Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#54953

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Oj, historia auristel (http://piekielni.pl/54540) przypomniała mi moją przygodę z korepetycjami.

Na studiach pomagałam maturzystom w przygotowaniu prezentacji z polskiego. Pomagałam, co ważne! Nowa Matura dopiero wchodziła do szkół i nikt (w tym nauczyciele, maturzyści a tym bardziej ja, rzecz jasna) nie wiedział, jak to ma do końca wyglądać. Prezentację przygotowywałam więc wespół z moimi uczniami - najpierw sprawdzałam poziom wiedzy i doradzałam w wyborze tematu, a potem wspólnie ustalaliśmy bibliografię, sporządzaliśmy konspekt, maturzysta konsultował się ze swoim nauczycielem na każdym etapie, a ja (kiedy praca była gotowa) przepytywałam ucznia z treści prezentacji i zasypywałam go setkami "potencjalnych" pytań.

Szło wyjątkowo sprawnie - maturzyści się przykładali, nie liczyli na gotowe i polecali mnie swoim znajomym. Tym sposobem, w okolicach ferii świątecznych trafiła się ONA. Uczennica z piekła rodem!

Złamałam swoje zasady i na prośbę wschodzącej gwiazdy maturalnej oraz jej rodziców zgodziłam się na to, aby na "konsultacje" przyjeżdżać do niej. Dziewucha wydawała się sympatyczna, co uśpiło moją czujność. Czerwona lampka nie zapaliła mi się wtedy, kiedy panienka przyznała, że jestem którąś z kolei korepetytorką. Jako klasyczna naiwna dzida zignorowałam fakt, że na jej różowym biureczku leżał stos gotowych już prezentacji, za które - jak stwierdziła wespół z mamusią - nie zapłaciła, bo "są dla niej niezrozumiałe i w ogóle jakieś takie". Olałam też to, że w korepetycjach brali czynny udział jej rodzice. Zresztą, to oni - w porównaniu z panienką - byli bardziej zainteresowani opracowaniem trudnego tematu prezentacji. To oni zadawali pytania, prosili o sugestie, martwili się, że zostało tak niewiele czasu.

Zaczęłam się niepokoić wtedy, kiedy rodzice dziewuchy wyjechali do pracy do Niemiec - mieli wrócić tuż przed egzaminami ustnymi. Zostawili córce kasiorę na opłacenie korepetycji, ale panienka wolała ją wydać na kontener nowych błyszczyków. Zadzwoniła do mnie dopiero na dzień przed częścią pisemną. Prosiła o pilne spotkanie, bo nic nie umie, ma pustkę w tlenionej główce i będzie z koleżanką. Cóż miałam robić - zaprosiłam różowy tandem do siebie i urządziłam dziewczynom kilkugodzinny maraton spod znaku Mickiewicza i innych Chłopów. Na odchodne dziewuchy wcisnęły mi zwitek banknotów do ręki, a uczennica właściwa rzuciła: "No, to jesteśmy rozliczone i za to, i za prezentacje". Nie zdążyłam nic powiedzieć, lalunie wybiegły, a ja zostałam z... 30 zł w dłoni ;-)

Się wściekłam i następnego dnia zadzwoniłam do jej rodziców. Mamusia tłumaczyła córusię ("bo to z nerwów, bo ona taka przepracowana, dużo nauki ma"), ale tatuś był bardziej rozsądny - zaprosił mnie po odbiór właściwej kwoty. Pojechałam, coby ten cyrk mieć za sobą. Niestety, pocałowałam klamkę i wysłuchałam kilka komunikatów o tym, że "Abonent jest czasowo niedostępny". Wściekła miałam już wracać do domu, kiedy zadzwonił telefon.

Po drugiej stronie był Pan Policjant, który zapraszał mnie na wizytację do pobliskiej Komendy. Okazało się, że laluni źle poszedł egzamin pisemny, zwaliła winę na mnie (ponoć te korepetycje, na które chodziła co kilka dni pod nieobecność rodziców, to był pic na wodę) i przekabaciła rozsądnego dotąd tatusia. Cała trójka naskarżyła na mnie, że sprzedaję gotowce maturalne i domagała się kary współmiernej do przewinienia - tysiąca lat w kamieniołomach.

Pan Policjant zapytał o moją wersję wydarzeń, uśmiechnął się z politowaniem, kilkukrotnie puknął w czoło, wyjaśnił furiatom, że skoro uważają, że napisałam za córeczkę prezentację, to lepiej niech zostawią takie rewelacje dla siebie.

Finalnie - kasiorę odzyskałam jeszcze przy Panu Policjancie. Moi pozostali maturzyści zdali śpiewająco. Rozwydrzona lalunia chyba też, ale tego nie jestem pewna. Wiem za to, że w kilka miesięcy po Maturze powiła swoje pierwsze dziecię - owoc szalonych imprez urządzanych pod nieobecność rodziców i finansowanych z puli przeznaczonej na korepetycje.

korepetycje

Skomentuj (29) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 606 (674)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…