Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

no1

Zamieszcza historie od: 22 lutego 2012 - 3:48
Ostatnio: 22 lutego 2012 - 22:50
  • Historii na głównej: 0 z 1
  • Punktów za historie: 186
  • Komentarzy: 0
  • Punktów za komentarze: 0
 
zarchiwizowany

#25374

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia z http://piekielni.pl/24130 przypomniała mi podobne zdarzenie z przed lat.

Będąc młodym /zielonym/ jeszcze ratownikiem udaliśmy się wraz z dohtorem na wezwanie. Na karcie ′magiczne′ rozpoznanie ZBCC czyli zajb..ty ból całego ciała, lat koło 30, damesa. Na miejscu, drzwi otwiera nam chora, odziana w tylko i wyłącznie króciutką, tak do pasa, koronkową koszulkę.

Dla akcji istotny opis mieszkania. W kuchni stolik zastawiony garami, kawałek wolnego miejsca na jedynym krzesełku. W pokoju materac na glebie i tyle. Nie była to o dziwo melina, lecz nie wyposażone jeszcze mieszkanko.

W trakcie wywiadu okazuje się że nie ZBCC a tylko brzucha boleści, potencjalnie w ciąży osobniczka. Decyzja dohtora - jedziemy do szpitala.

I tu zaczyna się akcja właściwa D dohtor, C chora

D Jedziemy do szpitala. Proszę się ubrać.
C Do szpitala? Ale na pewno?
D Tak koniecznie!
C Oj. To ja się ubrać muszę.
I zdejmuje koszulkę.
D Miała się pani ubierać a nie rozbierać. Jeszcze dowód osobisty proszę przygotować i dokument ubezpieczenia.
Chora obywatelka wykonała polecenie i rozpoczęły się poszukiwania dokumentów. W końcu udało się je znaleźć i dohtor wypełnia swoje druczki.
W między czasie, na wyrku, lądują ciuszki. Koszulka założona, ponownie ta sama, pada pytanie:
C A dohtor to jaką ma specjalizację?
D Ginekologia.
C A to nie może mnie dohtor tu zabadać?
I w tym momencie obywatelka uwala się na materacu, z nogami w górze i szeroko rozłożonymi...
Mina moja i dohtora bez cenna.


Zderzenie 2 z podobnego przedziału wiekowego czyli jakieś 6 - 7 lat wstecz. Zasłyszane po dyżurze.

W zespole reanimacyjnym z powodów różnych w dniu owym na zastępstwie była młoda lekarka. Chyba nawet chwile po stażu...

Wezwanie obok przystanku autobusowego. Leży nieprzytomny mężczyzna. W kwestii wyjaśnienia i przystanek i nieprzytomny dobrze nam znani.
Podjeżdżając do miejsca widać iż stały nasz klient leży /na tyle znany że wszyscy znali jego pesel na pamięć/. Dohtorowa wypada z karetki, podbiega do A. i orzeka /bez oceny przytomności lub tętna/ że należy rozpocząć resuscytacje. Wraca do karetki, wyrywa pielęgniarzowi z reki defibrylator i pędem do potrzebującego pomocy. Uruchamia urządzenie, ładuje defibrylator, rozrywa A. koszule, przykłada elektrody i jeb! 200J energii przepływa przez obywatela. Całość działa się na tyle szybko, że ani ratownik ani pielęgniarz nie zdążyli zareagować.
Obywatel po porażeniu prądem siada, słychać o k..wa, wstaje i ucieka.

Karpik piekielnej dohtorowej godny uwiecznienia, koledzy z karety, pokładają się ze śmiechu, przystankowicze zachwyceni szybkim i skutecznym leczeniem.

A. przeżył zdarzenie. W nocy ja się musiałem udać do obywatela, gdyż będąc w dużym szoku, nie uzupełnił poziomu alkoholu we krwi i dostał padaczki. Przyznać jednak trzeba iż terapia wstrząsowa była skuteczna. Ponad miesiąc, żaden zespół do A. nie był wzywany.

służba_zdrowia a właściwie ochrona_zdrowia

Skomentuj (9) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 170 (200)

1