Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

kluska565

Zamieszcza historie od: 13 lipca 2011 - 9:43
Ostatnio: 16 lutego 2012 - 20:20
  • Historii na głównej: 0 z 3
  • Punktów za historie: 131
  • Komentarzy: 4
  • Punktów za komentarze: 4
 
zarchiwizowany

#24009

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Będzie trochę zabawnie :)

Mój [b]rat rzadko choruje, ale jeśli już mu się zdarzy, to nawet katar potrafi zamienić na chorobę zagrażającą śmiercią przez choćby najmniejszy ruch. ;-)
Ostatnio się trafiło że zakatarzył się, a nadmienić muszę, że mamy coś w rodzaju antresoli (czy jakoś tak) znaczy łóżka pod sufitem i oczywiście "trudno" mu było schodzić.
Więc żegnaj wolny czasie! Zaczęło się siostra to, siostra tamto. Wołał o wszystko poczynając od herbaty, przez leki, aż po ciepłe skarpety. Trochę mnie to wkurzało, bo o wszystko prosił pojedynczo zamiast np. zrobić listę ;)
W pewnym momencie ja zdążyłam wygodnie rozsiąść się w fotelu i słyszę: "SIOSTRA!!!" No nic. Brat karze, siostra musi.
I wywiązuje się między nami taki dialog:
Brat: Ej weź zobacz w apteczce te krople do nosa.
Ja: Dobra.
Dreptam do apteczki, otwieram, zobaczam, wracam i mówię:
J: No zobaczyłam. Ładne są.
Po czym poszłam ułożyć się na fotelu, założyłam słuchawki i przestałam kogolwiek słuchać ;-)

Zacisze domowe ;-)

Skomentuj (3) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -2 (30)
zarchiwizowany

#18227

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Witam! Krótka historia może nie strasznie piekielna, ale po prostu aż się ciśnienie podnosi.

Jadę ja sobie po szkole (9 godzin od 7.30) tramwajem i siedzę sobie spokojnie nikomu nie zawadzając i słucham muzyki na słuchawkach. Tramwaj zatrzymuje się na przystanku, do drzwi doczłapuje się pewna kobiecinka na ok. 70 lat, wchodzi do tramwaju. Ja nauczona przez rodziców, że starszym miejsca się ustępuje, czekam aż pani sobie wejdzie i wtedy wstanę, żeby nikt niepodsiadł tego miejsca. Jednakże zanim weszła babcia, pewna młoda kobiecinka koło 20 wstaje z miejsca i mówi "proszę sobie tu usiąść".
Babcia jakby nie dosłyszała staje natychmiast obok mnie, ja widząc że wstała tamta pani już się nie ruszałam, ale jak starowinka staje tu...no cóż, całość wstania, zajęła mi kilka setnych sekundy, ale zanim zdążyłam poruszyć choć jeden mięsień ciała już czułam na ramieniu uścisk paznokci a na karku poczułam czyjś oddech.

Trzeba zaznaczyć, że pani która chciała ustąpić miejsca, siedziała tuż przy drzwiach a ja tak bardziej pomiędzy drzwiami. Czy te wszystkie panie naprawdę nie lubią młodych?

Mpk Łódź

Skomentuj (6) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 43 (177)
zarchiwizowany

#14162

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Będzie o piekielnej dentystce i przy okazji trochę o NFZ.

Słowem wstępu, mam 14 lat i od zawsze bałam się dentystów, przez co zaniedbałam sprawy uzębienia(nie linczujcie mnie tylko, strach jest naprawdę czymś poważnym). Zaczęło się od tego, że miałam ulubioną panią dentystkę, ale poszła na macierzyński a potem już nie wróciła do tej pracy :(. Była inna ale się za bardzo bałam.

Wszystko przez to że mam niski próg bólu zwłaszcza jeśli chodzi o zęby są nadwrażliwe dosłownie na wszystko: zimno, gorąco, cukier zwłaszcza ból. W sumie licząc nie byłam u dentysty jakieś 6 lat.
W końcu z własnej woli postanowiłam to zmienić.
AKCJA WŁAŚCIWA:

Mój brat chodził do tej przychodni wcześniej i mama mówiła, że to, tu cytat, "przemiła starsza pani". Uznałam, że skoro starsza to zrozumie, że coś mnie może boleć. Niestety, tak nie było. Pierwsza wizyta byłam sama, więc chyba wydawało jej się, że może robić co chce. Na moje szczęście to były tylko oględziny. Następnym razem byłam z mamą i ta "dentystka" wzięła największe wiertło po czym zaczęła wiercić. Jak wcześniej wspominałam mam baaardzo niski próg bólu, więc od razu zaczęłam się drzeć. Ona zaprzestała, zmierzyła mnie wzrokiem(gdyby spojrzenia mogły zabijać...) i zaczęła wiercić dalej. Ja znowu w ryk, ona wyłączyła wiertło, teatralnie westchnęła i spojrzała na moją matkę. Matula moja obiecała mi lody po wizycie. Uspokoiłam się i ograniczyłam do płaczu. Ale ta...nie wiem jak ją nazwać stwierdziła, że przez dwie godziny nie mogę nic jeść ani pić. Wiem że to normalne ale mogła coś powiedzieć wcześniej. Następne wizyty toczyły się w ten sam sposób co ta, z jednym tylko wyjątkiem kiedy mówiła, że, tu znów cytuję, "jestem doświadczoną dentystką, i wiem kiedy coś powinno boleć, a kiedy nie"(!). Nie znam się za bardzo na stomatologii, ale kto bardziej wie czy coś boli pacjenta, doktor, czy sam pacjent?! Z każdym tygodniem byłam coraz bardziej zestresowana, traciłam apetyt, dzień przed wizytą wybuchałam histerycznym płaczem... Nareszcie nadeszły święta wielkanocy i miałam przerwę, miałam się przyjść zapisać po świętach. Więcej tam nie przyszłam.

Czekałam dosyć długi okres czasu kiedy mama znalazła przychodnię refundowaną przez NFZ(tamta nie była i dlatego znieczulenie było płatne...o ile w ogóle wiedzieli co to jest) poszłam tam, mama streściła moją sytuację i dostałam znieczulenie.

Chodzę tam już od roku i nareszcie nabieram zaufania do dentystów. Choć po tamtej staruszce nie wiem czy będę w stanie w pełni zaufać.

Przychodnia w Łodzi.

Skomentuj (6) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -9 (23)

1