Profil użytkownika
ania_kozak ♀
Zamieszcza historie od: | 11 kwietnia 2017 - 13:41 |
Ostatnio: | 4 maja 2017 - 12:31 |
- Historii na głównej: 1 z 1
- Punktów za historie: 150
- Komentarzy: 5
- Punktów za komentarze: 32
« poprzednia 1 następna »
Zamieszcza historie od: | 11 kwietnia 2017 - 13:41 |
Ostatnio: | 4 maja 2017 - 12:31 |
« poprzednia 1 następna »
Zobacz też inne serwisy:
|
|||
Retro Pewex | Pewex | Faktopedia | Stylowi |
Rebelianci | Motokiller | Kotburger | Demotywatory |
Mistrzowie | Komixxy |
@SaraRajker: 1. Ja nie twierdzę, że nie ma racji. Napisałam, że on ma z tym problem, nie że jest tym złym. Może takie myślenie faktycznie, jest z mojej strony egoistyczne, ale cały czas mam poczucie, że to jest nie fair, bo nie jestem winna tego, że się rozstali, ani tego, że moja mama znalazła sobie kogoś innego, ani tego, że zdradziła. 2. Może to wyglądać, jakbym jej broniła. A ja po prostu uważam, że każdy człowiek ma prawo do szczęścia. Może byli ze sobą tylko ze względu na to, że mieli wspólne dziecko? A może byli małżeństwem z miłości, ale już lata się nie dogadywali i byli ze sobą "bo co ludzie powiedzą". Jak się rozwiedli byłam już dorosła i nie mieszkałam już z nimi, nie wiem jak wyglądała wtedy ich relacja, zawsze wydawało mi się, że są jak każde inne małżeństwo z dużym stażem. Owszem, znienawidziłam moją mamę jak się dowiedziałam, co zrobiła ojcu. Nie odzywałam się i zerwałam z nią kontakty na kilka lat. Ale co mi to dało? Mówią, że czas leczy rany i tutaj też tak było. To jest moja mama, mimo tego co zrobiła, mimo tego jak potoczyło jej się życie, mam w sercu do niej uraz, za to, że skrzywdziła tak bardzo mojego tatę, ale karanie jej za to do końca życia, nie ma dla mnie najmniejszego sensu. To jej życie i jej sumienie. 3. Bo to moja matka, jest nią, była i zawsze będzie. Uroczystość zbliża się wielkimi krokami, finalnie w tym momencie, na weselu będzie tylko mój tata i tylko moja mama, ich aktualni partnerzy przyjdą tylko do kościoła, nie będzie ich na sali weselnej.
@majkaf: I rozumiem, że trzeba do końca życia nosić w związku z tym urazę i nie odpuścić w żadnym wypadku? Zgadza się, nie zostałam zdradzona, nie mam gwarancji, że jeśli nie byłabym na miejscu mojego ojca, nie postąpiłabym tak samo. Ale nie uważam, że naprawdę wymagam zbyt wiele. To jest tylko jeden dzień, przecież nie chcę, żeby siedzieli obok siebie, tańczyli ze sobą i rozmawiali jak za dawnych lat. Na weselu będzie ponad 200 osób, przecież równie dobrze nie muszą nawet się ze sobą przywitać.
@Morog: Historia nie była edytowana, nie rozumiem skąd ten wpis.
@Pytajnik: Rozumiem, że nie mogę stawiać warunków, bo moje uczucia w ogóle się nie liczą tak? W tej całej sytuacji cały czas czuję, jakby to, że to ma być moje święto kompletnie nie miało dla nikogo żadnej wartości. To nie ja się rozwiodłam, to nie ja zdradziłam, ale to ja teraz muszę się pod to wszystko dostosować. Przecież nie chcę, żeby siedzieli ze sobą przy jednym stoliku i zachowywali się jakby nic się nie stało. Chciałabym, żeby przez kila godzin wytrzymali w jednej sali razem z 200 innymi osobami, rozumiem, że proszę o zbyt wiele?
@biszkopcik83: Z jednej strony rozumiem żal mojego taty. Z drugiej strony od rozwodu minęło już ponad 10 lat i myślałam, że skoro jest już z kimś i jest znów szczęśliwy to, że gdzieś już się z tym pogodził. Nie chcę mu sprawiać tym przykrości, ale zastanawiam się też co będzie dalej. Boję się, że to będzie czubek góry lodowej, przecież kiedyś będę mieć dzieci, czy będę musiała przechodzić przez to samo na chrzcinach, urodzinach i innych większych uroczystościach?