Profil użytkownika
Face15372 ♂
Zamieszcza historie od: | 13 czerwca 2011 - 8:24 |
Ostatnio: | 25 kwietnia 2024 - 11:06 |
- Historii na głównej: 1 z 2
- Punktów za historie: 1170
- Komentarzy: 1484
- Punktów za komentarze: 11482
zarchiwizowany
Skomentuj
(13)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Nadszedł dzień, gdy mogłem być piekielnym i to na własne życzenie "poszkodowanego".
Parking warszawskiego centrum handlowego. Zaparkowałem i wybieram się po moją lepszą połowę. Wtem zaskakuje mnie pan Żul i rzuca jednym z najbardziej oryginalnych tekstów jakie słyszałem, od tego rodzaju ludzi:
- Mam mleczko, ale zabrakło mi na płateczki.
Zaniemówiłem, na taką wypowiedź zabrakło szybkiej riposty, toteż jedyne co wybąkałem, to:
- Przykro mi.
Przed odebraniem lepszej połowy, odwiedziłem market by kupić coś słodkiego, następnie podreptałem po nią i udaliśmy się do samochodu. Gdy zbliżyliśmy się do pojazdu, pan Żul był w pobliżu. Przeprosiłem mą ukochaną, podszedłem do pana i wręczyłem mu "płateczki" (najtańsze płatki kukurydziane), które zakupiłem przy okazji małych zakupów.
Jego mina "bezcenna", natomiast na twarzy damy mego serca, malował się wielki znak zapytania. Dopiero w samochodzie wyjaśniłem jej o co chodziło, mimo kiepskiego dnia w pracy, humor miała do końca dnia bardzo dobry.
Parking warszawskiego centrum handlowego. Zaparkowałem i wybieram się po moją lepszą połowę. Wtem zaskakuje mnie pan Żul i rzuca jednym z najbardziej oryginalnych tekstów jakie słyszałem, od tego rodzaju ludzi:
- Mam mleczko, ale zabrakło mi na płateczki.
Zaniemówiłem, na taką wypowiedź zabrakło szybkiej riposty, toteż jedyne co wybąkałem, to:
- Przykro mi.
Przed odebraniem lepszej połowy, odwiedziłem market by kupić coś słodkiego, następnie podreptałem po nią i udaliśmy się do samochodu. Gdy zbliżyliśmy się do pojazdu, pan Żul był w pobliżu. Przeprosiłem mą ukochaną, podszedłem do pana i wręczyłem mu "płateczki" (najtańsze płatki kukurydziane), które zakupiłem przy okazji małych zakupów.
Jego mina "bezcenna", natomiast na twarzy damy mego serca, malował się wielki znak zapytania. Dopiero w samochodzie wyjaśniłem jej o co chodziło, mimo kiepskiego dnia w pracy, humor miała do końca dnia bardzo dobry.
parking
Ocena:
138
(298)
Jakieś 10 lat temu, internet w naszym kraju dostępny był w zasadzie bez problemu (przynajmniej w dużych miastach). Nie było jeszcze taniego i powszechnego internetu mobilnego, a darmowy dostęp do wi-fi był wciąż rzadkością. W takich właśnie okolicznościach, szef firmy w której wówczas pracowałem, postanowił otworzyć kawiarenkę internetową.
Pomimo innych zadań, raz w tygodniu musiałem pełnić jeden popołudniowy dyżur w tym miejscu (w sumie miła odmiana i odpoczynek, od poważnej informatyki i okazja by spotkać kilku piekielnych).
Na jednej z moich zmian, przyszła elegancka [P]ani. Wzięła komputer na godzinę i zajęła się swoimi sprawami. System w kawiarence działał tak, że jeśli ktoś chciał coś wydrukować, musiał o tym powiedzieć, a miał odblokowywaną taką możliwość (wcześniej ludzie przypadkowo drukowali dziesiątki stron i nie chcieli za nie płacić, stąd takie rozwiązanie).
[P]: - Chciałabym wydrukować w kolorze.
[J]: - Nie ma problemu, odblokowane, proszę drukować.
Pani wydrukowała 5 stron w kolorze (wówczas 2zł za stronę) i siedziała dalej. Wychodząc, wywiązał się następujący dialog:
[P]: - Ja rezygnuję z tych wydruków, ile płacę?
[J]: - 6zł za komputer i 10zł za wydruki.
[P]: - Ale ja rezygnuję z nich i nie zapłacę, proszę je zniszczyć, bo to poufne dane.
[J]: - Proszę panią, wydruki są naliczone, albo pani za nie zapłaci, albo będę musiał ja. Sama pani powiedziała, że chce drukować, to była pani świadoma decyzja.
[P]: - No tak, ale ja już ich nie chcę, proszę zniszczyć.
Cóż, 10zł piechotą nie chodzi, wziąłem więc wydruki i zacząłem je przeglądać. Były to wyciągi bankowe.
[P]: - Co pan robi! Proszę tego nie czytać, tylko zniszczyć, to poufne dane!
[J]: - Wie pani, dopóki pani nie zapłaci, wydruki są własnością kawiarenki. A skoro to ja za nie będę musiał zapłacić, to staną się moją, osobistą własnością.
Jak się domyślacie, pani choć z fochem, ostatecznie zapłaciła. Obiecała skargę, trzasnęła drzwiami i wyszła. Więcej jej nie widziałem.
Pomimo innych zadań, raz w tygodniu musiałem pełnić jeden popołudniowy dyżur w tym miejscu (w sumie miła odmiana i odpoczynek, od poważnej informatyki i okazja by spotkać kilku piekielnych).
Na jednej z moich zmian, przyszła elegancka [P]ani. Wzięła komputer na godzinę i zajęła się swoimi sprawami. System w kawiarence działał tak, że jeśli ktoś chciał coś wydrukować, musiał o tym powiedzieć, a miał odblokowywaną taką możliwość (wcześniej ludzie przypadkowo drukowali dziesiątki stron i nie chcieli za nie płacić, stąd takie rozwiązanie).
[P]: - Chciałabym wydrukować w kolorze.
[J]: - Nie ma problemu, odblokowane, proszę drukować.
Pani wydrukowała 5 stron w kolorze (wówczas 2zł za stronę) i siedziała dalej. Wychodząc, wywiązał się następujący dialog:
[P]: - Ja rezygnuję z tych wydruków, ile płacę?
[J]: - 6zł za komputer i 10zł za wydruki.
[P]: - Ale ja rezygnuję z nich i nie zapłacę, proszę je zniszczyć, bo to poufne dane.
[J]: - Proszę panią, wydruki są naliczone, albo pani za nie zapłaci, albo będę musiał ja. Sama pani powiedziała, że chce drukować, to była pani świadoma decyzja.
[P]: - No tak, ale ja już ich nie chcę, proszę zniszczyć.
Cóż, 10zł piechotą nie chodzi, wziąłem więc wydruki i zacząłem je przeglądać. Były to wyciągi bankowe.
[P]: - Co pan robi! Proszę tego nie czytać, tylko zniszczyć, to poufne dane!
[J]: - Wie pani, dopóki pani nie zapłaci, wydruki są własnością kawiarenki. A skoro to ja za nie będę musiał zapłacić, to staną się moją, osobistą własnością.
Jak się domyślacie, pani choć z fochem, ostatecznie zapłaciła. Obiecała skargę, trzasnęła drzwiami i wyszła. Więcej jej nie widziałem.
Internet C@fe
Ocena:
925
(979)
1
« poprzednia 1 następna »