Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

curacao

Zamieszcza historie od: 29 czerwca 2012 - 19:52
Ostatnio: 9 stycznia 2018 - 14:46
  • Historii na głównej: 0 z 3
  • Punktów za historie: 106
  • Komentarzy: 0
  • Punktów za komentarze: 0
 
zarchiwizowany

#37634

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
historia świeża, nie wiem czy piekielna:)

wracam ja samochodem, razem z rodzicielem z wizyty i szanownej ciotuni. jedziemy, gadamy. nagle zza krzaczka wychodzi pan policjant (PP) i wesoło macha lizakiem. ojczulek (O) zjeżdża, otwiera okno (sytuacja i dialogi opisane w skrócie;))

PP: dzień dobry, dokumenty poproszę, powodem kontroli jest niesprawne światło pozycyjne z lewej strony.

ojciec zdziwiony bo przekonany, że wszystko sprawne, ale ok, mogła się spalić żarówka. PP postanawia zatrzymać dowód rejestracyjny. tu lekki szok, O próbuje wytłumaczyć że żarówka mogła spalić się w czasie jazdy, ale nie, PP wie lepiej. podczas gdy PP wypełnia stosowne dokumenty O zaświeca światła, ogląda i po chwili na twarzy pojawia mu się klasyczny karpik.

O: przepraszam, ale przecież to światło działa.
PP: nie, nie działa (nie podchodząc nawet)
O: no przecież widzę, że działa, proszę zobaczyć
PP: (łaskawie podchodząc) no działa... ale PRZED CHWILĄ nie działało.
O: ale teraz działa, może słońce odbiło sie tak, że pan nie zauważył?
PP: czy pan sugeruje niekompetencje? (...) proszę wsiąść za kierownice i...

i tu nastąpiło sprawdzanie wszelkich możliwych świateł, apteczki, trójkąta, gaśnicy, silnika (!). po oględzinach PP stwierdził iż:

- światło pozycyjne nie działało w momencie zatrzymania, i nie obchodzi go czy teraz działa
- kierunkowskazy są zbyt jasne (badanie techniczne pojazdu podbite, więc WTF??)
- niekompletna apteczka (szkoda, że nowa, nawet nie otwierana)

Efekt? PP MUSI zabrać dowód rejestracyjny. ale to nie wszystko...

PP: czy przyjmuje pan mandat karny w wysokości... 20zł?
O: ??
PP: mandat jest od 20 do 500zł, czy przyjmuje pan najniższą karę?

ja się uśmiałam jak mało kiedy, ojciec później też miał niezły ubaw. ostatecznie jednak obyło się bez mandatu, ale PP miał dziką satysfakcje z faktu, że ojciec poprosił o nie wypisywanie mandatu. ot jak to woda sodowa potrafi uderzyć do głowy...

policja

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 51 (141)
zarchiwizowany

#35176

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Od mniej więcej roku pracuje w dziale internetowym delikatesów w mieście studenckim. Praca jak każda, ale znajdzie się kilka kruczków...
- pracuje na umowę-zlecenie. teoretycznie mam określone godziny pracy (6.30 - 16.15). co z tego, skoro i tak często wychodzę ok 18 czy 19...
- odnośnie braków w zamówieniach mamy konsultować się z kierownictwem działów. o ile część jest na tyle w porządku ze są tam gdzie być powinni, o tyle kilka osób na sklepie ze świecą szukać. a autograf być musi...
- niedawno straszono redukcja etatów, poleciało kilka losowych osób z różnych działów. tydzień później zaczęto zatrudniać nowe osoby
- ′im więcej robisz, tym więcej od ciebie wymagam′ - motto życiowe kierownictwa
- ′jak nie przestaniesz gadać to cie wyleje′ - stała śpiewka kierownika, podczas gdy większość rozmów to pytania o produkty, stany czy terminy.

praca ah

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -4 (20)
zarchiwizowany

#34606

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Od jakiegoś czasu czytam Piekielnych, nadszedł czas zakonczyć żer i podzielić się czymś z wami. Nie wiem czy jest to piekielne, ale dla mnie są podstawy do opisania. To moja pierwsza historia, więc prosze o wyrozumiałość:):)

Historia zaczęła się pewnego pięknego wrześniowego dnia kiedy to wesoło wsiadłam z rodzicielami do auta aby na rok pożegnać miejscowość rodzinną i zamieszkać w mieście studenckim. Moja radość nie została zmącona tym, ze po przyjściu do mieszkania wspóllokatorka (dziewczyna, której nie znałam wcale, ale tak wyszło że razem zamieszkałyśmy) nawet nie wyszła z pokoju żeby sie w jakiś sposób zapoznać. Nie zdziwiło mnie to, że na wejsciu dostałam instrukcje co jak i kiedy moge lub nie moge robić. ok, każdy ma swoje zasady, nie odzywalam się. ale kiedy zaczęło się pukanie do łazienki, bo ona chce siku a ja tam jestem (max 10 minut od momentu wejścia), wstawanie o godzinie 12 w nocy żeby sobie zrobić jedzenie (wstaje o 5 rano do pracy, więc lubie sie czasem wyspac), nocowanie jej chłopaka (kolejny wspóllokator do kolekcji) miarka sie troche przebrała. z czasem bywało gorzej, wszystko przechodziło przez nią (opłaty i kontakt z właścicielem) bo umowa jest na nią. nie było miesiąca żeby nie było jakiegoś problemu, wyliczania, kombinowania. pretensje o przyprowadzanie znajomych, którzy siedzieli u mnie w pokoju i nikomu nie przeszkadzali. marudzenie o muzyke, bo ona chce sie uczyc (ok, rozumiem sesje, ale sama tez miała muzyke włączoną, a moja nie była zbyt głośno), góra nie umytych naczyń, bałagan w mieszkaniu, nie wyniesione śmieci... na szczęście właśnie sie pakuje:) myśle że pożegnam ją wielkim uśmiechem i wyimaginowanym kopniakiem w zacne 4 litery:)
strzeżcie się mieszkania z nieznajomymi, szczególnie jeśli na wejscie macie złe przeczucie.

wynajem

Skomentuj (1) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -12 (16)

1