Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

szynszyla26

Zamieszcza historie od: 25 stycznia 2015 - 21:17
Ostatnio: 15 kwietnia 2018 - 15:46
  • Historii na głównej: 2 z 2
  • Punktów za historie: 1302
  • Komentarzy: 2
  • Punktów za komentarze: 17
 

#72395

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia może nie piekielna, ale...

W mojej parafii są specjalne msze święte dla dzieci (krótsze oraz inny sposób prowadzenia kazania, który ma zainteresować najmłodszych). Będąc na takowej, otoczona innym mamuśkami oraz ich pociechami, pilnuję, by moja latorośl zachowywała się jak należy. Nastaje jeden z dwóch ulubionych przez dzieci momentów: dawanie pieniążka na tacę (za drugi uważam "Przekażcie sobie znak pokoju"). Standardowy schemat: dziecko - pieniążek - taca - ksiądz głaska. Dziewczynka (5-6 lat) stojąca parę rzędów przed nami po otrzymaniu swojej "nagrody" wydała z siebie pełen triumfu (prawie) okrzyk:
- Jak się chce mieć dobrze w życiu, to trzeba dać w łapę!!

Miny dorosłych współuczestników mszy oraz księdza mówiły wszystko. :)

Ciekawe skąd dziecko już zna realia rządzące światem.

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 284 (314)

#64446

przez (PW) ·
| Do ulubionych
O tym jak MIAŁAM teściową...
Od 3 lat jestem szczęśliwą mężatką. Od zawsze miałam dobre stosunki z moją teściowa, teścia nie znałam, bo zmarł tragicznie zanim poznałam męża. Jednak nigdy teściowa nie okazywała żadnych problemów na tym tle. Do czasu...

Okazało się, że jestem w ciąży. Radośnie poinformowałam lubego i szwagierkę. Banany na pyszczkach nie mniejsze niż ten mój i wio rozgłaszać radosną nowinę dalej w rodzinny świat. Odwiedziny u teściowej i pierwsza dziwna sytuacja - zakomunikowała mi, że mam urodzić chłopca. Byłam lekko zaskoczona jej stanowczym nakazem, więc spróbowałam rozluźnić troszkę atmosferę, że zobaczymy na co się dzieciątko 'namyśli'.
Nie. Stop. Ma być syn i kropka. Koniecznie mamy go nazwać imieniem jej zmarłego męża (roboczo nazwijmy go Stefan).
Okej...

Każda wizyta u niej zaczynała się pytaniem "Co u Stefanka?", a kończyła "Dbaj o Stefanka!". Irytowało mnie to niemiłosiernie, tym bardziej że żadne próby poinformowania jej, że ani ja ani mąż nie mieliśmy zamiaru akurat tak nazwać syna (jeżeli byłby to syn). Dziecina uparcie wypinała się tyłem do lekarzy, aż do badania na 2 miesiące przed terminem. Na hasło "Będziecie państwo mieli córeczkę" byłam z jednej strony szczęśliwa (bo nie Stefan), a z drugiej przerażona (bo trzeba będzie uświadomić przyszłą babcię że to nawet blisko do Stefana nie będzie).

Szwagierka była szybsza od nas i zadzwoniła do teściowej, że będziemy mieli córeczkę i ona jako przyszła babcia takiej małej księżniczki na pewno jest dumna...

Wpadła do nas jeszcze tego samego dnia i zrobiła niesamowitą awanturę. Wystartowała z łapami do mnie i szarpiąc mnie krzyczała, że jestem wredną su*ą, szma*ą i zrobiłam to specjalnie, bo zawsze byłam złośliwa, nigdy nie jej lubiłam i okazałam totalny brak szacunku oraz... ZABIŁAM jej wnuczka Stefanka...!? Byłam w takim szoku, że nic nie zrobiłam, dopiero mąż ją odciągnął i dostał z liścia. Nie dość że ożenił się z CZYMŚ takim jak ja, to jeszcze wysłuchał o tym jak ją zawiódł, rozczarował i że nie ma syna. Gdy zaczęła wrzeszczeć, że życzy aby "ten bachor urodził się martwy albo upośledzony", mąż porostu wywalił ją za drzwi.

Długo nie mogłam dojść do siebie po tym cyrku. Dodatkowo dzwoniła do nas jeszcze parę razy do rozwiązania nadając krótkie komunikaty typu: nienawidzę was, jak mogliście.

Urodziłam. Zdrową dziewczynkę. Jako, że my nie odbieraliśmy telefonów teściowej zaczęła nękać szwagierkę aby ta sprawdziła czy rzeczywiście urodziłam dziewczynkę oraz czy zmierzamy ją przeprosić. Dodatkowy smaczek... w swej łaskawości zgodzi się być babcią i zobaczyć dziecko o ile nazywać się będzie Stefania.

Jakiekolwiek próby dotarcia do niej, rozmowy czy umówienia do jakiegokolwiek lekarza (nawet rodzinnego bo jednak tyle nerwów nie jest wskazane dla żadnego człowieka co dopiero takiego trochę bardziej wiekowego) kończyły się nową awanturą.

Ja, mój mąż i nasza córka Ania jakoś się obejdziemy bez babci.

"rodzina"

Skomentuj (46) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 968 (1038)

1