Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Theodora

Zamieszcza historie od: 8 kwietnia 2014 - 14:41
Ostatnio: 24 czerwca 2014 - 23:16
  • Historii na głównej: 0 z 4
  • Punktów za historie: 183
  • Komentarzy: 3
  • Punktów za komentarze: 0
 
zarchiwizowany

#60035

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Nie wiem czy historia piekielna, w każdym razie dla mnie szokująca i smutna...

Mój dziadek za parę miesięcy obchodzi 80 lat. Jak już wiecie moja ciocia (jego córka) od 30 lat mieszka w Niemczech. Na początku roku ciocia była w Polsce, bo jej koleżanka urządzała jakieś przyjęcie.

Będąc u rodziców (była tam również reszta rodziny) tak rzecze do ojca:

Ciocia: No, to ja BĘDĘ MUSIAŁA przyjechać na Twoje urodziny, bo nie wiadomo czy następnych dożyjesz...

Mnie osobiście szczęka opadła. Cała rodzina w szoku. Nie chcąc robić awantury wszyscy to przemilczeli i nastąpiła zmiana tematu.

Najbardziej żal mi dziadka, bo to jego rodzona córka, poświęcił jej cały swój czas, wychował i teraz na starość ona tak mu się odpłaca...

Ciocia też ma dwie córki i ja mam nadzieję, że odwdzięczą się jej tak samo, jak ona dziadkowi.

Rodzina

Skomentuj (6) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 60 (202)
zarchiwizowany

#59249

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Jadę sobie ostatnio "wiślanką" (dla niewtajemniczonych: droga posiadająca dwa pasy ruchu w każdym kierunku, oddzielone pasem zieleni, biegnąca od Katowic do Wisły).

Skończyło się ograniczenie 70km/h więc przyśpieszyłam do 90 km/h. Przedemną jedzie corsa (dośc powoli) więc lookam do lewego lusterka - pas wolny(jakies 600 - 700 m za mną coś jedzie ale jest daleko więc się nie przejęłam zbytnio) i zaczynam manewr wyprzedzania. Gdy znalazłam się na równi z oplem z lewej strony na moim pasie(!) wyprzedził mnie motor (ścigacz)... tylko po to, żeby 300 m dalej skręcać w lewo i zatrzymać się na czerwonym świetle(dla jadących na wprost było zielone więc ja spokojne przejechałam).

Nie dość, że ja się wystraszyłam, bo motocykl mógł mnie zahaczyć, to jeszcze mogłam lekko skręcić kierownicą w lewo i doszłoby do tragedii...

Przecież manewr wyprzedzania to raptem kilka, kilkanaście sekund, a ja też nie jechałam 20 km/h, wystarczyło zwolnić i poczekac aż wyprzedzę i zjade na prawy pas ale Panu się tak spieszyło, że chyba nie pomyślał, bo mógł spowodować groźny wypadek narażając nie tylko siebie ale także mnie i możliwe, że osoby jadące w corsie na pasie obok.

Drodzy motocykliści jesteście pełnoprawnymi użytkownikami drogi tak samo jak kierowcy samochodów i innych pojazdów i przepisy ruchu drogowego dotyczą nas wszystkich tak samo! (przepraszam tych z Was którzy jeżdżą zgodnie z przepisami bo jest Was wielu ale zdarzają się wyjątki, które jak dla mnie nie powinny mieć prawka kat.A bo stanowią zagrożenie na drodze dla innych uczestników ruchu).

Motory

Skomentuj (12) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1 (51)
zarchiwizowany

#59136

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Moi dziadkowie mają syna i córkę nazwijmy ją Piekielną. Piekielna założyła rodzinę (ma 2 córki: Majkę i Jolę) i jakieś 30 lat temu wyjechała z rodziną do Niemiec i dalej tam mieszka.

Historia miała miejsce kilka lat temu.

Dziadkowie chcieli pojechać nad polskie morze, bo babcia jeszcze tam nie była i przed śmiercią chciała je zobaczyć. Długo się zastanawiali bo to daleko, dużo kosztuje itp. W końcu nie pojechali.

Tydzień później, wieczorem dostają telefon od Piekielnej (P):

P: Dobry wieczór mamo! Chciałam Ci tylko powiedzieć, że Majkę właśnie wpakowałam do autobusu, już jedzie i rano u Was będzie. Przyjedzie na urlop na tydzień.

Moja babcia została bez słowa.

Trzeba nie mieć rozumu, żeby takie coś zrobić. A co by było jakby moi dziadkowie jednak się zdecydowali i pojechali nad to morze? Albo mieli inne plany?

Ręce opadają....

Rodzina

Skomentuj (3) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -8 (28)
zarchiwizowany

#59118

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Od pewnego czasu obserwuję piekielnych i postanowiłam się wreszcie zarejestrować i podzielić z Wami tym co mnie dzisiaj spotkało. Proszę o wyrozumiałość :)

Jestem osobą po studiach ale niestety od ponad roku nie mogę znaleźć pracy, musiałam się zarejestrować w PUPie jako osoba bezrobotna. Ci którzy są w podobnej sytuacji co ja wiedzą że po rejestracji dostaje się terminy na których trzeba się stawić żeby się podpisać na specjalnej karcie i Pani przeprowadza krótki "wywiad" na temat pracy i ofert jakie są w urzędzie.

Pojawiam się tam reguralnie co 2 miesiące i słyszę że nie ma ofert dla ludzi z moim wykształceniem albo dostaję skierowanie do potencjalnego pracodawcy a ten mówi mi że niestety ale nie mam wymaganego doświadczenia a oni nie mają czasu na szkolenie nowego pracownika. Zdaża się też, że dostaje skierowanie jako kolejna 6(!) osoba na dane stanowisko i otrzymuje odpowiedź, że bardzo im przykro ale godzinę temu została przyjęta osoba, więc wracam do Urzędu z kwitkiem. I tak w kółko.

Ostatnio udało mi się przejść pomyślnie rekrutację na kasjera - sprzedawcę na stacji paliw w moim mieście (było to w lutym). Jestem już po szkoleniach tylko stacja nie jest jescze otwarta (ma to być w niedługim czasie ponieważ nie ma jeszcze odpowiednich zezwoleń itp.) także czekam z niecierpliwością:)

Dostanie pracy zbiegło się z wizytą w PUPie. Poszłam złożyć swój "autograf" i przy okazji powiedzieć Pani, że dostałam pracę na stacji ale otwarcie planowane jest na marzec i co z wizytami w tym przybytku i podpisami, a urzędniczka mi mówi że jak już będę miała umowę to z kopią przychodzę do niej i zostanę wyrejestrowana.

Dodatkowo Pani napisała sobie ołówkiem na tej karcie, że od marca zaczynam pracę.Urzędniczka zapytała się jeszcze o moje wykształcenie ale niestety ofert brak. Pożegnałam się i wyszłam.

Historia właściwa:

No niestety otwarcie stacji się przedłuża, dlatego idę dzisiaj rano podpisać się na karcie i powiedzieć Pani, że jeszcze trochę to potrwa zanim dostanę umowę itp.
Pani wyciąga z szafki moją kartę i wywiązuje się taki dialog:

Pani: Poproszę umowę.
Ja: Yyyy... Jaką umowę?
Pani: Miała mi Pani dzisiaj przynieść umowę o pracę.
Ja: Nie, miałam dzisiaj przyjść się podpisać a umowy jeszcze nie mam bo stacja nie jest jeszcze otwarta.
Pani: Ja tu mam napisane, że od marca ma Pani pracować.
Ja: Bo takie były założenia ale otwarcie się opóźnia bo nie ma jeszcze zezwoleń.
(Pani szuka czegoś w komputerze)
Pani: Ja tu mam dla Pani ofertę też na stację ul.XXX w Mieście YYY (oddalonym od mojego o jakieś 20 km) też na kasjera-sprzedawcę.
Ja: Ale ja już jestem po szkoleniach na tą stacje w moim mieście tylko czekam na otwarcie.
Pani: Ja tu widzę że Pani od roku nie ma pracy!!! Ja muszę cos z tym zrobić!!! (krzyczy na mnie)
Ja: To nie moja wina, że otwarcie się opóźnia...
Pani: Dobrze, proszę przyjść za 2 tygodnie. Żegnam.
Ja: Do widzenia.

Nie ma to jak odstać opiernicz od urzednika :D

Już się nie moge doczekać następnego spotkania jak nie będę miała jeszcze umowy. A swoją drogą jakoś Pani urzędniczce nie przeszkadzało, że od ponad roku nie mam pracy a nagle to jest TAKI WIELKI problem, który trzeba rozwiązać JUŻ i nie można poczekać tego miesiąca aż zaczne pracować :P

PUP

Skomentuj (3) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 0 (32)

1