Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

spingirl

Zamieszcza historie od: 10 stycznia 2012 - 16:20
Ostatnio: 25 stycznia 2014 - 16:25
  • Historii na głównej: 2 z 2
  • Punktów za historie: 1486
  • Komentarzy: 6
  • Punktów za komentarze: 41
 

#47989

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Prawo jazdy udało mi się zrobić dopiero stosunkowo niedawno i tak się złożyło, że jeżdżę dość dużym samochodem - minivanem. Dlatego też wiele czasu zabrało mi opanowanie prawidłowego parkowania i nieraz poprawiałam się dwadzieścia razy, żeby dobrze zmieścić się w miejsce parkingowe. Ale praktyka popłaciła i teraz parkuję jak zawodowiec :) Pewnie z tego powodu jestem szczególnie wyczulona na przypadki wyjątkowo chamskiego parkowania, które utrudnia życie innym użytkownikom drogi. W moim miasteczku nieraz widuję samochody zaparkowane "okrakiem" na dwóch miejscach parkingowych, co, szczególnie w godzinach szczytu jest bardzo upierdliwe. Dzisiaj jednak pewna pani pobiła wszelkie rekordy.

Chciałam wejść do miejskiej biblioteki, więc zaparkowałam sobie grzecznie skośnie niedaleko jej budynku, tuż obok wydzielonego miejsca parkingowego dla niepełnosprawnych. Kiedy wróciłam po kwadransie, zastałam całkiem nowy obraz sytuacji: granatowe kombi uznało, że miejsce dla niepełnosprawnych jest zbyt szerokie i ono się jeszcze całkiem nieźle tam zmieści i postanowiło się "przytulić" z boku, tak że w połowie stało na miejscu dla niepełnosprawnych, a w połowie na zajmowanym przeze mnie. W rezultacie drzwi pasażera w kombi znajdowały się ok. 10 cm od moich drzwi kierowcy. W pierwszej chwili chciałam się potulnie czołgać od strony pasażera, ale odwróciłam się i oko moje padło na budynek, naprzeciwko którego stałam. Otóż, moi drodzy, kombi postanowiło łamać dwa przepisy parkowania na raz centralnie pod oknami straży miejskiej.

Nie namyślając się długo weszłam do budynku i zwróciłam panom strażnikom uwagę na dziejącą się pod ich oknami sytuację. Właścicielka kombi wróciła w trakcie wypisywania mandatu i zaczęła się standardowo tłumaczyć, że ona tylko na chwilę, że miało być 5 minut, ale jakoś jej się przedłużyło...

Być może to nieładnie donosić na innych, ale z drugiej strony bezczelność i ignorancja powinny być, moim zdaniem, bezwzględnie tępione.

parking

Skomentuj (46) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 759 (859)

#22359

przez (PW) ·
| Do ulubionych
"Piekielnych" czytam namiętnie od kilku miesięcy, więc postanowiłam wreszcie się przełamać i dodać coś od siebie :)

Skończyłam anglistykę. Zaocznie. Podczas studiów wielokrotnie spotykałam się z osobliwym dla mnie nastawieniem niektórych ludzi, którzy byli bardzo zdziwieni tym, że studia wymagają od nich jakiegokolwiek zaangażowania, typu chodzenie na wykłady, nauka do egzaminów czy pisanie pracy dyplomowej. Często słyszałam jako powód przesuwania terminów obrony tłumaczenie "bo ja jestem osobą pracującą", na co zawsze miałam ochotę odpowiedzieć "i właśnie dlatego jesteś na studiach zaocznych. Wszyscy dookoła jesteśmy w tej samej sytuacji". Zawsze uważałam, że rok na napisanie magisterki to jest bardzo długo i jeśli się to dobrze rozplanuje, to można pracę bez problemu napisać, nawet jak się ma etat i dzieci.

Myślałam, że po skończeniu studiów na zawsze uwolnię się od "prawie-magistrów", którzy najpierw obijają się przez cały rok, a potem żebrzą o przedłużenia terminów i mając już na pieńku z promotorem, muszą wszystko robić na ostatnią chwilę, w popłochu i stresie, winiąc za zaistniałą sytuację cały wszechświat, z wyjątkiem, oczywiście, siebie samych. Otóż, niestety, przeliczyłam się.

Oprócz nauczania języka, zajmuję się również tłumaczeniami, ale jest to dla mnie zajęcie dodatkowe, uczę natomiast w pełnym wymiarze godzin. Pewnej środy, około godziny trzynastej odbieram telefon. Osoby dramatu: [P]anienka, [J]a
[P] - Dzień dobry, ja z ogłoszenia o tłumaczeniach, czy to aktualne?
[J] - Tak, jak najbardziej.
[P] - Bo widzi pani, mój chłopak ma niedługo termin oddania pracy magisterskiej. Praca musi być napisana po angielsku, a on ją napisał po polsku i teraz trzeba ją przetłumaczyć, bo on sam nie zdąży.
Tutaj zrobiłam pierwsze WTF. Skoro praca miała być po angielsku, to po jakiego czorta koleś pisał ją po polsku? Żeby mieć dwa razy więcej roboty? Mimo wszystko brnę dalej.
[J] - Ile stron ma praca?
[P] - Nie wiem dokładnie, okołu stu, on ją jeszcze kończy pisać...
[J] - A na kiedy potrzebne jest tłumaczenie?
[P] - Musi pracę złożyć u promotora do końca tygodnia...
W tym momencie zatkało mnie radykalnie. Jest środa po południu, facet ma termin do końca tygodnia i dopiero teraz szuka tłumacza?
[J] - 100 stron do końca tygodnia to trochę dużo, tym bardziej, że tłumaczeniami zajmuję się po pracy. Nie sądzę, abym dała radę.
[P] - To może chociaż kilka stron?
[J] - A co to jest dla pani "kilka stron"?
[P] - Pięćdziesiąt...
Moje pojęcie o znaczeniu słowa "kilka" jest jednak nieco inne. Powinnam w tym momencie zakończyć rozmowę, ale coś mnie jeszcze podkusiło i zadałam ostatnie pytanie.
[J] - Powiedziała pani, że pani chłopak musi tę pracę oddać do końca tygodnia, czyli rozumiem, że do niedzieli?
[P] - Nie, do piątku rano...
W tym momencie skończyłam temat, życzyłam pani powodzenia w znalezieniu wariata, który jej to zrobi i odłożyłam słuchawkę.

Na podstawie otrzymanych informacji w mojej głowie uformował się obraz przyszłego pana magistra, który bardzo inteligentnie pisze pracę w nieodpowiednim języku i dopiero na półtora dnia przed jej złożeniem szuka (w dodatku nie sam, a poprzez swoją dziewczynę) kogoś, kto mu ją przetłumaczy. Nawet, gdybym zgodziła się przyjąć to zlecenie i zdecydowała się robić to po nocach, to za tłumaczenie 100 stron w trybie ekspresowym musiałabym zażądać około 2500 zł (25 zł za stronę to stawka za standard, nie ekspres), a jeśli w grę wchodziłoby specjalistyczne słownictwo, to nawet więcej...

Swoją drogą, żałuję, że nie rzuciłam swojej ceny, bo jestem przekonana, że facet nie był skłonny zapłacić za to więcej niż 500 zł. Grunt to dobra organizacja pracy. Brawa dla przyszłego pana magistra.

usługi

Skomentuj (40) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 642 (712)

1