Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Ruda102

Zamieszcza historie od: 15 stycznia 2013 - 14:25
Ostatnio: 3 kwietnia 2017 - 11:28
  • Historii na głównej: 3 z 4
  • Punktów za historie: 1901
  • Komentarzy: 17
  • Punktów za komentarze: 73
 

#77720

przez (PW) ·
| Do ulubionych
W klimacie Świąt Wielkanocnych.
Pracuję w sklepie z odzieżą używaną, wchodzi Pani i pyta:
- A z butów to tylko to co tu widać??

No nie, resztę pochowałam gdzieś między ubraniami, proszę sobie szukać, jak jajeczek wielkanocnych ;)

Może głupie, ale takich pytań jest multum, tak jakbym wszystko co najlepsze chowała gdzieś pod ladą i czekała nie wiem, na nich?

Swoją drogą zawsze najbardziej interesujące są rzeczy, które są za ladą, tam są największe skarby, przeznaczone tylko dla tych z wprawionym okiem! I normą jest to, że jakaś szczwana babka sięgnie tam gdzie wzrok normalnego śmiertelnika nie sięga. Czyli miejsce gdzie mam swoje rzeczy takie jak, długopisy, nożyczki, notesiki, kalkulator itp. i jest to wszystko na podwyższonej ladzie zasłonięte specjalnie ramką i figurką, właśnie po to żeby mi tam nikt nie grzebał.

Często zostawiam tam także swoje prywatne okulary i nagminnie zdarza się że jak tylko na chwilę odwrócę wzrok i okulary zabiera sobie Pani i mierzy. Na zwrócenie uwagi, że to są moje prywatne okulary i proszę o ich odłożenie słyszę "ojoj, ja tylko sobie zmierzę, hihi". No nie bardzo chcę żeby ktoś paprał moje osobiste okulary i jeszcze je sobie mierzył, w sumie nawet nie wiem po co?

Jest i Pani, która za każdym razem przychodzi i je sobie mierzy i zawsze mówi, że ona nie wiedziała, że to nie na sprzedaż, i że ona tylko je zmierzy sobie i odłoży. Za 5 razem zwróciłam jej uwagę, że już któryś raz jest ta sama sytuacja, ona nie pamięta nic takiego. Ahaa...
Jedna Pani się upierała żebym jej je sprzedała. Nie pomagały tłumaczenia, że to są moje prywatne okulary, że dostosowane do mojej wady wzroku, że są mi potrzebne. Nie, bo mam jej je sprzedać, bo Pani stwierdziła że po co takiej młodej dziewczynie okulary, bardziej by się jej przydały przecież...?

Tak, sprzedam moje okulary, które mi są potrzebne do normalnego funkcjonowania i które kosztowały mnie ponad 1000 zł, bo Pani się bardziej przydadzą, no i oczywiście sprzedam je za 5 zł, no bo jak :D No logiczne.

sklepy

Skomentuj (23) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 175 (217)

#46566

przez (PW) ·
| Do ulubionych
W związku z moją poprzednią historią i Waszymi komentarzami do niej o "dziczy" ludzi podczas wyprzedaży czy nowego towaru, w sklepach z odzieżą używaną. Postanowiłam opisać podobną sytuację, ale nie dziejącą się w moim sklepie (w moim sklepie nie zdarzają się takie przepychanki, na szczęście;))

Sytuacje mają miejsce w hurtowni, w której się zaopatruję.

Pierwszy raz jak tam byłam nie mogłam uwierzyć własnym oczom, stanęłam jak wryta.

Może pierwsze wytłumaczę jak działa ta hurtownia.
Więc nie jest tak jak w innych, w których się zaopatruje. Czyli kupuję worki nieotwarte prosto z tira. Ta hurtownia działa na zasadzie - masz wielką kupę ubrań i szukaj sobie, i wybieraj co ci odpowiada. Do tej hurtowni chodzę żeby uzupełnić towar, np w workach było dużo sukienek ale mało spódnic, jadę tam i wybieram czego mam mało.

Na pierwszy rzut oka nie wygląda to obiecująco, bo wita cie wielka hałda ubrań leżących na podłodze. Ma to może 6 metrów rozpiętości i 1,5 wysokości. Ja zazwyczaj wchodzę sobie na sam czubek górki ubrań, siadam sobie wygodnie i przeglądam spokojnie towar;) i szczerze mówiąc jest to bardzo przyjemne, bo czasami można naprawdę znaleźć jakąś perełkę w tym stosie.

Siedzę sobie ja na tej górce, a na dole koczują kobiety, za każdym razem, kiedy bym nie przyjechała to są jedne i te same kobiety. Jak je pierwszy raz zobaczyłam siedziały sobie w kółeczku, plotkowały, wcinały nawet jakieś kanapki. Ot grupka koleżanek zrobiła sobie przerwę w "grzebaniu". Nie zwracałam uwagi na nie.

Ale w pewnym momencie panie szybko wstały zwarte i gotowe, ja niewtajemniczona nie wiedziałam jeszcze co się będzie działo.
Do pomieszczenia wszedł pewien czarnoskóry mężczyzna z workiem na ramieniu, i krzyknął - TOWAR DOKŁADAMY!!! Rzucił workiem i się szybko ulotnił. Kobiety, te spokojne, które wcześniej ze sobą plotkowały, jakby coś w nie wstąpiło, rzuciły się (żeby to lepiej zobrazować, to może określę to tak, kojarzycie jak jeździło się do babci na wieś i babcia rzucała kurom ziarno, wtedy nagle się zlatywały i dziobały na ślepo). Dokładnie tak to wyglądało, kobiety rzucały się na worek z ubraniami, biły się, drapały, krzyczały, wyrywały sobie z rąk. Te koleżanki, które pół minuty wcześniej słodko plotkowały i się kanapkami dzieliły.

Czy to ma jakikolwiek sens?? Ja nigdy nawet się nie odważyłam sięgnąć po ten dokładany towar, no raz miły pan chciał rzucić ubraniami w moją stronę, chyba sam miał już dość tych bab, ale niestety ubrania nie zdążyły do mnie dolecieć, panie w locie złapały ubrania. Nie próbowałam się bić o nie, życie mi jeszcze miłe.

Panie gromadziły łupy i dopiero potem przebierały, po czym znowu siadały i stawały się koleżankami i plotkowały dalej.

Ja mimo tego, że nie brałam udziału w walkach zawsze wychodziłam zadowolona z ładnymi ubraniami.

I bez szwanku ;)

sklepy

Skomentuj (18) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 549 (641)

#46075

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Często jak siedzę sobie w pracy (mam sklep z odzieżą używaną) i nie ma dużego ruchu, lubię sobie poczytać co tam znowu na piekielnych ciekawego słychać.
Siedząc w sklepie także mam wiele sytuacji, może nie tyle piekielnych co irytujących, może piekielnych poniekąd też.

Z dzisiejszego dnia.

Ze względu, że koniec roku był wielka wyprzedaż! wszystko po 2 zł! trzeba tą radosną nowinę ogłosić wszystkim.
Więc przygotowałam kilka banerów, które krzyczały DZIŚ WSZYSTKO PO 2ZŁ!!
Jeden baner taki umieściłam przed sklepem, wielki bijący w oczy przy wchodzeniu, na drzwiach, na regale następny i za ladą na tablicy także. Ale ludzie i tak tego nie zauważają. No ok mogę zrozumieć nie zwracają uwagi. Ale gdy wywiązuje się taki dialog.

J-ja
K-klientka

K- Przepraszam ile kosztuje ta koszulka?
J- 2zł, dziś mamy wszystko po 2 zł.
K- Wszystko?
J- Tak, wszystko.
K- To ten sweterek też 2 zł?
J- Tak też 2 zł, wszystko.
K- A ta kurteczka też?
J- Tak.
K- Aha, ok.

5 min później.

K- A te spodnie to w jakiej cenie będą?

No może i śmieszne, ale po 20 takim kliencie to już doprowadza mnie do szału...
A w sklepie często robię takie promocję, najczęściej pod koniec miesiąca.

Ludzie przychodzą do sklepu, coś im się spodoba, dajmy na to ostatnio pani sobie wypatrzyła sukienkę, ładna bardzo, nawet sama chciałam ją zatrzymać dla siebie, ale no cóż rozmiar nie ten;)
Sukienka w bardzo dobrym stanie, prawie nowa, koszt zawrotne 20 zł. W zwykłym sklepie 100zł by nie pomogło.

No i między mną[J] a zainteresowaną [P]anią wywiązuje się dialog:

P- Ta sukienka kosztuje 20zł?
J- Tak.
P- Strasznie drogo.
J- Myślę, że jak na taką sukienkę cena nie jest wcale wysoka.
P- Ale ja tu bym sobie ją zwęzić musiała, to by pani mi 10 zł na krawcową upuściła.

Ja już lekkie WTF?? Jakby coś było nie tak z nią, roztargana czy coś w tym stylu, to mogłabym coś mniej dać, ale w takim przypadku... więc staram się pani wytłumaczyć delikatnie, że nie ma opcji zniżenia ceny.
Więc pani nadal stęka, jęczy, że by wzięła, ale takie ciężkie pieniądze ona kosztuje, no nie no, nie da tyle.
Po chwili zaświeciła jej się lampka PROMOCJA!

P- A kiedy pani będzie miała jakąś promocję??
J- Pod koniec miesiąca będzie wszystko po 5 zł.
P- W takim razie ja przyjdę wtedy i kupię ją za 5 zł.
J- No dobrze.

I pani wyszła zadowolona. Zaraz po wyjściu pani przyszła młoda dziewczyna, zachwycona sukienką i jej niską ceną od razu ją kupiła, powiedziała że właśnie takiej szukała na studniówkę.

Po tygodniu przyszła pani i była wielce niezadowolona, że sukienki nie ma. No bo przecież powinnam jej ją odłożyć, przecież ona mówiła że ją kupi.

Skomentuj (37) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 910 (954)
zarchiwizowany

#46151

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Ciąg dalszy historii piekielnych klientów z second handów;)

Mam pewną stałą klientkę, ehhh ile razy się modliłam żeby ten raz był ostatnim razem kiedy ją widzę. Jedyna taka kobieta która mnie doprowadza do takiego stanu szału.... nawet mój chłopak mnie tak z równowagi nie potrafi wyprowadzić... naprawdę.

Starsza pani, cechy szczególne, blond afro, czerwone, różowe, pomarańczowe pasemka (zależnie od koloru ust, bo przecież jak pasemka to tylko szminką robione ;))

Ta pani Piekielna, jest jedyna w swoim rodzaju a dlaczego?? Pojawia się w drzwiach z tymi swoimi pasemkami szminkowymi i już wiem że za chwile będę poddana próbie.

Pani uśmiechnięta, szczęśliwa, piskliwe, jakże uprzejme dzień dobry, i zagłębianie się w wieszakach i wybieranie "łupów". Jest wybrany cały koszyk, podchodzi do lady i się zaczyna:
P-pani piekielnie milutka
J- ja hmm wredna niedobra


P- to ja wybrałam tu ten sweterek za 5, tu ta tuniczka to będzie za 4, ten tu szaliczek to za 1 zł....
itd wylicza mi wylicza.... naliczyła
P- no to wszystko wezmę za 20 zł
Ja zonk oczywiście jak zawsze, bo pani sobie jak zawsze liczy po swojemu, sweterek był za 10, tunika była za 15, szalik za 6 i to już jest za 20zł, a w koszu miała jeszcze 5 różnych innych rzeczy.
J- ale za to wszystko wychodzi 56 zł
P- ale ja to za 20 kupie
J- ale ja pani nie sprzedam tego za 20 skoro wychodzi 56
P- no tak ale ja dam pani 20 zł za to

i cały czas przegadywanie się w ten deseń. Aż szału można dostać i nie odpuści i będzie się wykłócać. Wyjdzie dopiero jak dojdziemy do jakiegoś kompromisu. Podczas kłótni staje się diabłem piekielnym, a przecież taka milutka była.
Po dojściu do kompromisu, doprowadzeniu mnie do białej gorączki, zszargania nerwów, po zapłaceniu i tak już mocno obniżonej ceny, staje się znowu milutka i szcebiota do mnie
ahh jak dziś pani jest pięknie ubrana, pani taka sympatyczna zawsze, proszę tu dla pani czekoladkę (i tu zawsze, za każdym razem rzuca mi coś słodkiego, chyba by mi to w gardle stanęło, może zatrute??) w każdym razie, jak jest taka milutka szczyt moich nerwów zostaje osiągnięty. A pani zadowolona wychodzi sobie.

Nie wiem czy wyda wam się to piekielne czy nie, ale ja po prostu wysiadam psychicznie przy tej babie...

sklepy

Skomentuj (19) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 95 (259)

1