Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#82747

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Zastanawiam się, czy wiecie, dlaczego płacicie za „bezsensowne ubezpieczenia”, skoro i tak „wredny ubezpieczyciel zrobi wszystko, żeby nie wypłacić należnego odszkodowania”.

Jeśli się kiedykolwiek nad tym zastanawialiście, to posłuchajcie mnie.

Składka ubezpieczeniowa jest skalkulowana w sposób następujący: Wy płacicie, jako klienci, 100 zł składki za ubezpieczenie Waszego piekarnika, telefonu, laptopa, pralki, zmywarki (wstawcie sobie tu to, co akurat kupujecie).

Z tej sumy około 80 zł zabiera sklep jako dystrybutor. Pozostałe 20 zł jest dzielone na: prowizję administratora, prowizję brokera, serwis asekuracyjny i tzw. składkę właściwą czyli to, co dostaje faktycznie Ubezpieczyciel. Dajmy na to, że ten kawałek tortu dla Ubezpieczyciela to 13 zł z Waszej składki. Obchodzi Was to, jako klienta? Nie powinno. Wy płacicie 100 zł.

Otóż te 13 zł w zupełności wystarczy na pokrycie Waszego roszczenia, pod warunkiem, że... jest ono zgodne z definicją Zdarzenia Ubezpieczeniowego, zawartego w Ogólnych Warunkach Ubezpieczenia. Nad kalkulacją wysokości składki i wysokości prowizji pracuje sztab doświadczonych underwriterów (czyli osób zajmujących się kalkulacją składek) oraz aktuariuszy (czyli osób zajmujących się – w uproszczeniu – kalkulacją rezerw).

Każdy produkt ubezpieczeniowy wyceniany jest pod kątem wystąpienia bardzo konkretnych zdarzeń – tylko tych zawartych w OWU i nie ma możliwości, aby roszczenie zgodne z OWU nie zostało zaspokojone oraz aby zabrakło na nie pieniędzy.

Każdy z Was to wie.

To teraz ad rem. Czemu ten zły Ubezpieczyciel kombinuje, jak Wam nie wypłacić?

Bo umowa ubezpieczenia, jak każda umowa, zawarta jest z domniemaniem pewnej uczciwości - po obu jej Stronach.

Sytuacja 1:

Kupiliśmy w zeszłym roku telewizor. Ot, spodobał się taki z górnej półki, akurat były środki, to kupujemy. Oczywiście, z uwagi na wysoką cenę, ubezpieczamy „od wszystkiego” (sic! O ubezpieczeniach „od wszystkiego” możecie poczytać w tej historii: https://piekielni.pl/78788, jeśli chcecie; w skrócie – NIE ISTNIEJĄ).

Ubezpieczenie nasze obejmuje 3 lata ubezpieczenia od awarii wewnętrznych – po upływie 2 lat gwarancji producenta oraz 5 lat ubezpieczenia od Uszkodzeń Mechanicznych na skutek Nieszczęśliwych Wypadków od daty zakupu.

„Życzliwy” Sprzedawca każe nam koniecznie pamiętać, że przed upływem końca okresu ubezpieczenia musimy zgłosić, że „dziecko nam rzuciło kubeczkiem w telewizor”, bo wtedy dostaniemy od Ubezpieczyciela nowy! Na naszą zdumioną uwagę, że nie mamy dzieci w wieku „kubeczkowym” słyszymy „no to kot zrzucił, cokolwiek, ale lepiej dziecko, bo to zawsze przechodzi!”.

Sytuacja 2:

W zeszłym tygodniu mężowi zamarzył się drogi telefon. Kupujemy i oczywiście ubezpieczamy. Tym razem konstrukcja produktu ubezpieczeniowego jest nieco inna: rok Uszkodzeń Mechanicznych od daty zakupu i 3 lata ubezpieczenia od awarii po upływie 2 lat gwarancji producenta.

Płacimy i oczywiście „przyjacielska” rada: „Panie, niech pan tylko pamięta, żeby po upływie 10-11 miesięcy przyjść i zgłosić, że pana rowerzysta potrącił, to dostanie pan nowy!”. Mąż pyta, czemu rowerzysta, to już nie dziecko? Nie, na dziecko już znaleźli sposób, teraz „rowerzystów” przyjmują!

To tylko ja jedna i tylko dwa sprzedane ubezpieczenia na przestrzeni roku. Teraz pomnóżcie to przez liczbę osób, codziennie kupujących elektronikę i ubezpieczających ją w najlepszej wierze.

Na moją uwagę, że nie tak ma działać umowa ubezpieczenia zdziwiona uwaga "ale przecież WSZYSCY tak robią…”.

No, skoro "WSZYSCY"... To już wiecie, czemu „wredny” Ubezpieczyciel kombinuje?

Ubezpieczenia ubezpieczenia

Skomentuj (20) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 60 (126)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…