Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

madlen

Zamieszcza historie od: 6 sierpnia 2012 - 0:18
Ostatnio: 24 stycznia 2013 - 0:23
  • Historii na głównej: 1 z 1
  • Punktów za historie: 815
  • Komentarzy: 0
  • Punktów za komentarze: 0
 

#40386

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia użytkownika ona26 przypomniała mi wiele piekielnych klientów i sytuacji z czasów, kiedy byłam pracownikiem salonu znanej sieci komórkowej.

Oto moja ulubiona.

Dnia pięknego, kiedy jak zwykle dane mi było obsługiwać te trochę mniej udane dzieła boskiego stworzenia, usiedli przy moim stanowisku ONI. Małżeństwo w wieku w granicach 45-50 lat. Chcieli przenieść numer z sieci, w której pracowałam do innej, lecz ze względu na błędy w formalnościach w obu sieciach operacja ta była im skutecznie uniemożliwiana już jakieś 4 czy 5 razy na przestrzeni 3-4 miesięcy.

Dzwonię więc do działu zajmującego się przenoszeniem numerów i wyjaśniam co i jak, co jest nie tak i czego brakuje. Po kilku minutach już wszystko wiem i odpowiednio instruuję klientów. Mieli do napisania dwa pisemka, które przefaksowałam, aby jak najszybciej znalazły się w odpowiednim miejscu, a także zostawiam odpowiednią notatkę w systemie o całej sytuacji i oznaczam ją jako "priorytet", ażeby nie musieli znowu długo czekać na efekty. Wszystko miało się unormować w przeciągu max 2-3 dni, więc klienci zadowoleni, dziękują i razem z nimi dziwię się, dlaczego do tej pory nie zostało to załatwione. W każdym razie ich wizyta u mnie dobiegła końca.

3 dni później wzywa mnie od siebie [K]ierowniczka.

[K] Kojarzysz nazwisko Jan Piekielny?
[J] Jasne, 3 dni temu załatwiałam mu przeniesienie numeru do sieci XXX.
[K] Wiem, bo wczoraj wpłynęła do BOKu skarga na ciebie, której on jest autorem.
[J] ???
[K] Sama zobacz.
I podsunęła mi przed oczy ową skargę. A w niej pełno określeń mnie jako osoby nieprofesjonalnej, niekompetentnej, oszukującej klientów, etc. Wkurzyłam się, gdyż wiele można o mnie powiedzieć, ale nie to że w pracy charakteryzuje mnie któraś z wyżej wymienionych cech. Wielokrotnie dostawałam za to burę od szefów, wiele razy słyszałam że jestem w pracy, a nie w instytucji charytatywnej.

Odszukuję więc numer rzeczonego klienta i dzwonię. [J]a i [P]iekielny.

[J] Dzień dobry, Madlen Szatańska z salonu sieci XYZ. 3 dni temu rozmawialiśmy osobiście u nas w salonie. Dzwonię w sprawie pana skargi na mój temat. Może mi pan wyjaśnić jej przyczynę?
[P] A bo wy wszyscy jesteście złodzieje i oszuści!
[J] Proszę pana, przede wszystkim, złodziejką i oszustką nie jestem, więc bardzo proszę o porzucenie takiego stylu rozmowy. Poza tym, dlaczego czuje się pan oszukany? Przecież wyjaśniliśmy wszystkie formalności i wątpliwości. Czyżby nadal coś było nie tak?
[P] Nie, wręcz przeciwnie, dzięki pani nareszcie wszystko się unormowało.
[J] Więc o co chodzi?
[P] A bo widzi pani, tyle to trwało i ciągle coś było nie tak, że miarka się przebrała i napisałem w końcu skargę, a pani nas obsługiwała jako ostatnia, więc tylko pani nazwisko zapamiętałem.
[J] Zawsze pan za pomoc dziękuje skargą?
[P] Takie jest życie, że zawsze ktoś jest pokrzywdzony.
[J] Nie proszę pana. Gdyby tej skargi pan nie napisał, nie byłby pokrzywdzony nikt, ale skoro ona jest, to pokrzywdzoną będę ja. Do widzenia.

Nie mogłam wtedy w to uwierzyć i nie mogę nadal, że z takiego powodu ludzie piszę skargi. Nie zostały ode mnie wyciągnięte żadne konsekwencje po dokładnym wyjaśnieniu całej sytuacji tym "na górze", ale upokorzona czuję się do dzisiaj.

sieć komórkowa

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 771 (859)

1