Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

soliter

Zamieszcza historie od: 28 czerwca 2011 - 1:34
Ostatnio: 18 czerwca 2014 - 4:06
  • Historii na głównej: 0 z 2
  • Punktów za historie: 280
  • Komentarzy: 19
  • Punktów za komentarze: 69
 
zarchiwizowany

#59965

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Hoduję modne ostatnio bardzo pieski a konkretnie maltańczyki. Psiaki te to jedna z ulubionych ras celebrytów, wszelkiej maści postaci znanych a więc, a jakże, naród jak długi i szeroki rasę pokochał. A jak pokochał to i nabywa...niestety. Najlepiej za 500zł i z dostawą do domu.

Jeszcze kilka lat temu, psa kupowało się albo z rodowodem albo bez. Rodowody na podstawie metryk wystawiał Związek Kynologiczny w Polsce. Teraz... Otóż każdy Kowalski może założyć stowarzyszenie. Rodowody idą z drukareczki, podbite przysłowiowym ziemniaczkiem. Masz pieska i uważasz, że to labrador? Proszę bardzo, wnosisz śmieszną opłatę i oto twój rodowód. No ale rodowód to drzewo genealogiczne psiaka na 4 pokolenia...no to wpisujemy w rubryczki NN, albo losowo ukradzione hodowcom dane. Super, co?

Chodzi oczywiście o kasę, o nic więcej. Legalnie i zupełnie zgodnie z prawem produkuje się kundelki, którym wystawia się lipne rodowody. Kto za to płaci? Nieświadomy kupujący...Kto zarabia? Nieuczciwy 'hodoffca' zwany potocznie pseuduchem.

Uwierzcie mi na słowo, uczciwi, normalni hodowcy zrzeszeni w ZKwP nie zarabiają na szczeniętach kokosów. Pasjonaci zaś nie zarabiają wcale. Pseudohodowle robią co chcą: kryją suczki co cieczkę, trzymają w odrażających warunkach, nikt nie kontroluje jaki psiak ma jakie szczenięta, czy łączy się spokrewnione osobniki, wolna amerykanka...I proszę, piesek za 500zł gotowy. A że często chory? Że z wadami wrodzonymi? Że ma mało wspólnego z rasowym...? Kogo to obchodzi...?!

Pokrótce, co musi zrobić hodowca ZKwP, aby mieć szczenięta:

- kupić suczkę w hodowli zrzeszonej w FCI, co w przypadku maltańczyka oznacza kwotę od 4 tysięcy zł w zwyż, bez górnej granicy.
- wystawić ją minimum na trzech wystawach, na których musi uzyskać od sędziów oceny minimum bardzo dobre. Jeśli hodowca ma ambicje, chce aby psiak zdobył tytuł Championa Polski, Młodzieżowego Championa Polski...oznacza to jeszcze więcej wystaw, kolejne wydatki. Każda wyprawa to ok. 100-150zł od psa, plus paliwo, plus parking i reszta dupereli do opłacenia. Średnio ok. 300zł lekko.
- opłacić całą papierologię, czyli: składki członkowskie, karty krycia, wykupić metryczki, zapłacić za wydanie rodowodu, etc.
- przez cały okres wystaw utrzymywać psa w kondycji wystawowej, co w przypadku maltańczyka oznacza OGROMNE koszty. Biały włos, długi do ziemi trzeba papilotować, codziennie przeczesywać, nakładać stosowne kosmetyki. To ogromne kwoty. Bez tego - włos do ścięcia, koniec wystaw.

Wydatków jest dużo, dużo więcej...szkoda pisać.
Jakim cudem taki szczeniak ma kosztować 500zł...?

Pseudohodowle w całej Polsce

Skomentuj (82) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 91 (289)
zarchiwizowany

#12798

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Budka piekarni, malutkie pomieszczenie [może 4 klientów się mieści w środku], wczesne popołudnie.
W sklepiku stoi babulinka przede mną i ja. Babusia ledwo stoi, widocznie się męczy w dość wysokiej obecnie temperaturze. Składa zamówienie, fakt, mówi cicho i dosyć szybko, z zadyszką, ale ja doskonale ją słyszę, więc ekspedientki jak mniemam również. Zamówienie w stylu: ten chlebek, taki jeszcze i bułki takie śmakie, generalnie ciąg różnych produktów piekarni. Nagle, sprzedawczyni jak nie wrzaśnie "ALE CHLEB JAKI!!!". Ja podskoczyłam, babunia tylko oczy szerzej otworzyła. I...zamiast cokolwiek powiedzieć ekspedientce, powtarza listę zakupów. Byłam w szoku, ale czekam co dalej. Ekspedientka podaje babuni chleb...spalony na dosłowny węgiel, mimo, że wybrała go ze sterty tego typu bochenków, które były wypieczone w mniejszym stopniu. Babunia prosi o wymianę na mniej spieczony...a ekspedientka foch, i że jak tak, to nie pokroi, bo tamte są za świeże na krojenie. -.-
Babcia zgodziła się i na to, grzecznie zapłaciła [tamta dosłownie rzuciła jej resztę],zebrała zakupy i wyszła.
Nienawidzę takiego zachowania, zwłaszcza, że to mohery są zazwyczaj piekielne. Z przesadną grzecznością powiedziałam dzień dobry, poprosiłam o swoje zakupy i czekałam aż zrobi się sprzedawczyni głupio, widząc kontrast. Jak się domyślacie, nie doczekałam się.

Piekarnia Gotowała, Hala w Gdyni

Skomentuj (3) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 53 (127)

1