Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Yorrick

Zamieszcza historie od: 20 września 2013 - 12:59
Ostatnio: 5 października 2021 - 16:27
  • Historii na głównej: 2 z 3
  • Punktów za historie: 657
  • Komentarzy: 5
  • Punktów za komentarze: 3
 
zarchiwizowany

#62427

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Nieśmiertelny temat rowerzyści kontra reszta świata.
Moim zdaniem rozdmuchany przez media i ludzi skłonnych widzieć świat czarno-białym. Wszak bywam i rowerzystą, i kierowcą i pieszym. Wiele lat korzystałem też intensywnie z komunikacji publicznej, ostatnio z racji przeprowadzki niestety ta ostatnia opcja jedynie incydentalnie.

Pokusiłem się o opisanie kilku piekielności z perspektywy osoby dojeżdżającej do pracy na rowerze. Opisane przypadki kierowców i pieszych są na szczęście rzadkie, ale wystarczająco piekielne. Dwa ostatnie punkty są nagminne.

1. Auta. Rowerzysta w kasku i stroju sportowym na pewno nie jedzie do/z pracy, co drażni niektórych kierowców. Potrafią wyjechać z bocznej ulicy przed koła zmuszając do hamowania, nie utrzymują odstępu 1m przy wyprzedzaniu. Po wyprzedzeniu zjeżdżają do prawej i ustawiają się w sznurze aut do świateł, uniemożliwiając lub utrudniając prawidłowe wyminięcie ich prawą stroną. Niektórym wydaje się, że rower to prawie pieszy, jak go wyprzedzi, to na pewno już rowerzysta został daleko w tyle. I zajeżdża drogę, bo musi wyprzedzić mimo, iż 30m dalej auta stoją w korku.
Są to bardzo niebezpieczne zachowania, na szczęście rzadkie, przynajmniej na mojej trasie.

2. Piesi. Oczekiwanie na przystanku najlepiej urozmaicić sobie pogaduszkami na ścieżce rowerowej. Prowadząc dzieci do przedszkola / szkoły nie należy zwracać uwagi, czy nie wchodzą na ścieżkę (ciekawe, że jak wchodzą na jezdnię, to rodzice są ostrożni nawet, jak nie jedzie żadne auto). Skoro w promieniu wzroku nie widać rowerzysty, to można się rozłożyć / usiąść / rzucić torbę na ścieżkę, przecież nikomu nie zawadza. I to zdziwienie, kiedy nagle rowerzysta się pojawia zza zakrętu.

3. Służby drogowe. Z jakichś powodów najlepszym miejscem na zaparkowanie auta, na który wrzucane są np. liście, jest droga rowerowa. Najlepiej to wychodzi w godzinach porannych / popołudniowych. Na chodniku jakoś rzadko widuję, widać uznają w tym przypadku, że ścieżka rowerowa to jak ulica. Niestety, zapominają o tym przy sprzątaniu / odśnieżaniu, wtedy jest to idealne miejsce na pryzmy śniegu. Nie dbają o widoczność na skrzyżowaniach / zakrętach, sadząc krzaki w ostrej linii.

4. Projektanci. To im zawdzięczamy moim zdaniem sporą część wypadków, konfliktów na liniach pieszy-rowerzysta-kierowca. Znane wielu ścieżki wijące się z jednej strony ulicy na drugą, nagle zaczynające i kończące (np. właśnie oddana ścieżka w Wwie na Prostej kończy się na ścianie budynku, polecam), zakręty bez właściwego wyłukowania (kąty proste), ciągłe przeplatanie ścieżki i chodnika, brak oddzielenia od chodnika, zmuszanie rowerzystów do jazdy substandardowym wyrobem, to na pewno nie wszystkie ich grzechy. Kończenie ścieżki przed skrzyżowaniem i zmuszanie rowerzystów do przeprowadzania roweru przez pasy tylko po to, żeby za skrzyżowaniem zrobić dalej ścieżkę to tak, jakby kierowca musiał przepychać auto przez każde światła. A już mistrzostwem są lasy znaków, przerywające ścieżki rowerowe przy okazji byle wyjazdu z posesji / osiedla. Ale ktoś na tym zarobił.
Wytyczanie ścieżek rowerowych na siłę kosztem chodnika w mieście, kiedy obok jezdnia jest szerokości autostrady, odbija się negatywnie na pieszych (oczywiste) i rowerzystach (dużo większe niebezpieczeństwo wtargnięcia pieszego oraz potrącenia przez samochód, który ma dużo gorszą widoczność rowerów w takiej sytuacji).
Jakiś czas temu jeden kierowca, po dość gwałtownym zajechaniu mi drogi zaczął krzyczeć, że powinienem jechać ścieżką po drugiej stronie ulicy. Fakt, stoją tam znaki, choć jeśli ścieżka jest po drugiej stronie, to nie mam obowiązku z niej korzystać. Ale ta ścieżka, to wydeptana ziemia, koleiny i piach, poprzecinane prostopadle krawężnikami wyjazdów z posesji. Jechać nią można co najwyżej rekreacyjnie, 15 km/h.

Można tak jeszcze długo i namiętnie. Widzę jednak istotną poprawę jeśli chodzi o pkt 1 i 2 w stosunku do tego, co było jeszcze 5-10 lat temu. Zwykli ludzie z zasady potrafią szanować się nawzajem i jakoś radzić w warunkach ułomnej infrastruktury tak, aby nie wadzić innym.
Zauważam za to istotne pogorszenie, jeśli chodzi o jakość budowanej niemałym kosztem infrastruktury rowerowej, która często zamiast poprawiać komfort i bezpieczeństwo wszystkich uczestników ruchu, tylko go pogarsza. I to jest piekielność.

rowery

Skomentuj (2) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -6 (28)

1