Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

n0rek

Zamieszcza historie od: 23 lutego 2016 - 8:53
Ostatnio: 25 czerwca 2018 - 14:34
  • Historii na głównej: 9 z 10
  • Punktów za historie: 2069
  • Komentarzy: 103
  • Punktów za komentarze: 176
 
zarchiwizowany

#72551

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Nasiliły się tematy o zwierzętach to ja dorzucę i swój sprzed kilku lat.

Jakoś 10 lat temu (wtedy jeszcze nie) żona znalazła u siebie na wiosce pekińczyka.
Niby nic szczególnego ale pies na pierwszy rzut oka był "domowy" choć zaniedbany. Psa przygarnęła, wykąpała, nakarmiła itp. po czym rozprowadziła info że się znalazł, w tym do schroniska jakby kto szukał.

Nikt się nie zgłosił, pies został na stałe i o sprawie zapomniano... do czasu :)
Kilka lat (3-4) po w/w zajściu na podwórko zajeżdża auto z którego wysiada dresik z dresiarą i podbijają do chodzącego po trawniku pekińczyka gadając coś do niego i przymilając się.
Suka (pekińczyk) jest trochę nieufną mendą i potrafi ugryźć jak się ktoś obcy za bardzo spoufala i też warknęła na nich.

Rycerze ortalionu nieco zbici z pantałyku uderzają do nas i wywiązuje się taka oto rozmowa:

(Dresiki) - dzień dobry, to nasz pies jest
(My) - ???
(D) - nam takiego psa ktoś ukradł jakiś czas temu i to na pewno ten, chcemy go odzyskać
(M) - przykro mi ale pies jest z nami od lat i nie ma takiej opcji
(D) - to ja wzywam policję
(M) - proszę bardzo, rozumiem że ma Pani dowody na to że to Pani pies, książeczkę zdrowia czy chip potwierdzający
(D) - mam zdjęcie /zdjęcie wykonane chyba kalkulatorem przedstawiające jakiegoś psa, prawdopodobnie pekińczyka
(M) - ok to proszę wzywać policję bo dla mnie to żaden dowód

Dresiki po karpiu że plan nie zadziałał i nastąpiła zmiana taktyki:
(D) - widzę że on jednak się u Pani zadomowił to mogę go Pani zostawić za odszkodowanie
Mnie w tym momencie szlag trafił bo dokładnie wiedziałem do czego dążą ale moja połówka bardzo źle znosi takie sytuacje i że woli im zapłacić żeby tylko dali sobie siana bo kto wie co im przyjdzie do głowy jakbyśmy ich pogonili.

(M) - a ile to takie odszkodowanie miałoby wynosić?
(D) - minimum 1000zł
(M) - ja w śmiech, żona w płacz ;)

Stanęło na 100zł i podpisaniu oświadczenia że otrzymali hajs i nie będą się o psa nigdy kłócić.

Ja jestem nerwowy więc pewnie wykopałbym ich za bramę albo wezwał policję ale nasze psy chodzą luzem po podwórku które nie jest strzeżone więc zawinąć małego psa do worka nawet tylko po to żeby go później wyrzucić nie jest problemem.

Do teraz jak sobie przypomnę tą historię to się zastanawiam co takimi idiotami kieruje.

wioska

Skomentuj (26) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 46 (150)

1