Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Piegus2015

Zamieszcza historie od: 14 maja 2015 - 17:41
Ostatnio: 15 maja 2015 - 18:30
  • Historii na głównej: 0 z 6
  • Punktów za historie: 79
  • Komentarzy: 3
  • Punktów za komentarze: 0
 
zarchiwizowany

#66292

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Wujek z ciocią mieszkają w Anglii. Mają ślub, dwójkę dzieci w wieku 7-11 lat. Ciocia ta już przed ślubem pokazała, że wierną być nie umie, ale wujek wybaczył. Teraz po latach, gdy dzieci większe, nie ukrywa się z tym, że jednak swojego męża nie kocha.
Wujek wyprowadził się z domu, nadal pracuje, utrzymuje kontakt z pociechami. Ona - zajmuje się kochankiem i niestety synem i córką, którzy mimo płaczu i proszenia mamy, "że chcą mieszkać z tatą" nie zgodziła się na to. Wiadomo dlaczego... Gdyby je oddała mężowi to by straciła pieniążki, które przysługują za wychowywanie dzieci.

Nie wiem dokładnie jakie tam są prawa, nie wiem czy wujek może coś zrobić, aby dzieciaki wziąć do siebie. Nie wiem, ponieważ wuj niezbyt chwali się tą całą sprawą. Zapewne jest mu głupio, gdy przed ślubem wszyscy ostrzegali go przed swoją wybranką.

Ale serce nie sługa.

kochana żona

Skomentuj (1) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -3 (55)
zarchiwizowany

#66289

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Byłam kiedyś w sanatorium. Choruję na stawy, dlatego też niekiedy mam problem z chodzeniem. Pokój miałam na trzecim piętrze, więc podczas gorszego stanu zdrowia korzystałam z windy.
I sobie pewnego razu stałam pod windą, czekając aż nadjedzie, gdy nagle sąsiadka (45+) z innego pokoju minęła mnie kierując się na schody mówiąc:
-Taka młoda! To schodami schodzić, a nie na windę czekać!

Miałam wtedy 21lat i od zawsze mimo wieku wyglądam na mniej niż mam. Miła pani widząc młodą osobę od razu myśli, że skoro młoda to i zdrowa. A, że nie widać po mnie, że choruję, to łatwo komuś ocenić okładkę.

sanatorium Ustroń

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -5 (39)
zarchiwizowany

#66297

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Byłam kiedyś w szpitalu. W sali miałam 3 kobietki w wieku 60-70+. Wszystkim nam doskwierał ból stawów. Jako, że byłam najmłodsza i w miarę sprawna, pomagałam czasem tym paniom a to się podnieść z łóżka, a to gorącą herbatę przyniosłam (czajnik był na korytarzu), podałam to czy tamto.

Pewnego dnia doszła do nas pani (S) w wieku zbliżonym do moich sąsiadek. Widać było gołym okiem jak bardzo ma opuchnięte nogi; widząc sąsiadkę poruszającą się o kuli powiedziała, że też o kuli chodzi, mimo, że była bez.

Jedną piekielnością było to, że córka przyniosła jej torbę z rzeczami, położyła na podłodze po czym pocałowała mamę w czoło mówiąc "mamuś przyjadę jutro, pa". Przyjechała po trzech dniach. I dopiero wtedy przywiozła mamie kulę. Przez trzy dni jedna z pań ze sali pożyczała jej własną.

Wracając do dnia, w którym pani S do nas dołączyła. Ja, widząc jej problemy z sięgnięciem do torby w celu wypakowania się do szafki ( kubek, sztućce, telefon, papier ręcznikowy itp.) pobiegłam z pomocą.
Kobieta poprosiła mnie o herbatę, więc poszłam zrobić. Po czasie spytała czy umyję jej kubek, no ok. Za jakiś czas obiad też jej przyniosłam do łóżka (tzn na szafkę). Mimo, że do WC bądź do pielęgniarek szła całkiem sprawnie o kuli.

W inny dzień dla odmiany ja gorzej się czułam. Nie potrzebuję kuli, mimo to w gorsze dni chodzę wolniej niż żółw. To wtedy inna pani z sali podała mi obiad. Mówiłam na głos, że dziś to się nie nadaję do niczego. Cały dzień leżałam. Ale wiadomo, potrzeba fizjologiczna, wstać musiałam. Gdy już wróciłam do sali, podpierając się o co się dało, nagle S woła:
-kochana popraw mi materac, bo mnie tak nogi bolą
No dobra, myślę sobie, obok mnie leży to już poprawię.
Za chwilę z wielkim bólem się kładę, mimo, że S siedziała na łóżku, ręce miała w miarę sprawne i znów rzecze:
- to jeszcze ten szlafrok mi popraw, bo lekarka przyjdzie i bałagan zobaczy.
Okej, jedną nogą zeszłam z łóżka i jej ten szlafrok lekko zwinęłam w kupę.

W końcu się położyłam, sąsiadki popatrzyły i kiwnęły głowami do mnie porozumiewawczo, że S zaczyna przeginać.

Pomyślałam sobie, że koniec tego dobrego. Ileż można. Na szczęście na drugi dzień wychodziłam. Nie miałam już okazji czegoś tej pani dobitnie powiedzieć w razie jakichś próśb.

Jeszcze wieczorem pani W z łóżka na przeciwko powiedziała mi, żebym nie była taka dobra i nie pomagała za każdym razem, ponieważ ja tu jestem tak samo jak S pacjentką i nie w moim interesie jest pomagać komukolwiek. Dodała również, że kiedyś sama pomagała pewnej kobiecie usiąść na wózek inwalidzki i dostała ochrzan od pielęgniarki, że od tego one są, bo jak nie daj Boże kobieta by spadła, to problemy miałaby pomagająca pacjentka.

Od tej pory, gdy co jakiś czas przebywałam w szpitalach to już tak nie szastałam swoją dobrocią.. Co można, to można. Ale z umiarem.

szpital

Skomentuj (1) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -1 (43)
zarchiwizowany

#66299

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Pewnego dnia byłam na rynku w mieście X , kupiłam co miałam kupić, wróciłam do auta i czekałam na resztę rodziny.

Było ciepło, okno miałam otwarte. Dojrzałam nagle pana, który zaczepiał ludzi. Najczęściej jednak te osoby go zbywały lub nawet nie zatrzymywały się, gdy gostek zachodził im drogę.

Po jakiejś chwil dojrzał mnie. Zaczął iść w moim kierunku. Pomyślałam sobie, może woła o jakieś grosze. Doszedł. Pyta:
- najmocniej panią przepraszam, ale chciałbym spytać czy poratuje mnie pani drobnymi, nie jadłem od rana. Może na gorący kubek pani coś znajdzie?
Ja- wie pan, mam tu tylko jakieś 50groszy, proszę.
-dziękuję kochana, wszystkiego dobrego życzę.
I poszedł.

Mimo, że poczułam od niego woń alkoholu, ubrania miał nie pierwszej młodości, to jednak dałam mu tę parę groszy. Nie zbiednieję.

W ten sam dzień, wróciłam do domu. Brat zadzwonił czy po niego nie przyjadę do X pod blok kolegi, bo miał go odwieźć, ale auto nawaliło. Brat powiedział, żebym wzięła jego auto. No to wsiadłam i jadę. Stanęłam pod blokiem i czekam.
Zaznaczę tu, że moje auto jest czarne, a brata białe.
Czekam, czekam i nagle kogo dojrzałam? A no pana żulącego. Szedł juz w moim kierunku, podszedł i mówi:
-pani kochana, nie jestem stąd, mam tylko pieniądze na autobus, który przyjedzie za 3h. Miałaby pani jakieś złotówki na gorący kubek? Juz dawno nie jadłem. .

Wzięłam ze schowka 20gr, dałam panu i powiedziałam:
-juz dziś się widzieliśmy, ale niech pan chociaż ten gorący kubek za moje zdrowie wypije ;)

Pan zaskoczony, ale uradowany z tych groszy, ukłonił się mówiąc, że kochana ze mnie kobieta i wypije na pewno.

Po czym kołysząc się na boki, odszedł w kierunku monopolowego.

Skomentuj (1) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -15 (29)
zarchiwizowany

#66293

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Partner (P) mój założył działalność. Zaczął zajmować się myciem samochodów, praniem tapicerki, dywanów itp.
Pewnego razu przyjechał do niego chłopak w celu umycia auta i tapicerki. A że mycie odbywało się parowo, co wtedy w tej okolicy było nowością, chłopak ten zadawał mnóstwo pytań jak działa maszyna, ile kosztuje, ile pobiera ropy, jaki jest z tego biznes, na co mój P na wszystko odpowiadał, choć niektóre wiadomości zachowywał dla siebie. Wiadomo, np. w kwestii zarobków, ile zapłacił za to czy tamto.

Później przyszła kolej prania tapicerki. Wtedy z kolei nieznajomy był ciekawy ceny odkurzacza piorącego, "ale jak to?! odkurzacz na wodę?" itd.
Wszystko zostało zrobione, klient zadowolony. W między czasie jednak mówił, że on to by się bał założyć własny interes, że ZUSy trzeba załatwiać, opłacać i kontrol ze skarbówki może być. To nie dla niego.
Było to na początku stycznia.

Szoku i zdziwienia dostaliśmy jakoś w marcu, gdy na wielkiej tablicy w miejscowości oddalonej od nas 4km ujrzeliśmy napis "Myjnia parowa! Pranie, odświeżanie tapicerki, dywanów, mebli z dojazdem do klienta". Jak się domyślacie założycielem tej firmy był chłopak, który był u P. Ceny usług u siebie zrobił ok 3-6zł mniej.

No cóż, każdy robi jak uważa. Nie dziwi mnie nawet to, że na ogłoszeniach w internecie chłopak ten ogłasza się tekstem "tylko u nas najtaniej" , "jako jedyni w powiecie używamy odkurzacza piorącego suchą pianą, szybszy czas schnięcia niż tradycyjnym odkurzaczem". Nadmienię, że P mówił chłopakowi, że za jakiś czas planuje kupić właśnie odkurzacz pianowy, gdyż tapicerka szybciej wyschnie, lecz jest też droższy od standardowego odkurzacza.

Najlepsze jest to, że chłopak dodał zdjęcia umytych samochodów w marcu. Niezauważył jednak, że w marcu był śnieg a jego zdjęcia ukazują piękne kolorowe liście drzew i letnio ubraną dziewczynkę w tle.
Niektóre te zdjęcia można spotkać w Google grafika.

Wszystko zakupił z dofinansowania z UP.

uslugi

Skomentuj (5) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -16 (22)
zarchiwizowany

#66302

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Piekielna była moja koleżanka (K).
Parę lat temu zrobiła prawo jazdy kat B. Taty samochodem pojechała do sklepu, zaparkowała tyłem obok jakiegoś auta.

Po skończonych zakupach wsiadła, odpaliła wóz i ruszyła w prawo. Tak się stało, że zamiast pojechać do przodu i dopiero w prawo, koleżanka zbyt szybko w ten bok skręciła ocierając zderzakiem zderzak auta z boku. Niewiele myśląc ze strachu chciała odjechać, ale za autem zobaczyła jakiegoś chłopaka, który już był blisko samochodu i wszystko widział. K wyszła, zaczęła oglądać szkody, spojrzała na chłopaka, a ten do niej:
-uciekaj szybko, póki nikt nie widzi:)

K krzyknęła "dzięki", wsiadła i pognała do domu.

Wie, że źle zrobiła, no ale bała się konsekwencji i przede wszystkim taty, który dopiero po dłuższym czasie zauważył rysę, zastanawiając się kto go otarł ;)

prawko

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -15 (25)

1