Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

DeepDarkDead

Zamieszcza historie od: 29 września 2015 - 19:01
Ostatnio: 14 września 2017 - 12:48
  • Historii na głównej: 3 z 6
  • Punktów za historie: 1185
  • Komentarzy: 3
  • Punktów za komentarze: 2
 

#72798

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Krótka rozprawa o polskich drogach – czyli jak (nie) spowodować wypadku.
Po wczorajszej trasie zastanawiam się, czy nie wysłać kuponu totolotka, bo aż nie wierzę, że nic nikomu się nie stało.

Miałem do przejechania niecałe 80 km, głównie przez małe miasteczka i wsie, poza paroma kotami biegającymi po drodze nie działo się nic nadzwyczajnego, ale do czasu...

Wyjeżdżałem z ronda i widzę, że jakiś dzieciak, tak na oko nie więcej niż 8 lat, bawi się w coś, co przypominało taniec indiański wokół latarni ulicznej tuż przy krawędzi chodnika. Pierwsza reakcja, noga na hamulec i powoli omijamy potencjalnie niebezpieczny odcinek. Nagle dzieciak niespodziewanie się zatrzymał i spojrzał w górę, skąd po chwili nadleciała piłka, jakiś „życzliwy” opiekun/kolega wyrzucił ją przez okno. Jak się łatwo domyśleć, w celu jej złapania chłopak dał parę kroków w tył i upadł na ulicę tuż przed moją maską. Nim zdążyłem wysiąść z auta, chłopaczek pozbierał się i wstał, ale zamiast „Przepraszam” usłyszałem jedynie coś, co brzmiało podobnie do „Jak jeździsz, baranie”. Po czym w celu ukarania mnie za nieprzejechanie kopnął przedni zderzak i nie zwracając uwagi na jadące samochody pobiegł na drugą stronę ulicy.

A teraz pytanie, kto tu jest piekielny, Ja, ludzie rzucający dziecku piłkę na ruchliwą ulicę, czy dzieciak nauczony, by nie zwracać uwagi na to, co się dzieje dookoła?

Trasa

Skomentuj (4) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 205 (233)

#72785

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Wróciłem do domu na długi weekend, od kiedy pamiętam w majówkę leżałem chory na grypę, w tym roku również z tradycją nie udało się zerwać. Dnia 29 słyszę dzwonek domofonu, godziny wcześnie poranne, półprzytomnie odbieram.
- Halo.
- Dzień dobry, tu kurier… Adresata nie ma w domu, ja chciałem tylko zostawić awizo.
- OK.

Wpuściłem gościa, a co mi tam, przecież facet musi pracować.
Dziś rano sprawdzam skrzynkę i widzę awizo z dnia 29.04.

Nie wiem jak to skomentować bez słów niecenzuralnych.

kurierzy

Skomentuj (12) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 261 (289)

#71272

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Myślałem, że znam granice ludzkiej bezczelności.
Jakiś czas temu pisałem o poszukiwania wsparcia u rodziny, które jak łatwo się domyślić nie zakończyły się najlepiej. Ostatnio zadzwoniła do mnie jedna z osób u których poszukiwałem pomocy. Na potrzeby historii całą rozmowę skracam, jednocześnie zachowując jej sens.

Siedziałem sobie ze znajomymi kiedy zadzwonił telefon, patrzę kuzynostwo, no to odbieram.
[Kuzyn] - Cześć stary, słyszałem, że załapałeś nową pracę, to gratuluje.
[Ja] – Dzięki, też się cieszę, że mi się udało, a co u was?
[K} – Wiesz nie najlepiej, pamiętasz Waldka (Imię zmienione)?
[J] – No jasne co z nim?
[K] – No wiesz jestem w szpitalu i mamy problem.
W tym momencie zapaliła mi się ostrzegawcza lampka
[J] – Co się stało
[K] – Stoję obok lekarza który mówi, że trzeba zrobić mu pilnie operację serca niestety nie finansowaną z NFZ, jeżeli masz jakieś pieniądze to mógłbyś pożyczyć?
[J] – Ok to daj mi go do telefonu– wiedziałem co kombinują więc zawołałem znajomą która całkiem nieźle znała łacinę.
[K] – Dobra nie ma sprawy
[Dr] – Mówi doktor Belzebub Piekielny, szpital Wojewódzki w Piekle, jak rozumiem jest pan krewnym pacjenta?
[J] – Tak jak najbardziej. Panie doktorze, proszę być ze mną szczery czy doszło do Appendicitis acuta?
[Dr] – Co… ależ tak … (Czyżby?)
[J] – Niech to, proszę mi tylko powiedzieć, że nie skończyło się to Caries dentium.
[Dr] – Eee … Niestety skończyło się (I wszystko jasne)
[J] – Rozumiem, czy mógłby pan oddać telefon kuzynowi.
[Dr] Ależ oczywiście, już daję słuchawkę.
[K] To co wspomożesz?
[J] – W jakim szpitalu jesteście?
[K] – Wojewódzkim, a co?
[J] – Ja bym wam radził zmienić placówkę.
[K] – Ale dlaczego tu jest najlepsza opieka na jaką nas stać?
[J] – Bo Doktor z którym rozmawiałem chce leczyć serce Waldka lecząc próchnicę zębów w wyrostku robaczkowym.
[K] – ... Ty ... ***** nie chcesz dać pieniędzy na operację, przecież on umrze, nie rusza cię to. ***** czy ty serca nie masz?
[J] – Wiem, że może umrzeć … a nawet umarł … prawie 4 lata temu. Nie dzwoń do mnie.
[K] – O ty ****…

Rozłączyłem się, bo nie chciałem tego słuchać. Jak nisko trzeba upaść aby odstawiać taki numer?
Jakoś przestaje żałować zerwania kontaktów z tą częścią Rodziny.

Skomentuj (19) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 483 (507)

1