zarchiwizowany
Skomentuj
(3)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Krótka notka biograficzna - nie pracuję w niedziele. PapaPhones (podobno) walczył o wolne niedziele i nigdy w nie nie pracował, poświęcając czas familii. Przeszło to też na mnie, wszyscy o tym wiedzą i nikt nie ma problemu.
Piątek, praca, do mojej dziupli wpada szef:
[S]zef: Phones, jest sprawa.
Podnoszę znużony wzrok znad dokumentacji.
[S]: Iksiński wziął chorobowe, a miał w niedzielę jechać na XXX (około 2h jazdy samochodem) w celu pozamiatania podłogi. Nie mam kogo innego wysłać, pojedziesz?
[P]hones: Przed czy po nieszporach?
Nie liczyłem czasu, ale minęły z 2 minuty całkowitej ciszy - ja czekałem na odpowiedź, a szef próbował powiedzieć coś mądrego.
[S]: Kij, zadzwonię do nich, że przyjedziesz jutro.
[P]: Dla mnie bomba.
Spojrzałem na masę papierów, które akurat wypełniałem i westchnąłem ciężko. To, co miałem zrobić, nie było jakoś specjalnie trudne, ale było czasochłonne. No i dojazd. Szykowała się naprawdę pracowita sobota, kiedy wychylająca się głowa mojego praktykanta (http://piekielni.pl/74452) podsunęła mi dobry pomysł.
[P]: Młody, do mnie.
Musztra spełniła swoje zadanie, zajęło mu całe 3.7 sekundy pojawienie się przed majestatem.
[M]łody: Tak, Panie Phones?
[P]: Słyszałeś szefa?
[M]: Oczywiście.
Widziałem błysk w jego oczach. Mnie nie ma, czyli On ma wolne. Szkoda mi się go zrobiło.
[P]: Nie wiem, z czego się cieszysz, Młody. - błysk znikł - Masz 2 opcje. Albo wysyłam Cię do księgowości i robisz papiery, albo jedziesz ze mną na instalację. Masz - spojrzałem na zegarek, za 7 piętnasta - czas do 15 na odpowiedź.
Raczej się nie zastanawiał, wszystko jest lepsze od wypełniania dokumentacji. Następnego dnia stawił się o czasie, pojechaliśmy, zrobiliśmy co trzeba i wracamy.
Byłem zadowolony z praktykanta, za co oczywiście uzyskał pochwałę. Nie było rewelacji, bo to był jego pierwszy raz na wyjeździe, ale się starał, a to w moich oczach jest zawsze na plus. No i praca we dwójkę jest szybsza, więc suma sumaru skończyliśmy godzinę wcześniej, niż planowałem.
I tak sobie jedziemy autostradą, kiedy Młody daje głos:
[M]: Panie Phones?
[P]: Co jest Młody?
[M]: Jeżeli kiedykolwiek będę miał jeszcze taki wybór, to... to jednak chyba wolę robić dokumentację.
Zaśmiałem się, co chyba mu uświadomiło, że od dzisiaj nie ma wyboru, bo wcisnął się nieco w fotel.
Piątek, praca, do mojej dziupli wpada szef:
[S]zef: Phones, jest sprawa.
Podnoszę znużony wzrok znad dokumentacji.
[S]: Iksiński wziął chorobowe, a miał w niedzielę jechać na XXX (około 2h jazdy samochodem) w celu pozamiatania podłogi. Nie mam kogo innego wysłać, pojedziesz?
[P]hones: Przed czy po nieszporach?
Nie liczyłem czasu, ale minęły z 2 minuty całkowitej ciszy - ja czekałem na odpowiedź, a szef próbował powiedzieć coś mądrego.
[S]: Kij, zadzwonię do nich, że przyjedziesz jutro.
[P]: Dla mnie bomba.
Spojrzałem na masę papierów, które akurat wypełniałem i westchnąłem ciężko. To, co miałem zrobić, nie było jakoś specjalnie trudne, ale było czasochłonne. No i dojazd. Szykowała się naprawdę pracowita sobota, kiedy wychylająca się głowa mojego praktykanta (http://piekielni.pl/74452) podsunęła mi dobry pomysł.
[P]: Młody, do mnie.
Musztra spełniła swoje zadanie, zajęło mu całe 3.7 sekundy pojawienie się przed majestatem.
[M]łody: Tak, Panie Phones?
[P]: Słyszałeś szefa?
[M]: Oczywiście.
Widziałem błysk w jego oczach. Mnie nie ma, czyli On ma wolne. Szkoda mi się go zrobiło.
[P]: Nie wiem, z czego się cieszysz, Młody. - błysk znikł - Masz 2 opcje. Albo wysyłam Cię do księgowości i robisz papiery, albo jedziesz ze mną na instalację. Masz - spojrzałem na zegarek, za 7 piętnasta - czas do 15 na odpowiedź.
Raczej się nie zastanawiał, wszystko jest lepsze od wypełniania dokumentacji. Następnego dnia stawił się o czasie, pojechaliśmy, zrobiliśmy co trzeba i wracamy.
Byłem zadowolony z praktykanta, za co oczywiście uzyskał pochwałę. Nie było rewelacji, bo to był jego pierwszy raz na wyjeździe, ale się starał, a to w moich oczach jest zawsze na plus. No i praca we dwójkę jest szybsza, więc suma sumaru skończyliśmy godzinę wcześniej, niż planowałem.
I tak sobie jedziemy autostradą, kiedy Młody daje głos:
[M]: Panie Phones?
[P]: Co jest Młody?
[M]: Jeżeli kiedykolwiek będę miał jeszcze taki wybór, to... to jednak chyba wolę robić dokumentację.
Zaśmiałem się, co chyba mu uświadomiło, że od dzisiaj nie ma wyboru, bo wcisnął się nieco w fotel.
Ocena:
3
(47)
Komentarze