Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

longijoe

Zamieszcza historie od: 13 lipca 2011 - 23:05
Ostatnio: 15 maja 2021 - 1:59
  • Historii na głównej: 0 z 8
  • Punktów za historie: 1013
  • Komentarzy: 82
  • Punktów za komentarze: 515
 
zarchiwizowany

#54644

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Czytam sobie piekielnych i widzę: Moja koleżanka, powiedzmy Zosia (czy inna Kasia, Hela czy Malwinka). I piekielnie krew mnie na to "powiedzmy" zalewa....

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -15 (25)
zarchiwizowany

#53777

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Byłem na Dworcu Głównym we Wrocławiu. Obiekt estetycznie piękny. I nic poza tym. Chociaż nie. JEST. Jedna wielka tragedia. Płytki i jakieś dziwne bruzdy tylko wpieniających posiadaczy walizek na kółkach. Po opuszczeniu dworca nawet tych wk*rw... płytek starcza na jakieś 5 metrów i pojawiaą się kocie łby. Pewnie dworzec ma zamiar w swoich luksusowych butikach promować sprzedaż na kółkach terenowych. Biedny niepełnosprawny który wejdzie wejściem głónym i chce się dostac do lokalu tuż przy wejściu. Musi dostać się do ramp, które są tylko na końcu galerii i wrócić górą do poczatku. Do "baru" wpadnie na zbity ryj, bo próg ma wysokość 20 cm. I zje za cholendarnie wysoką cenę paskudne jedzenie w paskudnych plastikowych "miseczkach" plastykową łyżką i plastykowym widelcem. Kiedy zamawiałem "żurek", spytałem pani sprzedwaczyni, czy z jajkiem i kiełbasą.
- Jajka nie ma, ale z kiełbasą. - odparła dumnie. - Pieczywko dać?
-A świeży chlebek chociaż? - zapytałem z głupia frant. Pani się tylko skrzywiła i podała mi na cienkiej serweteczce dwie kromki chleba.
Chlebek był przedwczorajszy. W "żurku" pływały 3 kawałki skórki od kiełbasy (nie przesadzam, naprawde było ich aż trzy, 3, TRZY) i jakies pięć kawałęczków kartofla. Oprócz tego tenże "żurek" składał się z mętnej kwaśnej wody. Przynajmniej herbaty z cytryną udało sie w tym cudownym barze nie spier..., chociaż podana została w styropianowym kubeczku.
Idziemy umyć ręce i zrobić siusiu. Wystrój toalet typowo dworcowy, nierdzewka i tym podobne bajery. Za 2,50 PNL nie należą się za to ręczniki papierowe do wytarcia rąk i ewentualnie gębuni. Pojemnik na papier i kosz na tenże w formie zużytej jest, a jakże. Tylko pusty. Ręce można wysuszyć jedną suszarką do rąk, ale taką dmuchającą tylko w dół. Kiedy więc z gęba ociekającą wodą pytam pani gdzie ręczniki papierowe, słyszę - nie ma i nie będzie, a reklamacje to do firmy.
Na koniec najlepszy rodzynek, który określił bym raczej bandytyzmem i rozbojem w biały dzień. Przy wejściu głównym znajduje się kantor wymiany walut. Zamiat długo sie rozpisywać podam tylko dwie dane - skup Euro 3,1 złotego, sprzedaż 4,30. Wystarczy?

Skomentuj (3) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -12 (28)
zarchiwizowany

#50887

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Hmm, był komentarz, zrobie wrzutę:

Pierwszy tydzień na obczyźnie, ostro remontujemy dom, który wynajęliśmy. Dzwonek do drzwi, otwieram. Przed drzwiami starsza parka - pan i pani. Zaczynają coś nawijać, wyciągąją broszurki. Ja na to:
-Ich vertsehe nicht, ich bin nicht Deutsche. (nie rozumiem, nie jesten Niemcem).
Pan na to:
-Voher kommen SIe? (Skąd pan jest?)
- Aus Polen.
-A to możemy mówić po polsku, moja mama pochodzi z Katowic.

Jehowi....

Skomentuj (17) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 191 (339)
zarchiwizowany

#16477

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Kto tu był piekielny, osądźcie sami.

Jako że mieszkam za zachodnią granicą, to tak się dziwnie składa, że mam auto na niemieckich blachach. Jechalismy kiedyś do Polski, a że lubię mięsko z grilla, to mam takie miejsce ze 40 km. za granicą, gdzie dają fajna karkóweczkę i boczuś z grilla. Jest tam też stacja Orlenu, więc ruch spory. Zajeżdżam na parking. Zanim sie jeszcze dobrze zatrzymyłem, widzę nadciągających meneli z butelkami i szmatami. Piszę świadomie meneli, bo tam takie towarzystwo wyparło dzieciaki i młodziaków co sobie chcieli zarobić. Wychodzę z auta:
-Szefie, wymyjemy szybkę- pada propozycja.
-Nie trzeba panowie, dzisiaj byłem na myjni- i byłem, rankiem
w Berlinie.
Gościu twardo zaczyna polewać z butelki szybę.
-Panowie, przecież mówię, że nie trzeba. - grzecznie i spokojnie.
Gość nie reaguje.
-Proszę nie myć szyby, nie trzeba - lekko podniosłem głos, ale zero reakcji.
-K....A DO CH... PANA, CZY JA MÓWIĘ DO WAS PO POLSKU CZY PO NIEMIECKU!!!!!!!!

Zrozumieli....

Orlen A4

Skomentuj (8) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 54 (196)
zarchiwizowany

#14295

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Naprawiam i servisuje komputery. Mieszkam w Niemczech, więc tytułem wstępu - internet u nas chodzi przeważnie na ADSL, taryfy najczęściej składają się z Flatrate Intenetu o różnych prędkościach i Flatrate na rozmowy telefoniczne do wszystkich abonentów lini stałych (niekomórkowych) w Niemczech.
Mieszkam w pobliżu sporego jeziora, gdzie domki ma sporo bogaczy i ludzi "wyższych sfer" z Hamburga. Starsze małżeństwo, raczej dobrze sytuowane i z wyglądu domu niegłupie jest w kręgu moich klientów. Doradzałem im przy zakupie nowego komputera, nowej drukarki. Jakieś tam instalacje, małe szkolenia itd. Kiedyś zbiesiła sie drukarka. Więc wchodzę do internetu, szukam drivera, aże często zaczynam na hp.com . wyskoczyła globalna strona HP. Za sobą słyszę cieżkie dyszenia Pana Klienta i:
- Ale co pan robi, dlaczego pan wchodzi na amerykańską stronę!?
- Ale o co chodzi?- ciężko się zdziwiłem.
- Proszę pana my mamy flatrate tylko na niemiecki Internet, ja wchodzę tylko na niemieckie strony.......

Skomentuj (6) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 68 (160)
zarchiwizowany

#14161

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Będąc kiedyś w Kłodzku postanowiliśmy wybrac się na zapiekankę. Był kiedyś na Armi Czerwonej taki bar, gdzie mimo plastikowych krzeseł i stolików (takich ogrodowych), szybko i smacznie podawano takie szybkie potrawy. No i pierogi i naleśniki mieli dobre. Idziemy całą bandą, było nas z 6 osób. Podchodzi taki typowy "na bułkę" smark i zaczyna:
-Jestem głodny proszę pana, pan da złotówkę (albo odpowiednik, bo to było jeszcze chyba za "starych" pieniędzy).
Ja już miałem cos mu wcisnąć w łapę, ale kolega Marek złapał mnie za rękę.
- Głodny jesteś? - mówi do chłopaczka. - To chodź z nami, coś ci postawimy.
Pewien byłem, że usłyszymy bluzga i młody sobie pójdzie, ale nie, wszedł z nami do baru. Dostał wolny wybór, zamówił zapiekankę. Siedzimy, nasze pierogi były pierwsze. Jemy wiec sobie, zerkamy na chłopaczka. Dostał swoją zapiekankę. jak zobaczyliśmy, jak ta biedaka rzuciła się na tą goracą, prosto z pieca zapiekankę, to uwierzyliśmy w jego:
-Jestem głodny, proszę pana.
Dokupiliśmy mu jeszcze trochę tego jedzenia i coś do picia, bo by się mało nie udławił.
Od wtedy nauczyłem sie podejścia mojego kolegi Marka do żebraków - daj mu jeść, ale nigdy nie daj pieniędzy. Te zużyje na wódę.

Skomentuj (5) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 225 (269)
zarchiwizowany

#14159

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Mieszkam w Niemczech ale w Polsce jestem dosyć często. Dokładniej to prawie zawsze w Kłodzku. No a jak się jest w Kłodzku to przecież trzeba być na Rynku. No i zdarzyło sie pare lat temu:

Zabraliśmy wtedy do Kłodzka szefową mojej żony, rodowitą Niemkę. Wspinamy się mostem, tym z figurami do Rynku. Ja popędziłem przodem, żeby looknąć w księgarni, czy czegoś fajnego z fantastyki nie ma (Kłodczanie wiedzą, ta księgarnia na rogu - pod Bankiem Spóldzielczym). Będąc wśrodku zobaczyłem przez wystawę moją żonę zataczającą się cieżko na szybę i jakąś szamotaninę. Okazało się, że jeden z żebrzących "na bułkę" gówniarzy (14-15 lat) usłyszał język niemiecki i zaczął się do szefowej "dobierać". A jak moja żona odezwała się do niego po polsku, żeby sobie łaskawie znalazł inną ofiarę. To usłyszała:
- Odp***ol się stara ku***, z toba nie rozmawiam i odepchnął ją od szefowej.
Jego szczęście, że szybko biegał.....

Skomentuj (9) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 98 (178)
zarchiwizowany

#14157

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Wysiadłem z auta pod Galerią w Kłodzku. Pędzę, bo śpieszy mi się do kumpla na grilla, parę piwek trzeba jeszcze kupić. A tu w drogę włazi mi menelina.
-Panie, daj pan złotówkę.-Popatrzył na mnie z pod oka i dorzucił:
-Co aj tu będę panu makaron na uszy nawijał. Nie na bułkę, nie na mleko dla dziecka. Panie upierdolić sie chcę, zbieram na flaszkę!
Kopara mi opadła. Dałem mu dychę....

Galeria Twierdza Kłodzko

Skomentuj (7) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 27 (195)

1