Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Okami

Zamieszcza historie od: 9 lutego 2013 - 22:12
Ostatnio: 20 października 2014 - 9:52
  • Historii na głównej: 0 z 2
  • Punktów za historie: 172
  • Komentarzy: 11
  • Punktów za komentarze: 55
 
zarchiwizowany

#48149

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Święta... a dokładniej przeflancowane do nas Halloween.

Rokrocznie spora aktywność okolicznej smarkaterii, odkąd rodzina przeprowadziła się do małej wioseczki nieopodal dość dużego miasta na B.
Na początku było nawet zabawnie - dzieciaki mające radochę z tego, że pochodzą po zmroku, a właściwie pobiegają w starych prześcieradłach wydębionych od rodziców czy dziadków, no chcą, to ok, niech będzie. Słodyczy, jak w amerykańskim filmie nie dostaną, ale sobie pohukają pod bramą i dadzą spokój. Ja wyrosłam w innych tradycjach, ale mi nie szkodzili.

Jednak od jakichś dwóch lat hasło "fant albo figiel" zrobiło się wymówką dla wszelkich wybryków chamskich i huligańskich. A to zadzwonienie do bramki tylko po to, by wrzasnąć jakieś wulgaryzmy i szybko zwiać (no niech będzie, nie uważam się za "durną pi**ę", więc to raczej nie do mnie), wyłamanie od kopniaka belki w bramie, pomazanie słupków markerem... Bez dzwonienia, bo tak. Podejrzewam, że nawet, jakbym złapała jednego z drugim za pyski, to i tak nieletni, "dzieci się tylko bawią".

"Tylko dwie rzeczy są nieskończone: wszechświat i ludzka głupota. Co do tej pierwszej są jednak pewne wątpliwości."

dzieci

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 41 (173)
zarchiwizowany

#47524

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Pierwsza historia, nie żeby tak zaraz piekielna, może bardziej pouczająca...

Oto będąc przelotem w pewnej galerii handlowej zauważam stoisko firmy kosmetycznej, z której dość dobrze moja skóra toleruje kosmetyki. Cóż, mam problem tego typu, że skórze przez jakiś czas dane mazidło/kremidło/kosmetyk się podoba a potem stwierdza jednego pięknego dnia, że niet i już.
Tough luck.

Popołudnie już, więc ruch średni z lekka wzmożony, podchodzę do stoiska, (S)przedawczyni niechętnie odrywa się od dyskusji z koleżanką z sąsiedniego stoiska i pyta się, w czym może pomóc. Żadnego "dobry wieczór", "dzień dobry", nic, ale zdarza się przecież zapomnieć, nie mam w zwyczaju się czepiać.

(J)a: Jestem zainteresowana tymi podkładami. (wskazuję upragniony przetestowany już typ) Można prosić testery?
(S): Ale do jakiej cery?
(J): (wskazuję na siebie, nadal twardo z uśmiechem) Ja już mam je sprawdzone, tylko kolor chcę dobrać.
(S): Ale ja nie wiem, do jakiej to cery ma być.
(J): (już nieco zrezygnowana, ale co tam) Mieszana, ale ja naprawdę...
(S): O, to one nie do mieszanej, pani powinna kupić te.
I wskazuje palcem produkt, nie dość, że mniejszy, to dwa razy prawie droższy.
Ja tylko zdążyłam otworzyć usta, a pani sprzedawczyni bez żadnego "przepraszam" czy "chwileczkę" po prostu się odwraca do mnie tyłkiem, bo inna klientka delikatnie daje znać, czy może o coś spytać.
Ja wmurowana, sprzedawczyni obraca się do mnie ponownie i pyta:
(S): To co, bierze pani?
Podziękowałam i życzyłam miłego dnia.

Czasami nie trzeba być wcale chamskim, czy krzykliwym, żeby klient nie chciał wracać. Sama nie raz pracowałam w różnych miejscach jako sprzedawca i uważam, że "dzień dobry", "przepraszam", "proszę" i "dziękuję" nie zajmuje dużo czasu a i sprzedaż jest zacna. Nawet, jak nie kupi teraz, to wróci.

sklepy

Skomentuj (4) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -4 (134)

1