Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

pola20

Zamieszcza historie od: 16 lipca 2014 - 19:03
Ostatnio: 13 września 2016 - 8:17
  • Historii na głównej: 0 z 3
  • Punktów za historie: 435
  • Komentarzy: 54
  • Punktów za komentarze: 407
 
zarchiwizowany

#70394

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Mówią, że nie ładnie wtrącać się w czyjeś życie, ale opiszę historię pewnej 21-letniej dziewczyny, ponieważ nie mogę zrozumieć tej sytuacji. Dziewczynę na potrzeby historii nazwijmy Alą.

Otóż, Ala mieszka u mnie na osiedlu i jest mamą 2 letniego chłopca. Męża ma w więzieniu z którym wzięła tam ślub, mieszka u rodziców, którzy ją utrzymują wraz z pomocą od państwa. Ala jest w tej chwili w kolejnej ciąży, poczętej na tzw. widzeniu intymnym. Mąż ma jeszcze 4 lata do odsiadki, po jego wyjściu na wolność młodzi planują zamieszkać u rodziców Ali, ponieważ nie mają innej możliwości, a z takim wyrokiem jaki on dostał, to wątpię, że by go przyjęli nawet do zamiatania ulic. Mieszkanie rodziców Ali mierzy 45 mkw, gdzie mieszkają już jej rodzice, jej 7-letni brat oraz rodzice, i od czasu do czasu przyjeżdża starszy brat zza granicy. Ala oczywiście, mogła pójść do pracy chociaż na pół etatu, ale teraz nie dość, że jest w ciąży, to wcześniej poświęciła się wychowywaniu synka. I tak żyją sobie wszyscy w tej utopii, cieszą się na kolejnego potomka w rodzinie, a ja się zastanawiam co to za życie?

Pomyślicie pewnie gdzie piekielność? Dla mnie już ta sytuacja jest piekielnością sama w sobie, ale co z rodzicami ? mają na utrzymaniu siebie, syna i niebawem zięcia, córkę, i 2 wnuków? Piekielna jest też Ala i jej mąż, pewnie wyciągną ręcę po zasiłki i inne dodatki. Może ktoś z was będzie w stanie mi to wyjaśnić. Ja wiem, że to cudze życie i nie powinno mnie ono obchodzić, ale ja poprostu nie potrafię przejść obojętnie na taką głupotę ludzką

Skomentuj (90) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 115 (201)
zarchiwizowany

#68852

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia Dronki skłoniła mnie do refleksji, dlatego też opiszę pewną rzecz, którą zaobserwowałam w naszym społeczeństwie.

Na wstępie zaznaczę tylko, że nie jestem dobra w pisaniu, i być może nie stawiam przecinków tam gdzie trzeba, ale bardzo bym prosiła o nieczepialstwo oraz jestem świadomia tego, że mój komentarz będzie miał nieskończenie wiele minusów.

Czytałam komentarze pod historią Dronki i niestety już pojawiły się teksty, że niby to fake, że kłamie, że koloryzuje i podejrzewam, że takich komentarzy jeszcze przybędzie. Nie wiem co sie dzieje z naszym społeczeństwem, ale ten portal posłużył mi do obserwacji ludzkich reakcji na cudze nieszczęścia. Powiem wam, że jestem w silnym szoku. Czytam komentarze prawie pod każdą historią,i tych najwięcej empatycznych, przyjaznych i współczujących jest pod historiami o jakichś tam pieskach czy kotkach. Ja rozumiem, że zwierzątko, że biedne itp. ja też bardzo lubię zwierzęta, ale dlaczego nie mamy tyle samo współczucia i ciepła dla bohaterów własnie takich historii jak historia Dronki ? Ostatnio też tam się przewinęła historia jak pewna dziewczyna kupiła małemu dziecku bułki, przyznam, że byłam wstrząśnięta jak przeczytałam komentarze. Dla mnie te komenatrze poprostu były obrzydliwe, jak można powiedzieć, że kobieta źle zrobiła bo kupiła małemu biednemu dziecku bułkę ? albo, że teraz tatuś pijak będzie wysyłał dziecko na żebry bo zobaczy, że ktoś je dokarmia. Mam wrażenie, że te wszystkie zwierzaki stoją wyżej w hierarchii niż człowiek. Widzę, że ludzie wolą pomóc psu czy kotu, jak człowiekowi. Nikt się nie rozczula nad dzieckiem bitym, głodnym i zaniedbanym tak jak nad zwierzakiem, a przecież te dzieci nie ponoszą żadnej winy za to, że są z takiej rodziny. One też by chciały normalnie żyć, mieć rodziców, ciepły obiad, dom.

Jestem poprostu przerażona tą znieczulicą. I zanim ktoś mi powie to sama pomagaj itp. To odrazu mówię: tak, pomagam, pomogłam i pomagać ludziom będę, bo gdy będę miała wybór: pies czy człowiek to zawsze wybiore to drugie.

A teraz minusujcie do woli, za brak przecinków i błędy stylistyczne.

Skomentuj (50) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 75 (461)
zarchiwizowany

#63450

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Długi czas czytałam piekielnych, aż w końcu postanowiłam opisać tę historię, czy będzie piekielna ? Oceńcie sami.
Mam 4 miesięczną córkę, pech chciał, że zachorowała na ospę wietrzną. Udałam się do lekarza do naszej osiedlowej przychodni, niestety nie było ''naszej'' Pani doktor, więc córkę przyjeła inna Pani. Stwierdziła wiatrówkę, a później rozłożyła ręcę twierdząc, że ona nic nie wie. W trakcie wizyty konsultowała się telefonicznie z inną lekarz, która stwierdziła, że leku dla takiego dziecka nie ma, do szpitala jechać nie trzeba tylko smarować tzw. fioletem. Ok, posłuchałam się lekarz, bo cóż, ja się na medycynie nie znam. Mija wtorek, dziś środa, jest coraz gorzej, coraz więcej krost się pojawia. Decyzja zapadła, jedziemy do szpitala. W szpitalu doktor złapał się za głowę jak usłyszał co ta doktor powiedziała, doradził natychmiastową zmianę lekarza. Powiedział co robić, czym leczyć i żeby znaleść lekarza który podejmie się leczenia tak małego dziecka. Razem z koleżanką udałyśmy się jeszcze do jej doktor która przyjmuje prywatnie i która podejmie się leczenia. Dziecko dostało leki które powinno już przyjąć w poniedziałek(!), żeby nie pojawiały się kolejne krostki. Naszczęscie wszystko skończyło się dobrze, ale gdybym ślepo wierzyła lekarz ode mnie z przychodni to, aż boje się myśleć co by było. Nie mam zamiaru zostawić tego tak o poprostu i nie chce by tamtej lekarz uszło wszystko płazem, chociażby dlatego ze nie potrafiła dziecka wyleczyć i wyraźnie to był jej błąd. Wiecie co mogę zrobić w tym kierunku ?

słuzba_zdrowia

Skomentuj (5) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -15 (31)

1