Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

nyks

Zamieszcza historie od: 10 grudnia 2011 - 17:13
Ostatnio: 6 listopada 2012 - 16:35
  • Historii na głównej: 1 z 5
  • Punktów za historie: 986
  • Komentarzy: 63
  • Punktów za komentarze: 238
 
zarchiwizowany

#26749

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
W zeszłe wakacje pracowałam w sezonowym sklepie odzieżowym nad morzem. Pewnego wieczoru przyszła do sklepu młoda kobieta z dwójką dzieci i ze szczeniakiem sznaucera miniaturki, którego trzymała zawiniętego w kocyku na rękach.

Mam do tej rasy ogromna słabość ponieważ sama miałam kiedyś takiego psa, więc od razu zainteresowałam się szczeniakiem. Zdziwiłam się ponieważ sznaucer był jakiś chory i smutny i pomimo panującego ciepła i koca lekko się trząsł.

Na moje pytanie co się stało psu pani odpowiedziała: "A bo wie pani kupiliśmy ją tydzień temu ale zupełnie nie podobała mi się z tym ogonem więc wczoraj go obcięliśmy u weterynarza, dzisiaj nawet przez chwile ładnie bawiła się z dziewczynkami na plaży ale później już nie chciała chodzić więc noszę ją na rękach".

Przyznam że mnie zatkało. Nie wiem jaki weterynarz zgodził się na obcięcie ogona skoro jest to nielegalne tym bardziej dla zwykłego "widzimisię". Nie mam pojęcia co sobie myślała właścicielka zabierając szczeniaka po takim zabiegu na plaże gdzie piasek łatwo mógł dostać się do rany do tego w wyjątkowo upalny dzień.

Niestety musiałam ugryźć się w język i grzecznie zasugerować wizytę u weterynarza bo z psem było coś ewidentnie nie w porządku. Na moją radę opowiedziała tylko radośnie: "To tylko pies nic jej nie będzie" po czym wyszła ze sklepu.

Pozostaje mi tylko mieć nadzieje że rzeczywiście nic się psu nie stało.

Skomentuj (4) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 103 (133)
zarchiwizowany

#24801

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Kilka lat temu musiałam się udać do szpitala. Trafiłam na oddział neurologi dziecięcej gdzie po badaniach nie postawiono jednoznacznej diagnozy ale wykryto u mnie problemy z tarczycą.Postanowiono więc przenieść mnie na oddział endokrynologiczny.

Jakież było moje zdziwienie gdy pomimo diagnozy dalej pozostawałam na tym samym oddziale, mało tego moja tarczyca była nie leczona ale nie wnikałam ufając lekarzom.

Zagadka rozwiązała się po 5 dniach od postawienia diagnozy gdy okazało się że pani ordynator postanowiła wykorzystać mój przypadek do egzaminu jednego z jej podopiecznych. Wybrała mnie ponieważ byłam najstarszą pacjentką a tym samym najbardziej komunikatywną co ułatwiało zebranie wywiadu.

Gdy tylko przestałam być potrzebna zostałam przeniesiona na odpowiedni oddział w trybie natychmiastowym. Nie naciskałam na przeniesienie bo nie zdawałam sobie wtedy sprawy że moje leczenie jest zaniedbane zrozumiałam to dopiero na oddziale endokrynologicznym gdy zaczęłam dostawać leki.

Dzięki cudownej pani ordynator zmarnowałam 5 dni w szpitalu, które nic nie wniosły do mojego leczenia a jedynie nadszarpnęły moje nerwy i pieniądze podatników.

służba_zdrowia

Skomentuj (2) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 120 (138)
zarchiwizowany

#21298

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Dzisiejsza historia. Jechałam tramwajem, stojąc przy drzwiach od strony kierowcy. Drzwi te są węższe od pozostałych tak, że może przejść przez nie na raz tylko jedna osoba.

Na jednym przystanku zaczęła wchodzić tymi drzwiami młoda dziewczyna z dużym turystycznym plecakiem a za nią (B)abcia, która jeszcze nawet nie weszła a już zaczęła krzyczeć:
B: ZDEJMIE ten plecak! Dwa miejsca zajmuje!

Dziewczyna B. zignorowała i przeszła dalej, natomiast B. szybko podeszła do siedzenia na którym siedziała (K)obieta tak w wieku 35/40. B. wymownie sapiąc gromiła K. wzrokiem, na co ta spojrzała nią i powiedziała:
K. O widzę że postawa roszczeniowa?

Mówiąc to spokojnie odeszła a B. z zadowoleniem usiadła lustrując dokładnie pozostałych pasażerów co by jeszcze jakieś ale znaleźć.

komunikacja_miejska

Skomentuj (4) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 0 (62)

#20856

przez (PW) ·
| Do ulubionych
W naszym mieście jest przedszkole prowadzone przez zakonnice. Znajomi rodziców praktykujący katolicy posłali tam swoje dziecko. Początkowo wszystko było w porządku.
Jednakże z czasem ich córeczka zaczęła być smutna, wybuchać niespodziewanie płaczem i robić się nerwowa.
Wreszcie po wielu namowach dziewczynka zgodziła się powiedzieć o co chodzi.
Córeczka stwierdziła "Bo ja zabijam Pana Jezusa!". Znajomi mało nie padli ze zdziwienia, ale po dłużej rozmowie dowiedzieli się skąd takie pomysły u dziecka.

Otóż okazało się, że jedna z opiekunek w przedszkolu zakonnica nie mogąc sobie poradzić z dziećmi, powiedziała im, że za każdym razem gdy są niegrzeczne to z serca Jezusa wypływa kropla krwi.
Córka została zabrana z przedszkola w trybie natychmiastowym, natchnionej zakonnicy znajomi zgotowali awanturę i złożyli na nią skargę.
Niestety dziewczynka przez długi czas miała traumę i rodzice musieli ją posłać na terapię.

Czasami lepiej sobie zadać pytanie czy warto oddawać swoje dzieci pod opiekę osób, które nie mają odpowiedniego do tego wykształcenia, chociaż z pozoru wydają się do tego najlepsze.

księża

Skomentuj (52) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 370 (608)
zarchiwizowany

#20855

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Mieszkałam kiedyś wraz z rodzicami w spokojnej dzielnicy domków jednorodzinnych. Na naszej ulicy wszyscy się znali ale na pewno nie kochali wręcz przeciwnie.

Największa waśń miała miejsce między moimi rodzicami a Panią Elą a rozpoczęła się jeszcze przed moim urodzeniem.
Pani Ela uprawiała ukochany sport narodowy czyli czatowanie w oknie a ponieważ jej dom znajdował się dokładnie naprzeciw naszego miała doskonały wgląd w nasze życie. Jej ulubionym zajęciem było uprzykrzanie naszego życia.

Historyjka przedstawi piekielność Pani Eli oraz Panów policjantów.

Pewnej zimy w nocy spadł pierwszy śnieg i to w dużych ilościach. Mój ojciec zbierał się do pracy a było jeszcze przed 7, gdy usłyszał dzwonek do drzwi. Zdziwiony zastał w progu 2 Panów policjantów.
Został przez nich poinformowany że dostali zgłoszenie w sprawie nieodśnieżonego chodnika przed naszą posesją i wlepili Ojcu mandat.
Zapytacie gdzie tu piekielność? Otóż pomijając wczesną porę, to nie tylko nasz chodnik nie był odśnieżony ale również ten należący do sąsiadów. Czy dostali mandat? Nie.
Dlaczego? Bo skarga była tylko na NASZ chodnik.
A kogo ojciec ujrzał po drugiej stronie ulicy wyglądającego radośnie zza firanki? Oczywiście Panią Ele :).

To nie jedyna historyjką z Panią Elą jeśli się spodoba dodam kolejne.

Skomentuj (8) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 189 (247)

1