Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#62160

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Zaszczurzony (http://piekielni.pl/16185) przypomniał mi pewną historię i aż założyłam konto, aby się nią z Wami podzielić.

W latach studenckich szukałam pokoju do wynajęcia. Były to jeszcze czasy, kiedy do znalezienia zakwaterowania raczej kupowało się Autogiełdę, niż odpalało kompa.

Zainwestowałam w gazetę i dawaj! dzwonię. Było kilka interesujących ofert, ale większość już nieaktualna. W końcu trafiło się fajne ogłoszenie, pokój dość tanio, w niezależnym mieszkaniu, nie aż tak daleko od uczelni (nieodległe przedmieścia). Umówiłam się natychmiast i jadę oglądać. Bardzo miła gospodyni (jak z "Chłopów" - a przynajmniej jej ubiór tak mi się kojarzył) zaprowadziła mnie "na salony". Dookoła domostwa, po którym latały kury i kaczki, po błotku od tyłu dotarliśmy do "mieszkania". A owo "mieszkanie studenckie" urządzone było w starej stajni.

Aby wejść, musiałam się schylić (a wysoka nie jestem). W środku łukowate sufity sklepiały się raptem kilka cm nad głową. W pierwszej stajni zorganizowana była kuchnio-łazienko-toaleta. Stary żłób z jednym kranem robił za zlew, obok niego na kiju od miotły była powieszona zasłonka prysznicowa i jak się chciało wziąć prysznic, to trzeba było do kranu przy zlewie doczepić szlauch. Na drugim końcu szlaucha, zwisającego za zasłonkę, przyczepiona była końcówka od konewki. Ot, taki prysznic. Zaraz obok "prysznica" był postawiony stary kibelek, dziurą wprost nad szambem. Aby się "zamknąć", należało przeciągnąć zasłonkę prysznicową na drugą stronę i już, nie widać nas. A że wprost do szamba, a co tam "nie trzeba spłukiwać", jak to z uroczym uśmiechem dodała pani. Zresztą nie byłoby jak, bo nawet spłuczki nie było. Ciepłej wody też nie, no bo "po co studentom ciepła woda". Po drugiej stronie wąskiego pomieszczenia stała stara lodówka, kuchenka i jedna szafka.

Pani poprowadziła mnie dalej. Za kuchnio-łazienką były dwa pokoje (przejściowe) po 2 łóżka w każdym, 2 szafki i jedna szafa. Stare ściany stajni zostały w tym roku "pobielone" (z czego pani była bardzo dumna), na podłodze leżały poniemieckie płyty granitowe, a w maciupkich okienkach były pojedyncze szybki. Ogrzewania nie było. Na pytanie, jak miałabym w tym pokoju nie zamarznąć zimą, pani odparła, że normalnie - zawsze można w tym małym żłobiku obok łóżka rozpalić ogień...

Nie uciekłam stamtąd tylko dlatego, że byłam ciekawa, jakie jeszcze kurioza pani mi pokaże. Zachwalała jak Wersal, ale chyba pies mojej babci w budzie obok garażu miał lepsze warunki.

Że też ludzie nie mają wstydu takie coś proponować, a co dopiero brać za to pieniądze...

Pokoje

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 586 (642)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…