Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

nefrowiec

Zamieszcza historie od: 1 maja 2015 - 23:32
Ostatnio: 28 maja 2016 - 21:57
  • Historii na głównej: 2 z 2
  • Punktów za historie: 1192
  • Komentarzy: 4
  • Punktów za komentarze: 29
 

#67907

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Coż, rasizm rasizmem, uważam, że to pojęcie dosyć elastyczne, szczególnie teraz.

Pracuję zagranicą w hotelu, gdzie sprzątam pokoje. Ludzie jak to ludzie, jedni zostawiają większy bałagan, że nic tylko bombę wrzucić, a i tak wielkiej różnicy nie zrobi, po innych wystarczy tylko kosmetyczne poprawki zrobić.

Zauważyłam jednak dziwną prawidłowość, ludzie czarnoskórzy, Muzułmanie i inni o odcieniu koloru innym niż biały, mają ZAWSZE bałagan. Mało tego, wchodzenie do nich do pokoju jest jak podróż na Saharę, ponieważ uwielbiają (w środku gorącego lata) rozkręcić klimę na 30 stopni.

Nie mówię tutaj, że biali ludzie nie mają bałaganu. Owszem, mają. Ale co denerwuje bardziej to mentalność ludzi "kolorowych". Zazwyczaj sprzątanie pokoju jest lepsze, gdy gości tam nie ma, bo idzie szybciej i nikt na ręce nie patrzy. Jednakże czarnoskóre panie wręcz UWIELBIAJĄ, gdy widzą, że biały osobnik przyszedł posprzątać ich pokój. Zazwyczaj rozwalają się na kanapie, lubią też palcem pokazać, gdzie brudno, a ty człowieku lawiruj i uważaj na gromadkę dzieci, która ci biega między nogami. Zazwyczaj ludzie, gdy widzą, że ich pokój jest sprzątany, przepraszają i wracają potem. Z czarnoskórymi nigdy mi się tak nie zdarzyło, zawsze wtrabaniali się do pokoju, rozwalali świeżo pościelone łóżko, krytycznym wzrokiem omiatając pokój i głośno narzekając, kiedy nawet nie skończyłam sprzątać.

Hitem była sytuacja, gdy pani rozmawiała ze swoim małżonkiem po angielsku, obgadując mnie, a gdy mąż trącił ją i powiedział:
"Ciszej mów, bo nas usłyszy."
Pani odparła:
"Przestań, toż ona jest z jakiś Rosji czy coś, po angielsku pewnie nic nie umie, oni tu wszyscy ledwo mówią po angielsku, przyjechali tylko za pieniądzem."
Jakież było jej zdziwienie, gdy równie płynną angielszczyzną odparłam, że owszem, rozumiem angielski, a czasy trochę się pozmieniały, po czym życzyłam miłego dnia i wyszłam.

zagranica hotele

Skomentuj (89) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 500 (602)

#66092

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Z cyklu "Współlokator zgubił się w lodówce"

Nigdy nie miałam wielkich problemów ze współlokatorami, ale sielanka nie mogła trwać długo. Gwoli wyjaśnienia - czasem Babcia moja zaopatruje mnie w tyle jedzenia, że starczy dla całej armii, więc się dzielę, bo po co ma się marnować. W lodówce też mam swoje dwie półeczki. Moi współlokatorzy, którzy notabene są parą, mają swoje półeczki. Generalnie produktami takimi jak keczup, masło, mleko się nie dzielimy, tylko tym, co przywożę z domu po świętach itd. Zresztą, współlokatorka nawet nabiału nie je, więc gdy zaczęło mi ginąć masło wiedziałam, że to wina współlokatora.

Przed świętami wielkanocnymi w lodówce zostawiłam masło, naruszone może w jednej czwartej. Wracam - masła niet. Nie powiem, zjeżyłam się, ale napisałam notkę na lodówce (zwracanie uwagi nie docierało niestety), że oczekuję odkupionego masła (swoją szosą, ile on musiał nawalić tego masła, by wykończyć całkiem spore pudełko?). Masła nie ujrzałam na oczy, rzecz jasna, ale współlokatorka oddała mi kasę. Masło kupiłam. Zrobiłam sobie jedną kanapkę, specjalnie nabierając masło od brzegu. Co znajduję następnego dnia? Masło nie na mojej półeczce, widoczne ślady nabierania od środka. Już wtedy chciałam zaopatrzyć się w środek przeczyszczający i dodać go do masła, no ale współlokator kupił wreszcie swoje smarowidło, gdy ja swoje chowałam już za słoikami i szynkami.

Następne z kolei było mleko. Współlokator raczy się białkiem i tym podobnymi, więc go potrzebuje. Ja potrzebuję tylko do płatków i ostatnio naszła mnie na nie ochota. Zrobiłam sobie płatki na kolację, mleko grzecznie odstawiłam na swoją półeczkę. Rano współlokator wita mnie słowami "wyje*ałem ci mleko". Żadnego przepraszam, żadnej skruchy. Mhm, odparłam tylko, że w sumie nie dziwi mnie to, tonem tak chłodnym, że nic tylko z kurtką zimową się przeprosić. Miałam nadzieję, że odkupi je przed pójściem do pracy, ale rzecz jasna się przeliczyłam.

Postanowiłam ponazywać półeczki w lodówce, by już mu się nie myliły i nie wyciągał łap po nieswoje produkty. Następnego dnia zauważyłam, że mleko odkupił i... leży prawie schowane za produktami na jego półeczce. Czy stwierdzono takowy produkt na mojej? Nie.

Więc zrobiłam sobie płatki. Zużyłam całe mleko i wsunęłam puste pudełko na swoje miejsce.
Godzinę później słyszę pukanie do drzwi. Wsunął głowę do pokoju i pyta się o mleko. Uniosłam tylko brwi i ze stoickim spokojem odparłam "a, tak, wyje*ałam ci mleko".

współlokatorzy studenckie życie

Skomentuj (21) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 594 (686)

1