Profil użytkownika
Malwin
Zamieszcza historie od: | 22 października 2014 - 15:10 |
Ostatnio: | 5 listopada 2014 - 18:01 |
- Historii na głównej: 2 z 2
- Punktów za historie: 1846
- Komentarzy: 3
- Punktów za komentarze: 43
Ostatnio synalek dowiedział się w szkole (trzecia klasa podstawówki), że zero nie jest liczbą. Zdębiałem, gdyż jako absolwent liceum mam świadomość, że umowna jest kwestia zera jako liczby naturalnej, ale z całą pewnością jest liczbą (całkowitą, wymierną, zespoloną).
Syn miał na sprawdzianie wypisać znane mu liczby (bez określenia, czy naturalne), mniejsze od 8 i otrzymał tylko połowę punktów za wpisanie nieszczęsnego zera. Pojawił się też komentarz młodziutkiej nauczycielki (cytuję): "Zero" nie jest liczbą!!! Poszedł z panią porozmawiać, pytając jak to smarkacz, czym jest zero, ale zbyła go pouczając, że musi się jeszcze długo uczyć.
Z tego, co znalazłem sieci wynika, że wielu ludzi ma z tym problem (szczególnie rodziców dzieci w młodszych klasach, ambitnie pomagających w lekcjach), ale żeby nauczyciel? Wyjaśniłem synowi, że każdy może popełnić błąd. Młody na to, że za tydzień praca klasowa i do końca trzeciej klasy powinien "udawać", że zero nie jest liczbą. Wkurzony na maksa odpisałem na sprawdzianie "Zero jest liczbą!!!!" z czterema wykrzyknikami, a jakże! Czekam na reakcję pani...
Syn miał na sprawdzianie wypisać znane mu liczby (bez określenia, czy naturalne), mniejsze od 8 i otrzymał tylko połowę punktów za wpisanie nieszczęsnego zera. Pojawił się też komentarz młodziutkiej nauczycielki (cytuję): "Zero" nie jest liczbą!!! Poszedł z panią porozmawiać, pytając jak to smarkacz, czym jest zero, ale zbyła go pouczając, że musi się jeszcze długo uczyć.
Z tego, co znalazłem sieci wynika, że wielu ludzi ma z tym problem (szczególnie rodziców dzieci w młodszych klasach, ambitnie pomagających w lekcjach), ale żeby nauczyciel? Wyjaśniłem synowi, że każdy może popełnić błąd. Młody na to, że za tydzień praca klasowa i do końca trzeciej klasy powinien "udawać", że zero nie jest liczbą. Wkurzony na maksa odpisałem na sprawdzianie "Zero jest liczbą!!!!" z czterema wykrzyknikami, a jakże! Czekam na reakcję pani...
Ocena:
673
(755)
W niedzielę piekielnicą w oczach ludzkości okazała się moja ślubna, walcząca z piekielnym systemem.
W pasażu handlowym na naszym osiedlu znajduje się kilka sklepów. W jednym z nich stanęła nasza dziewięcioletnia sąsiadeczka, w celu zakupu pączka, sztuk 1. Dziecko z monetą w dłoni grzecznie pilnowało swojego miejsca w króciutkiej kolejce (dodam, że mama dziewczynki robiła zakupy w markecie tuż obok piekarni, a mała w bezpiecznym miejscu miała poczuć moc samodzielnych zakupów). My skończyliśmy zakupy szybciej i poszliśmy atakować inny sklep.
Jakież było nasze zdziwienie, gdy po 10 minutach mijając piekarnię, zobaczyliśmy młodą w tym samym miejscu kolejki. Okazało się, że poszczególne osoby bezczelnie ignorowały jej obecność i po prostu ją omijały. Na naszych oczach wysztafirowana trzydziestka wepchnęła przed dzieciaka najpierw torbę, a potem samą siebie i wyszczebiotała sprzedającej swoje zapotrzebowanie na beziki...
W moją żonę demon wstąpił, przeciągnęła małą przed kasjerkę i zażądała jej obsłużenia "tu i teraz". Z uwagi na niezadowoloną minę i komentarze "trzydziestki", powstrzymując się od słów niecenzuralnych, opieprzyła najpierw ją, a potem świadomą wszystkiego sprzedającą, której także wygodniej było nie zauważać dziewczynki z dwójką w łapce... Chcemy uczyć dzieci szacunku? Pokazujmy, że każdy - w tym dzieci - zasługuje na szacunek.
W pasażu handlowym na naszym osiedlu znajduje się kilka sklepów. W jednym z nich stanęła nasza dziewięcioletnia sąsiadeczka, w celu zakupu pączka, sztuk 1. Dziecko z monetą w dłoni grzecznie pilnowało swojego miejsca w króciutkiej kolejce (dodam, że mama dziewczynki robiła zakupy w markecie tuż obok piekarni, a mała w bezpiecznym miejscu miała poczuć moc samodzielnych zakupów). My skończyliśmy zakupy szybciej i poszliśmy atakować inny sklep.
Jakież było nasze zdziwienie, gdy po 10 minutach mijając piekarnię, zobaczyliśmy młodą w tym samym miejscu kolejki. Okazało się, że poszczególne osoby bezczelnie ignorowały jej obecność i po prostu ją omijały. Na naszych oczach wysztafirowana trzydziestka wepchnęła przed dzieciaka najpierw torbę, a potem samą siebie i wyszczebiotała sprzedającej swoje zapotrzebowanie na beziki...
W moją żonę demon wstąpił, przeciągnęła małą przed kasjerkę i zażądała jej obsłużenia "tu i teraz". Z uwagi na niezadowoloną minę i komentarze "trzydziestki", powstrzymując się od słów niecenzuralnych, opieprzyła najpierw ją, a potem świadomą wszystkiego sprzedającą, której także wygodniej było nie zauważać dziewczynki z dwójką w łapce... Chcemy uczyć dzieci szacunku? Pokazujmy, że każdy - w tym dzieci - zasługuje na szacunek.
Ocena:
1091
(1173)
1
« poprzednia 1 następna »