Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

mojito88

Zamieszcza historie od: 28 sierpnia 2013 - 14:07
Ostatnio: 24 października 2013 - 14:32
  • Historii na głównej: 9 z 15
  • Punktów za historie: 6135
  • Komentarzy: 163
  • Punktów za komentarze: 902
 

#55205

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Dzisiaj dowiedziałam się, że jestem skorumpowaną żydowską świnią, biorę pieniądze, słodycze i trzymam terminy dla znajomych.

Skąd takie komplementy od samego rana?

Ano pacjentka zapisana była z tydzień temu na wizytę, nie przyszła, zadzwoniła dzisiaj poinformowała mnie, że to moja wina i one ŻĄDA kolejnej wizyty, której z przyczyn nam wszystkim znanych zaplanować nie mogę.
Poza tym usłyszałam, że ona czekała pół roku na wizytę (zapisana 8.08.2013 - prowadzimy księgę z listą oczekujących), przy okazji dowiedziałam się kim jest moja mama (swoją drogą bardzo kochana kobieta) i cała rodzina do 3 pokoleń wstecz, poznałam swoje żydowskie pochodzenie, usłyszałam coś o Tusku, skardze złożonej do NFZ-u, kierownictwa przychodni i rzecznika praw pacjenta.

Czekam na telefon od rzecznika ;)

pacjenci

Skomentuj (12) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 487 (565)

#55018

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Uwielbiam starsze panie...

Jakiś czas temu pacjentka naszej przychodni zamówiła u mnie okulary, jedne do czytania drugie do chodzenia. Pamiętam ją jak dziś, wybierała długo, przymierzała, jak przyszło do składnia zamówienia to powiedziała, że dzisiaj się nie przygotowała na zaliczkę, ale że na pewno odbierze jak tylko dostanie emeryturę. Zazwyczaj nie idę na taki układ, ale dla stałej pacjentki postanowiłam zrobić wyjątek.

Dzisiaj odebrała jedną parę, zadowolona, powiedziała żeby pokazać drugą, z której też jest bardzo zadowolona, ale odbierze za kilka dni, jak będzie miała pieniądze. Dla mnie super, bo w sumie trochę się obawiałam.

5 min temu telefon:

P (z wrzaskiem): Dzień dobry, nazywam się Piekielna, dzisiaj odbierałam okulary i chciałam powiedzieć, że ja tych drugich nie odbiorę, nie odbiorę i już. Bo pani mnie oszukała, bo ja wybrałam inną oprawkę i w ogóle jestem niezadowolona i pani mnie oszukała, bo okulary to na NFZ są, a tylko za oprawę się płaci, a pani naciąga ludzi, bo zapłaciłam jak prywatnie.
J: Proszę pani, kiedyś faktycznie tak było, że soczewki sponsorował NFZ, ale już od wielu lat NFZ zwraca część kosztów (ok. 12 zł) o czym panią informowałam i razem stwierdziłyśmy, że się nawet nie opłaca jechać.
P: A w ogóle to ta oprawa to jest inna, a ta druga (do chodzenia) to jest taka, ten, no metalowa i idzie zima i ja będę chodziła to mi przymarznie i mi odmrozi.
J: Raczej nie ma takiej możliwości, a oprawę sama pani wybierała, jeszcze dzisiaj pani mówiła, że będzie pani w złocie chodzić i się pani podobało.

Pani dalej wielki bełkot o NFZ, o tym że zła oprawa i że ta druga też w sumie zła. A w tle słyszę sąsiadkę/koleżankę która usilnie podpowiada.

J: Zawarłyśmy pewną umowę, której pani nie dotrzymała, dzisiaj było wszystko ok, a teraz jak rozumiem spotkała się pani ze znajomą, która nie dość, że się nie zna to jeszcze panią podburza.
P: A bo pani mi przełoży okulary do takiej oprawy co ja mam te pierwsze.
J: Niestety okularów nie da się przełożyć i proszę serdecznie pozdrowić znajomą, która pani podsuwa znakomite pomysły.
P: ... to ja je odbiorę jak będę miała pieniądze.

Dlatego uwielbiam starsze panie, które same się podburzają, robią awantury i znajdują problemy tam gdzie ich nie ma.

optyk

Skomentuj (9) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 542 (600)
zarchiwizowany

#54980

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historie z korepetycjami przypomniały mi o pewnej znajomej.


Znajoma ta miała pisać maturę z matematyki, polskiego, angielskiego i wos-u, wszystko na podstawie.
Ogółem wszyscy nauczyciele się na nią uwzięli, poza tym "ona taka nerwowa jest" cytując rodziców.

Przez dwa lata liceum rodzice płacili za korepetycje z matematyki dwa razu w tygodniu plus kurs weekendowy, angielski dwa razy w tygodniu, face to face, polski raz w tygodniu. Pomijam, że korepetycje z polskiego to dla mnie śmiech na sali, jak się nie chcesz uczyć to i się nie nauczysz, bo nikt Ci do głowy kłaść nie będzie. W sumie ich pieniądze, ich sprawa, mi nic do tego.

Córcia miała iść na kierunki dla wybitnych na najlepszych uczelniach w Polsce, a może i na świecie.

Cóż się okazało? Matura zdana ledwo, ledwo, podstawowa matematyka ok. 40%, angielski poszedł najlepiej bo ok. 50%, polski koło 30%, wos-u się nie udało, no bo córcia to jednak umysł matematyczny jest...

I tu mnie zastanawia co rodzice mają w głowach, czy oni wychowują takie kaleki, zwalają wszystko na nauczyciela, stres, albo inne rzeczy, czy to ludzie jacyś dziwni nam rosną. Aż się boję co będzie dalej...

korepetycje

Skomentuj (4) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 6 (38)
zarchiwizowany

#55002

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Jakiś czas temu postanowiłam zamieszkać ze swoim chłopakiem.

On mieszkał z rodzicami, ja wynajmowałam pokój, a że tak czy inaczej byliśmy albo u mnie, albo u niego stwierdziliśmy, że tak będzie łatwiej.

Na spokojnie przeglądaliśmy ogłoszenia, bez zbytniego pośpiechu.

Pewnego dnia koleżanka mi napisała, że zwalnia pokój, w idealnej dla nas lokalizacji, cenie, lokatorka zamieszkująca sąsiedni pokój też podobno bardzo w porządku, no cud miód i orzeszki.
Podjechaliśmy, zobaczyliśmy, zadecydowaliśmy :) Poinformowałam właścicielkę wynajmowanego pokoju, znalazłam innego lokatora (z czym też były jaja, ale to inna historia).
Oczywiście koleżanka informowała współlokatorkę o tym, że zamierza się wyprowadzić, o tym że jej znajomi są zainteresowani, że będą tego i tego dnia oglądać mieszkanie, a więc dobrze by było gdyby była i zobaczyła czy jej odpowiadamy.

Nadszedł weekend, samochód zapakowany po brzegi, jedziemy po klucze żeby poprzewozić rzeczy. Dostajemy telefon od koleżanki, że jej współlokatorka powiedziała, że ona sobie nie życzy niczyich znajomych, że ona zamieściła ogłoszenie i sama sobie znalazła wspólokatorów i że ogółem ma głęboko w poważaniu co my teraz zrobimy.

Jeżeli serio dziewczynie nie pasowaliśmy (!) mimo tego, że nas w życiu na oczy nie widziała i nawet nie wykazała żadnego zainteresowania spotkaniem z nami to mogła od razu powiedzieć, że sobie nie życzy.
Za to umieściła ogłoszenie za naszymi plecami, nic nikomu nie mówiąc, postawiła nas w głupiej sytuacji, bez dachu nad głową, koleżankę też w nie lepszej, bo nie miała pojęcia co planuje jej współlokatorka i jeszcze stwierdziła, że ona nas "nie lubi".

Patrząc z perspektywy czasu może i dobrze, że nie musieliśmy z nią mieszkać

lokatorzy wynajem

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 88 (272)
zarchiwizowany

#54977

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
I dalej w klimatach szkolnych :)

Jak gdzieś kiedyś wspomniałam moja mama jest nauczycielką. Najciekawsze historie zdarzają się pod koniec roku. Synuś cały rok się nie uczył, nie czytał, nawet chęci nie wykazywał żadnych. Przychodzi czerwiec, a z nim płacz i rozpacz, bo jak to "nie zdam".

Szczególnie zapamiętałam opowieści o rodzicach dwóch delikwentów.

1. "Jak pani nie przepuści mojego syna to on się powiesi, tak na pewno się powiesi, ja pani mówię, pani go musi przepuścić"
2. "Wie pani, bo ja piniendzy to ni mam, ale mam świniaka, będziem bić to pani dam połowę"

szkoła

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 3 (35)

#54551

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Przychodzi pani, chce się dostać do okulisty na już. Oczywiście standardowa regułka:
(J): Jeżeli potrzebny jest lekarz na już, mogę jedynie sugerować żeby pani podeszła do gabinetu i zapytała o przyjęcie.
(P): No bo ja mam mieć operację i potrzebuję zaświadczenia.
Nigdy nie wiem po co mi cała historia jak to nie ja decyduję, tylko lekarz, ale z uśmiechem:
(J): Proszę podejść do gabinetu i przedstawić problem.

Pani poszła, przyszła mówi żeby założyć kartę. Karta założona, pacjentka idzie do gabinetu. I nagle słyszę krzyk okulistki, że z czym ona przychodzi, że powiedziała, że jest stałą pacjentką i że tylko po zaświadczenie.
(P): No bo ja tylko zaświadczenie chcę.
(L)ekarz: No ale ja muszę panią zbadać.
(P) Nie, no to tylko zaświadczenie.
(L): Jak to sobie pani wyobraża, że mam wydać zaświadczenie bez zbadania pani, a kto za to weźmie odpowiedzialność jak coś będzie nie tak?

Pani pofukała, pofukała i przyszła do mnie narzekać, że co to za problem napisać dwa zdania, pieczątkę postawić i się podpisać.

Co w tym piekielnego? Ano że okazało się na sam koniec, że pani ma operację plastyczną, za którą pewnie płaci grube pieniądze, a chciała się koniecznie wcisnąć na wizytę na NFZ, kłamiąc, próbując wymusić na lekarzu wystawienie zaświadczenia bez zbadania, zajmując czas i chcąc się wepchnąć przed pacjentów, którzy bez kręcenia zaczekali na swoją wizytę.

słuzba_zdrowia

Skomentuj (2) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 395 (447)

#54313

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Okulista od godziny 9, nie zgłosiło się już 2 pacjentów. Następnie zapisana jest rodzina tj. mama, tata, córka i babcia. Babcia przychodzi i mówi, że niestety przeprasza, ale pozostałe osoby się nie zgłoszą dzisiaj, bo byli w Czechach, że coś się stało po drodze, że nie dojadą.
Siła wyższa, rozumiem...

Wyszłam zobaczyć jak wygląda sytuacja przed gabinetem i co słyszę?
"Ano powiedziałam jej, że mieli wypadek, no bo co? Tak to mi ich więcej nie zapisze, trzeba było oszukać hahahaha, a zaraz pójdę i poproszę żeby na następny tydzień ich przepisała hahaha. No w sumie należy nam się. A oni... a wiesz urlop mają, to co będą po lekarzach jeździć, no gdzieś tam dzisiaj jadą, ja nie wiem."

Oj to się Pani zdziwi, się zdziwi...

słuzba_zdrowia

Skomentuj (21) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 834 (874)
zarchiwizowany

#54600

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Trochę piekielności NFZ, a trochę wyjaśnienia dla wszystkich awanturujących się ;)

Dzwonicie do przychodni specjalistycznej w czerwcu, albo w sierpniu i otrzymujecie informację, że na ten rok nie ma miejsc. Mówicie dziękuję, pytacie dlaczego, śmiejecie się, w najgorszym wypadku wyzywacie i krzyczycie na rejestratorkę.
Dlaczego nie chce (czy raczej nie może) Was zapisać?

Ano bo NFZ podpisuje z przychodnią umowę na określoną liczbę punktów i określone pieniądze.
Lekarz przychodzi do pracy nie po to żeby posiedzieć i pogadać, bo mu się w domu nudzi tylko żeby zarobić.
Lekarz pod koniec każdego miesiąca wystawia rachunek i nie, nie NFZ-owi tylko przychodni.
Właściciel przychodni musi zapłacić lekarzowi.
Mimo tego co wszyscy myślą, te wizyty nie są darmowe, są w ramach funduszu, a więc fundusz za nie płaci.

Upraszając 1 pkt to 1 zł, a jeden pacjent "wykorzystuje" 1 punkt. Przychodnia ma umowę na 252 punkty, czyli w ciągu miesiąca może przyjąć 21 pacjentów. Jeżeli jednego miesiąca przyjmie 25, to kolejnego może przyjąć 17.

Czyli jeżeli do połowy grudnia wykorzysta wszystkie punkty to niestety "nadmiary" nie są zazwyczaj wypłacane przez NFZ, a więc właściciel musi wykładać ze swojej kieszeni na pensję dla lekarzy.

I teraz pytanie do Was: czy mając firmę chcielibyście do niej dokładać z własnej kieszeni?
Uwierzcie, że nikt nie robi Wam na złość, a piekielny jest tu tylko i wyłącznie NFZ.

słuzba_zdrowia

Skomentuj (25) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 95 (191)

#54134

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Przychodzi Pan, Pan chce okulary. Podaję ceny, Pan - och ach, jak drogo (normalne, przyzwyczaiłam się). Pan mówi, że on ma swoją oprawę i on przyniesie to będzie taniej. Oczywiście jest taka możliwość.

P: A do której dzisiaj macie czynne?
J: Do 16.
P: Aaaaa, a po 16 Pani nie będzie?
J: Nie, pracuję dzisiaj do 16.
P: To co nie chce się w pracy siedzieć?
J: Dzisiaj salon czynny jest do godziny 16 i zapraszam Pana dzisiaj właśnie do tej godziny, jutro, bądź w każdy inny dzień, w poniedziałek jestem do 18 jeżeli Panu bardziej pasuje, jestem codziennie i z chęcią Panu pomogę, tylko zaznaczam, że dobór okularów trochę trwa i musi Pan się liczyć z tym, że 15 min będziemy musieli co najmniej poświęcić.
P: Ale jak ja przyjdę o 15:59 to też mnie będzie Pani musiała obsłużyć.
J: Obawiam się, że niestety nie dam rady.
P: Ale jak to, ja płacę i ja wymagam. A jak Ci się nie chce pracować, to w domu siedzieć na zasiłku...

Usługi to niewdzięczna praca i naprawdę nie myślcie, że jeżeli ktoś odmawia Wam 3 min przed zamknięciem sklepu, to z własnej złośliwości. Jesteśmy ludźmi, możemy być głodni, zmęczeni, mieć wizytę u lekarza, umówione spotkanie, kupiony bilet na wyjazd, albo do kina.
Nie mam obowiązku siedzieć z klientem po godzinach mojej pracy, jeżeli ktoś zapyta czy jest taka możliwość, to oczywiście o ile to nie koliduje z moimi planami zostaję, ale bez przesady.

sklepy

Skomentuj (39) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 671 (739)

#54093

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Zapisy do okulisty.

Przychodzi Pani, chce się zapisać, terminy się nam już rozciągnęły do listopada. Pani, że ma skierowanie na dno oka, ja że rozumiem ale kalendarza nie rozciągnę.
Mówię, że pierwszy termin na 7 listopada.
Pani pomamrotała pod nosem, a więc pytam czy zapisać czy rezygnuje. Pani, że zapisać. Zapisałam, dałam karteczkę. W tym momencie Pani przypomniało się, że jednak ona chce do innego lekarza (a pierwszy wolny termin był ok. 1,5 tyg później). Przedstawiłam sytuację, Pani na to, że ok to ona chce do tego drugiego. Nie ma problemu, przepisałam. Później stwierdziła, że jednak do tego pierwszego. Oczywiście nie ma problemu, zmieniłam.
Wszystko pięknie, ładnie. Pani jeszcze chwilę posiedziała, podumała, pomarudziła i stwierdziła, żebym ją zapisała na dwa terminy i ona sobie już w listopadzie wybierze, na który przyjdzie.
Tylko spojrzałam i pytam czy zdaje sobie sprawę z tego, że narzeka na terminy, a sama się chce zapisać na dwa i że gdyby każdy tak robił (a zdarzają się tacy delikwenci), to miejsc na ten rok nie byłoby już gdzieś w czerwcu. Pani niezrażona głupotą swojego pomysłu powiedziała tylko:
- Ale Pani nie ma każdego zapisywać dwa razy, tylko mnie...

Dlaczego w jej przypadku mam czynić wyjątki, nie wyjaśniła...

słuzba_zdrowia

Skomentuj (37) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 654 (690)