Profil użytkownika
bedziegrubo
Zamieszcza historie od: | 14 stycznia 2017 - 14:23 |
Ostatnio: | 14 stycznia 2017 - 14:25 |
- Historii na głównej: 1 z 1
- Punktów za historie: 307
- Komentarzy: 0
- Punktów za komentarze: 0
W Irlandii mieszkam prawie 11 lat, jednak taka historia przytrafiła mi się po raz pierwszy.
Siedzę sobie na na przystanku i czekam na autobus. Podkreślić trzeba, że siedzę na metalowej puszce (takiej od prądu), na mojej torebce, bo mokro. Nikomu nie wadzę i spokojnie czekam na autobus. Podchodzi starsza pani i pyta, czy jej ustąpię. Że serce mam raczej bardziej miętkie niż twarde, to wstaję i łapię za torebkę... Ale chwila... zanim zdążyłam nawet wyciągnąć rękę po torebkę, żwawa starowinka już siedzi. Na mojej torebce.
Ja lekka konsternacja i mówię:
- Przepraszam panią bardzo, ale siedzi pani na mojej torebce...
No i tym zdaniem otworzyły się wrota piekieł...
Dowiedziałam się, iż jestem bez serca, bo każę jej siedzieć na mokrym, w dupie mi się poprzewracało. Poznałam zawód mojej matki, babki, ciotki i prababki.
Z lekkim face palmem na twarzy chwytem niczym Pudzian staram się wyrwać jej torebkę spod dupy. A ta w krzyk! Złodziej! Okradają!
Na moje (nie)szczęście akurat szedł patrol tutejszej policji...
- Co tu się dzieje?
- Pani siedzi na mojej torebce i nie chce oddać..
- Młoda pinda próbuje mnie okraść, panowie, pomocy! Co tu się dzieje! Ratunku!
Ja już lekko wkurzona, proszę patrol o sprawdzenie dokumentów w portfelu w torebce. W końcu nie po to noszę 5 różnych form identyfikacji, żeby ktoś mi teraz wmawiał kradzież.
Panowie sprawdzili, torebkę oddali, starowinke pouczyli i poszli.
Koniec historii? A gdzie tam! Nadjechał autobus.
Nie wiem, czy wiecie, ale z powodu choroby mam kartę uprawniająca mnie do jazdy za darmo.
Wchodzę, okazuję kartę, siadam, starowinka płaci i się zaczyna....
A czemu ja za darmo, ona musi płacić, ja taka młoda, w dupie mi się poprzewracało, okradam biednych ludzi, przecież widać, żem nie chora... I dalej stęka i kwęka.
No tego już nie wytrzymałam.
Odwracam się do kobiety z piekielnym wzrokiem i mówię na cały autobus:
- K*rwa, mam guza mózgu. Jak chcesz, to ci oddam, może wtedy się przymkniesz.
Kierowca nie klaskał. Ludzie nie klaskali. Starowinka co prawda dalej sapała, ale już pod nosem.
A ja się zastanawiam skąd ją przywiało to arktyczne powietrze...
Siedzę sobie na na przystanku i czekam na autobus. Podkreślić trzeba, że siedzę na metalowej puszce (takiej od prądu), na mojej torebce, bo mokro. Nikomu nie wadzę i spokojnie czekam na autobus. Podchodzi starsza pani i pyta, czy jej ustąpię. Że serce mam raczej bardziej miętkie niż twarde, to wstaję i łapię za torebkę... Ale chwila... zanim zdążyłam nawet wyciągnąć rękę po torebkę, żwawa starowinka już siedzi. Na mojej torebce.
Ja lekka konsternacja i mówię:
- Przepraszam panią bardzo, ale siedzi pani na mojej torebce...
No i tym zdaniem otworzyły się wrota piekieł...
Dowiedziałam się, iż jestem bez serca, bo każę jej siedzieć na mokrym, w dupie mi się poprzewracało. Poznałam zawód mojej matki, babki, ciotki i prababki.
Z lekkim face palmem na twarzy chwytem niczym Pudzian staram się wyrwać jej torebkę spod dupy. A ta w krzyk! Złodziej! Okradają!
Na moje (nie)szczęście akurat szedł patrol tutejszej policji...
- Co tu się dzieje?
- Pani siedzi na mojej torebce i nie chce oddać..
- Młoda pinda próbuje mnie okraść, panowie, pomocy! Co tu się dzieje! Ratunku!
Ja już lekko wkurzona, proszę patrol o sprawdzenie dokumentów w portfelu w torebce. W końcu nie po to noszę 5 różnych form identyfikacji, żeby ktoś mi teraz wmawiał kradzież.
Panowie sprawdzili, torebkę oddali, starowinke pouczyli i poszli.
Koniec historii? A gdzie tam! Nadjechał autobus.
Nie wiem, czy wiecie, ale z powodu choroby mam kartę uprawniająca mnie do jazdy za darmo.
Wchodzę, okazuję kartę, siadam, starowinka płaci i się zaczyna....
A czemu ja za darmo, ona musi płacić, ja taka młoda, w dupie mi się poprzewracało, okradam biednych ludzi, przecież widać, żem nie chora... I dalej stęka i kwęka.
No tego już nie wytrzymałam.
Odwracam się do kobiety z piekielnym wzrokiem i mówię na cały autobus:
- K*rwa, mam guza mózgu. Jak chcesz, to ci oddam, może wtedy się przymkniesz.
Kierowca nie klaskał. Ludzie nie klaskali. Starowinka co prawda dalej sapała, ale już pod nosem.
A ja się zastanawiam skąd ją przywiało to arktyczne powietrze...
komunikacja_miejska
Ocena:
294
(320)
1
« poprzednia 1 następna »