Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#67991

przez (PW) ·
| Do ulubionych
http://piekielni.pl/67805

Ta historia przypomniała mi moje "przeboje" z pewną pizzerią.

Akcja nr 1 - wchodzimy z kumplem do lokalu, w środku jakaś impreza z okazji dnia dziecka, dodatkowo była wtedy sobota. Obłożenie 110%, obsługa robi co może. Kelnerka uprzedza, że trzeba będzie poczekać na zamówienie trochę dłużej. Spoko, nie ma problemu. Usiedliśmy i czekamy.

Przychodzi pizza nr 1, kelnerka mówi że za chwilę będzie kolejna. Kolejną przynosi nie kelnerka, ale kucharz - "Sorry chłopaki, pizza się trochę przypaliła. Ale wiecie co? Ona tutaj po bokach jest trochę przypalona, ale w środku będzie dużo lepsza!". Położył pizzę na stole i poszedł. Nawet nie przeprosił. Kompletnie nam odjęło mowę. Tutaj uprzedzę, że sam pracowałem przez kilka lat w gastronomii i wiem, że takie rzeczy jak przypalenie / niedopieczenie dania się zdarzają. A przy takim ruchu szczególnie. I o to nie miałem do niego absolutnie żadnych pretensji. Sam wiem, że wystarczy pół sekundy nieuwagi, żeby idealne danie totalnie się spieprzyło. Ale trudno, przymknęliśmy na to oko.

Akcja nr 2 - kilka tygodni później w tej samej knajpie robiłem urodziny. Co bardzo istotne - tego samego dnia kiedy miała być impreza, w lokalu była też transmisja z gali MMA. Gadam z kelnerką, że chcę zarezerwować stolik na 10 osób, na sobotę na godzinę 20. Czy trzeba dać jakąś zaliczkę? "20 zł. Ale potem oczywiście odejmiemy to od rachunku. Proszę, tu jest pokwitowanie". Sobota, godzina 20, jesteśmy na miejscu, zamawiam kilka piw, potem coś do jedzenia, potem wódeczka, znowu coś do jedzenia.

W końcu dopóki pamiętam, to upominam się u kelnera, że zapłaciłem za rezerwację stolika 20 zł i pokazuję pokwitowanie, żeby pamiętał aby odjąć mi to od rachunku. Kelner mówi, że o niczym takim nie wie ale mówi, że dopyta się co i jak. Po chwili przychodzi i mówi, że niestety, nie może nam odjąć tego od rachunku, że nie wie o co chodzi, bo to nie on przyjmował tę rezerwację i żebym przyszedł w poniedziałek porozmawiać z tą kelnerką albo managerem. Nie kłóciłem się z nim, bo to przecież nie jego wina, poza tym nie lubię robić scen.

Przychodzę więc w poniedziałek.
- Czy jest manager?
- Niestety nie, nie wiemy kiedy będzie. A w czym możemy pomóc?
Nakreślam sytuację, po chwili zostaje przywołana kelnerka, która przyjmowała rezerwację stolika. Grzecznie się więc pytam, co jest grane.
- A no bo mi się pomyliło, przepraszam, te pieniądze byłyby do zwrotu, gdybyśmy nie organizowali tego w dniu gali czy meczu. Ale tak to pieniądze nie podlegają zwrotowi.
Po chwili się ogarnąłem i pytam kelnerki, jakie w takim razie rozwiązanie proponuje.
- To znaczy?
- To znaczy, że wprowadziła mnie pani w błąd, straciłem przez Was 20 zł. Co Pani proponuje?
- Eeee... Yyyyy... Przepraszam?"
Ręce mi opadły, powiedziałem do widzenia i wyszedłem.

Jak już wspominałem, sam pracowałem w gastronomii i wiem, że człowiekowi po całym dniu takiej pracy może odciąć prąd i w jakiejś sytuacji dać ciała. Co należało zrobić w obydwu przypadkach, żeby udobruchać klienta, żeby manager i właściciel się nie dowiedzieli a knajpa nie była przesadnie stratna? Albo daje się klientowi jakiś rabat (powiedzmy 10%), albo napój za darmo, albo deser, albo (tak należało postąpić w przypadku sytuacji nr 1) nowe, dobre danie. Ale wystarczyłyby napoje albo -10% od rachunku, w zupełności.

Poszedłem tam potem jeszcze raz, managera ponownie nie zastałem, a strony internetowej w internecie nie mieli, żebym mógł napisać maila ze skargą. Dałem więc sobie spokój, 20 zł to nie majątek. Ale postanowiłem, że więcej już do nich nigdy nie pójdę.

Akcja nr 3 (2 lata później) - żal na pizzerię mi już dawno minął, z wielu źródeł słyszałem, że całkowicie zmieniła się obsługa, na dodatek lokal wprowadził tyle zajebistych promocji, że zastanawiałem się, jak oni na siebie zarabiają. Ale może na nowo zaczęli walkę o klienta, tym bardziej, że w okolicy przybyło im trochę konkurencji. No więc odwiedzam ponownie z kumplem pizzerię, zamawiamy 2 duże pizze, zjadamy, płacimy, dziękujemy i wychodzimy. Szału nie ma, ale że pizza niemal za darmo, to nie narzekamy. Narzekać zaczęliśmy jednak jeszcze w drodze do domu. Zarówno ja, jak i kumpel całą noc i pół następnego dnia spędziliśmy na tronie.

Miejsca przeklęte jednak istnieją.

gastronomia

Skomentuj (3) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 294 (414)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…