Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

wesoly_baczek

Zamieszcza historie od: 9 października 2014 - 13:16
Ostatnio: 29 grudnia 2014 - 17:22
  • Historii na głównej: 2 z 3
  • Punktów za historie: 1230
  • Komentarzy: 6
  • Punktów za komentarze: 65
 
zarchiwizowany

#62473

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Kupiliśmy dom, malutki, działka wąziutka 10m. Przed domem 50 m2. Ciężko 2 auta postawić. Z boku Piekielna ma altanę. Wpada na wakacje. Z naszych 50 m wjazd na jej działkę. Wystarczyło by przestawić u niej jeden słupek by zmienić kąt wjazdu na jej działkę by mogła wjeżdżać z gminnej.
Oczywiście cała przeprawa z piekielną, bo ona całe życie tak wjeżdżała i nic zmieniać nie będzie. Mam jej dać klucze od mojej bramy ona jak sobie przyjedzie to sobie będzie wchodzić przez moje podwórko. Zagotowałam.
Postanowiliśmy z M, że damy jej trójkąt w rogu działki, tak by usypała sobie drogę. Piekielna w płacz, ona nic sypać nie będzie, klucze od mojej bramki mają być i basta.

Powiedziałam NIE. Obraziła się i poszła. Po kilku miesiącach wróciła, wyłożyłam jej na co mogę się zgodzić. Piekielna spuściła z tonu i łaskawie przyjęła kawałek działki. Do tego z remontowego gruzu usypalismy jej drogę, utwardziliśmy a resztką betonu wyrównaliśmy. Niech piekielna ma.

Przyjechał geodeta Piekielnej, wymierzył zaznaczył. Przy nim zabetonowaliśmy słupka w tygodniu wylaliśmy belkę pod bramę. Jak to się fachowiec wyraził, wszystko zgodnie ze sztuką 80 cm betonu w ziemię.

Kasy brakło i tak sobie te słupki stały, z przypiętą siatką zamiast porządnych przęseł i zawieszoną bramą. Bite 2 lata. Piekielna zadowolona, my mniej bo za bramą mieści się tylko 1 auto, ale cóż.

Przyszły ulewy, zwykle odwodnienie wokół domu wystarczy, ale nie tym razem. Nasz dom w połowie pokaźnej górki. Woda wlewała się do kuchni balkonem. Nie namyślając się nic chwyciliśmy z M za łopatę i wykopaliśmy rów w poprzek działki, później wzdłuż ogrodzenia i do rowu.
I ten rów tak sobie siedział bo padało prawie 2 tygodnie.

W między czasie na swoją daczę przyjechała Piekielna.

Przestało padać. Kupiliśmy peszle i kamień żeby w miejscu wykopanego rowu zrobić dodatkowe odwodnienie.

M późno wraca z pracy, więc wieczorami po trochę układał to odwodnienie.

Aż któregoś dnia:
(J)-ja, (P)-Piekielna.

Siedzę w domu, ktoś w puka w okno. Ja zdziwiona bo brama pozamykana raczej ciężko ją otworzyć podchodzę do okna.

P-mąż jest?
J-nie ma,bedzie po 19.

40 minut później znów pukanie

P-mąż jest?
J-nie ma,już mówiłam, będzie po 19.

godzinę później znów pukanie

P-mąż jest?
J-nie ma,już mówiłam, będzie po 19 jak przyjdzie, coś zje to go do pani przyślę.

sytuacja powtórzyła się 6 razy, za siódmym razem

puk, puk

P-mąż jest?
J-yyyy....(juz miałam jej puścić wiązankę stulecia, kiedy usłyszałam
P-wy myślicie, że ja niewidoma jestem, że jakaś nienormalna? Że ja nie widzę, że wy mi od miesiąca, dzień na dzień wieczorami o 2 cm tego słupka przestawiacie. Myśleliście, że ja jakaś głupia jestem, że nie zauważę?
Chcę natychmiast rozmawiać z mężem.

Otwarłam buzię ze zdziwienia tak szeroko, że aż mi się zajady zrobiły. Zamknęłam z trzaskiem okno zapominając o tym, że mnie mama dobrze wychowała.

Dodam dla przypomnienia, że to ten sam słupek, którego fachowiec zalał betonem razem z dziesięciometrową belką pod bramą zgodnie ze sztuką 80 cm w ziemie. ;)

M wrócił po 19, wszedł do domu i prosto pod prysznic.
Puk Puk-
P-męża mi natychmiast zawołać.

zawołałam, wyszedł natychmiast, jak stał, spod prysznica.
Piekielna dała nogę i więcej tematu nie poruszała. ;)- tego tematu, bo innych piekielnych historii było całe mnóstwo.

sąsiedztwo

Skomentuj (2) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1 (39)

1