Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

fotobuc

Zamieszcza historie od: 3 czerwca 2016 - 14:29
Ostatnio: 10 sierpnia 2017 - 12:03
  • Historii na głównej: 1 z 2
  • Punktów za historie: 185
  • Komentarzy: 8
  • Punktów za komentarze: 13
 

#76724

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Uwaga, OSZUSTWO najgorszego sortu, bo żerujące na ciekawości i naiwności dzieci!

We Wrocławiu, w Pasażu Grunwaldzkim dnia 16.01.2016 swoje stoisko rozstawiła Pufka. Pani demonstrowała małego futrzaczka, jak skacze z kubka do kubka, łazi jej po rękach, tak, jakby był żywy. Mówiła też o nim jak o żywej istocie, zwierzaczku, z którym dzieci mogłyby się bawić i zaprzyjaźnić, uczyć go sztuczek. Dzieci nabierały się na to - widziały w końcu, że to coś rusza się jak żywe, reaguje na komendy i nie zamiera w bezruchu kiedy komend nie ma, tylko zapełnia sobie czas samo.
Kosztuje toto 30zł od łebka.

Nigdzie nie da się sprawdzić, jak to działa, zaś pani na stoisku kłamie w żywe oczy. Na stronie również nie ma zasady działania stworka. A tymczasem glizda jest uwiązana na cienkiej nitce do paska oszustki. Dla dzieci to praktycznie niemożliwe do zobaczenia, tym bardziej, że robal jest w ciągłym ruchu. A kasa wpada. Stoisko pojawia się codziennie w innym punkcie miasta, rachunku nie ma, reklamacji nie ma jak złożyć o zwrocie nie mówiąc.

Szkoda tylko dzieci, które po przyjściu do domu i "wypuszczeniu" Pufki do szklanki. czeka srogi zawód. Szkoda też rodziców, którzy jakoś będą musieli dziecku wyjaśnić, że ich "nowy przyjaciel" nie umarł ani się nie obraził, tylko miła pani na stoisku oszukała je.

Wrocław Pasaż Grunwaldzki pufka.com/pl

Skomentuj (32) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 174 (276)
zarchiwizowany

#73354

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Drodzy Piekielni, zdarzyła mi się niedawno następująca sytuacja:
Odprowadzam ja sobie dziewczynę na dworzec PKP we Wrocławiu.
Nagle słyszymy "W budynku wykryto zagrożenie, prosimy spokojnie opuścić budynek najbliższym wyjściem!". Wychodzimy, pytam ochroniarza - serio, bomba akurat dzisiaj? (troszkę nam się spieszyło, jak to na pociąg). On mi na to, że mamy się nie przejmować i po prostu iść tam, gdzie planowaliśmy.
No to ok, myślę sobie. Pewnie testują instalację ostrzegawczą. Nic dziwnego po niedawnym zamachu w autobusie.
Poszliśmy na peron, wsadzam dziewczynę w pociąg, i nagle widzę sporą grupę ochrony, z 6-7 osób. Jeden z nich ciągnie walizkę na kółkach. No i tu fotoreporterska smykałka wzięła górę - wyciągam co akurat miałem - Instaxa Wide 100, podbiegam, kadruję i strzelam. Wszystko nie zakłócając w żaden sposób działań ochrony.
Zdjęcie szybko w kieszeń, idę jeszcze raz pożegnać się z dziewczyną przez okno. Nagle podchodzi do mnie pan z ochrony dworca, który taszczył walizkę z domniemaną bombą i wydziera się: -Tamto zdjęcie ma być skasowane, ale już!
Że nie lubię, jak obcy się na mnie drą, to z uśmiechem na ustach mówię - Nie mogę, to aparat analogowy.
On na to, coraz bardziej wściekły - W ogóle na jakiej podstawie robisz pan te zdjęcia?!
ja mu - na podstawie ustawy prawo prasowe i ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych - cały czas spokojnie.
I tu nastąpił sam cymesik, bo pan Strażnik Teksasu wali do mnie tekstem: -Jeśli to zdjęcie wykorzystasz w jakikolwiek sposób, znajdę cię.
I teraz pytanko, drodzy Piekielni. Powinienem udać się z fotką na policję, że facio powodował zagrożenie usuwając domniemaną bombę samodzielnie, zamiast poczekać na saperów? Czy powinienem pogadać z kimś z jego przełożonych? Bo że fotkę mogę wykorzystać to wiem - facet pełnił funkcję/sprawował czynność/ związaną z bezpieczeństwem publicznym.

Dworzec główny PKP Wrocław

Skomentuj (8) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -2 (34)

1