Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

kotkota

Zamieszcza historie od: 29 września 2011 - 12:26
Ostatnio: 4 grudnia 2011 - 12:16
  • Historii na głównej: 2 z 3
  • Punktów za historie: 1128
  • Komentarzy: 4
  • Punktów za komentarze: 16
 

#20058

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Będzie o terminach.

Pewnie nie raz spotkaliście się z pismem w którym zobowiązuje się was w określonym terminie do zrobienia "czegośtamcośtam". Niestety te terminy działają tylko w jedną stronę.

Organizacja w której pracuję ma możliwość wpływu na projekty ustaw, są do nas przysyłane z pewnego ministerstwa z terminem, w którym należy je podpisane odesłać np faxem.

W czym piekielność?

Otrzymujecie pismo, data wystawienia pisma np. 1.01.2011, data do której należy projekt ustawy podpisać 5.01.2011 do godziny 11:00, ALE pismo jest wysłane 4.01.2011 priorytetem i dociera do was 8.01.2011 bo w międzyczasie był weekend, a priorytet został najprawdopodobniej nadany po 14:00/15:00 w zależności od tego o której poczta wysyła pierwszą turę listów.

Także powodzenia obywatele, mamy was w ... poważaniu

ministerstwa

Skomentuj (4) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 334 (390)
zarchiwizowany

#18508

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Szefowa wysłała mnie do centrum do Ministerstwa, żeby złożyć wniosek,liczyła się data i godzina wpływu do kancelarii.
Z ww powodów bardzo mi się spieszyło więc pojechałam do centrum metrem, już na nie czekając wiedziałam do którego wagonu wejść i którymi drzwiami wyjść żeby jak najszybciej wyjść na górę. Metro szybko przyjechało, wysiadam, a główne wyjście na stacji centrum wygląda tak, że są 3 pasy schodów automatycznych, zwykle 2 w górę i jedne w dół. W tym czasie też była akcja namawiająca ludzi, którzy się nie spieszą, żeby ustawiali się po prawej stronie schodów, tak, żeby ci którzy się spieszą mogli po nich wbiec. Część osób logicznie myślących ustawiła się po prawej stronie i cierpliwie jedzie w górę, przede mną wbiegło kilka osób, a ja byłam jakoś w 1/3 drogi biegnąc z wnioskiem, z prawej strony występuje kobieta w wieku około-klimakterium i rozmawia z koleżanką no i tu dialog:

ja- przepraszam
klimakterium- ależ nie ma za co (i stoi dalej)
j- mogła by mnie pani przepuścić, bardzo się spieszę
k- a niby dlaczego?
j- bo, wie Pani jak się Pani nie spieszy to mogła by Pani życie innym ułatwić i stanąć po prawej stronie żeby Ci którym się spieszy mogli szybciej przejść
k- to trzeba normalnymi schodami wejść
j- normalne są na drugim końcu peronu
k- no to nie mój problem
j- aż tak bardzo Pani zależy żeby ludziom życie uprzykrzyć od rana?
k- (do koleżanki) jacy ci ludzie niewychowani
j- no chyba mówi pani o sobie skoro podstawowych zasad savoir-vivre nie umie pani zastosować
k- no chyba sobie żartujesz
j- jeśli mówi pani do mnie to na ty nie przechodziłyśmy
k- dla mnie to ty nikt jesteś
j- dla mnie to wydaje mi się, że albo pani klimakterium przechodzi albo jest taka upierdliwa zawsze, pewnie przez to taka zgryźliwa, polecam poranny seks poprawia humor, ale z takim charakterkiem to mąż pewnie panią zostawił

tu dojechałyśmy na górę pani zbierała szczękę w podłogi czerwona jak burak, koleżanka klimakteryjnej uśmieszek, a ja na to - o proszę, zgadłam, proszę się zastanowić czy bycie milszym by pani taką krzywdę zrobiło.

metro

Skomentuj (6) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 152 (226)

#18127

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Piekielny kierowca i piekielna ja.

W grudniu lub styczniu, tego już nie pamiętam wracałam późnym wieczorem do domu, pewnie koło 22. Na osiedlu na którym mieszkam stoi sporo 4-piętrowych bloków, ale uliczki są raczej wąskie z masą zwalniaczy, wyraźnie oznaczonymi przejściami dla pieszych itd. zwłaszcza przy SP obok której przechodziłam.

Idę sobie do domu, na ulicy pusto, może jedna osoba mnie minęła, śnieg skrzypi pod nogami i sypie się z okolicznych drzew na twarz temperatura -20 stopni, ogólnie zimno, wietrznie i bardzo nieprzyjemnie. Dochodzę do przejścia dla pieszych, szybkie spojrzenie lewo-prawo czy nic mnie nie przejedzie, pusto więc idę.... ale kurna co jest? Na krańcu przejścia dla pieszych stoi samochód, zastawił je całe - na nieszczęście okoliczne trawniki ogrodzone płotkami. Normalnie bym odpuściła ale szlag mnie trafił, że komuś z tego zimna mózg się wyłączył, spojrzałam na około, z każdej strony to przejście oznakowane, to że pasy zasypane to norma zimą, ale znaków nie widzieć to już przesada, spojrzałam jeszcze czy może inwalida, ale nie. Niestety telefon mam dotykowy i przez rękawiczki nie działa więc musiałam je zdjąć żeby zdjęcie nr rejestracyjnego zrobić, wkurzona jak diabli z telefonem w kieszeni wracam do domu i od razu do straży miejskiej (SM), że taka i taka sprawa, powiedzieli, że akurat mają patrol w okolicy i że zaraz ktoś tym się zajmie.

Zadzwoniłam więc do koleżanki która w bloku na przeciwko nieszczęsnego przejścia mieszka i powiedziałam, żeby dała mi znać jak SM przyjedzie. Po pół godzinie dzwoni, że straż od razu była, a teraz samochód na lawetę pakują.

Rano, gdy nieszczęsny kierowca wyszedł przed blok, żeby odjechać pierwszą jego myślą było, że ukradli, a na komisariacie pewnie kazali mu mandat za niewłaściwe parkowanie zapłacić plus holowanie i odstawienie na parking :) Może następnym razem pomyśli.

Warszawa

Skomentuj (29) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 472 (682)

1