Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Mixio

Zamieszcza historie od: 27 maja 2016 - 23:06
Ostatnio: 9 marca 2020 - 8:53
  • Historii na głównej: 14 z 18
  • Punktów za historie: 3609
  • Komentarzy: 24
  • Punktów za komentarze: 146
 

#76179

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Naprawiałem kiedyś komputery w serwisie. Z tego też tytułu sobie dorabiałem weekendami, przynajmniej w soboty. Opłat nie pobierałem wielkich, starałem się być konkurencyjny.

Kilka przykładów ludzkich zachowań, przez które przestałem kompletnie zajmować się komputerami, tylko wśród najbliższych znajomych.

Sobota, godzina 19: zajechałem do klientki by zrobić coś z komputerem, który wolno chodzi. Zrobiłem co mogłem, do 23 siedziałem, ale dało radę. Pani mówi, że na 50zł to nie zasłużyłem, ponieważ ona o 21 kładzie się spać, a ja u niej przesiaduję. Na nic tłumaczenia, że programy diagnostyczne robią robotę czasem kilka godzin, nie przeskoczę tego, poza tym sama pani chciała bym przyjechał o tej godzinie. Dobry specjalista to by zrobił w godzinę i pojechał, a pan się modlił tu nie wiadomo nad czym. Dostałem 40zł, pani dzwoniła jeszcze dwa razy, by również przyjść o 19. Odmówiłem.

Sobota, godzina 8.30. Brak internetu u młodej mamy. Pilnie jej potrzebny internet dlatego proszę by pan przyjechał jak najszybciej. Otwiera babeczka całkiem atrakcyjna. Zacząłem robić co do mnie należy, okazało się że problem leży po stronie dostawcy, do którego zadzwoniłem, coś tam gość z helpdesku poklikał, pomogło. Policzyłem sobie 40zł, pani stwierdziła, że ja nic nie zrobiłem tylko zadzwoniłem do serwisu i oni zrobili, to za co ona ma mi płacić? Za telefon który ona sama mogła wykonać? Powiedziałem, że skoro mogła sama zadzwonić, to czemu tego nie zrobiła? Odpowiedziała mi że ona nie jest od takich rzeczy dlatego zadzwoniła po mnie... Wiadro internetów za logikę pani się należy.

Akcja numer trzy. Facet bliżej 50 z problemami z dźwiękiem w laptopie. Po otworzeniu kompa ukazała się tapeta, na której jest dziewczyna wyglądająca, jakby ktoś jej wylał słoik budyniu na twarz. No okej, z lekkim niesmakiem biorę się do roboty. Nagle klient przynosi butelkę wódki i namawia mnie, żebym się z nim napił. Na nic było tłumaczenie, że nie piję, jestem autem. Najpierw namawianie było kulturalne, tylko jednego, potem "ze mną się ku*wa nie napijesz" aż do wsadzania praktycznie kieliszka do ust. Facet dostał plombę, a ja wyszedłem.

Czwarty przykład, po którym totalnie odpuściłem robotę w weekendy u klientów w domach. Kobieta niesamowicie sympatyczna, lat 40+ chciała bym jej przeinstalował system, a bo synek w te swoje gierki gra to tam mu się zdarzy coś zainstalować i zepsuć. Młody niesamowicie zainteresowany tematyką IT, pytał o hakerkę, o włamywanie się ludziom na komputery. Szczerze nie mam o tym pojęcia, więc mu odpowiedziałem zgodnie z prawdą, że nie wiem. Pytał jeszcze o gry, w które gram rzadko, generalnie o czym rozmawiać z 12-latkiem. Po zrobieniu roboty rozliczam się z kobietą, odstawiam szklankę po herbacie, słowo pożegnania. Nagle wyskakuje młody z wiązanką godną budowlańców, gdzie jego majnkraft i ce-es. Bierze rozpęd i jeb z bani w torbę z moim laptopem, którą miałem przewieszoną przez ramię! Przytomność stracona, łeb rozcięty, w laptopie pęknięta tylna klapa. Karetka, zaraz ojciec przyjechał, wezwał policję, musiałem składać zeznania. Kobieta mnie rzecz jasna wybieliła, stanęła po mojej stronie, mimo wszystko zrezygnowałem ze świadczenia usług po domach. W serwisie od nieobliczalnych ludzi dzieliła mnie lada...

Choć nie powiem, świadczenie usług u studentek przynosiło niesamowicie dużo radości i dużo ciekawych znajomości ;)

uslugi

Skomentuj (26) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 283 (295)

#76180

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Egzamin po kursie dotyczącym eksploatacji, konserwacji itp. itd. w pewnej gałęzi przemysłu.

Jedna sala, trzech egzaminatorów, każdy "obsługuje" po dwie osoby jednocześnie.

Dwóch egzaminatorów katuje swoich podopiecznych, po 20 minut na osobę, zażarta dyskusja, uzasadnienia. Kilka osób odsadzonych do płatnej poprawki.

Ostatni zadaje pytania podstawowe, co wolno, czego nie wolno, a gdzie pan pracuje, a co oznacza ten kolor. Przyszedł jeden agent, który nie odpowiedział na żadne pytanie, tylko przytakiwał gdy egzaminator sam odpowiadał. Wynik pozytywny.

A potem zdziwienie, że są wypadki, awarie, roboty w stylu "Polak potrafi", skoro do prac niebezpiecznych dopuszcza się osoby bez jakiejkolwiek wiedzy.

Skomentuj (3) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 181 (195)

#75788

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Wyznanie #75715 przypomniało mi historię z czasów, gdy jeszcze oddawałem krew.

Pierwszy raz jest specyficzny, ponieważ panie pielęgniarki z przeogromną troską podchodzą do każdego nowego, wyjaśniają wszystko z niesamowitą cierpliwością, zaangażowaniem, oby dawca czuł się jak najbardziej komfortowo.

Wchodzi on, typowy Seba, pod paszkami telewizory, absolutny brak szyi. Ja siedzę spokojnie na fotelu, zaciskam piłeczkę w pięści i zlewa się powolutku ta krew, mam na liczniku 130 ml. Pielęgniarka usadziła dobroczyńcę na fotelu, wygłasza regułkę, jako że jest pan pierwszy raz, może pan zasłabnąć, w razie wystąpienia takich a takich objawów proszę zasygnalizować to którejś z nas.

Pan z bezczelnością głosi, że takie rzeczy go nie ruszają, w życiu nie takie rzeczy robił, z krwią to on nie raz miał kontakt, a jak takie lamusy oddają zasuszone i chude suki, to co to dla niego. Został podłączony, dostał do ręki "jeżyka" i zaczął pompować. Ciśnie jakby ugniatał złotego cycka i rzuca okrzyki "CO, KU*WA, TAK SIĘ ROBI, TAK SIĘ POMPUJE, MYŚLISZ, ŻE MNIE TO RUSZA?!". No nic, personel zachowuje profesjonalizm. Ja na pana napinacza uwagi nie zwracam. Nagle słychać sygnalizację z wagi, że krew mu nie płynie. 5 sekund później widziałem jak jego jeżyk toczy się po podłodze. Chłop zemdlał, pielęgniarki momentalnie wywróciły go łbem do dołu i pompowały kopytami aż wróciła świadomość.

Ja w momencie jego omdlenia miałem upuszczone 270 ml krwi, on już 240...

Było nie kozaczyć ;)

Skomentuj (24) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 234 (272)
zarchiwizowany

#75839

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Coś o tolerancji, dość drażliwy temat.

Idziemy sobie z kolegą i koleżanką, gadamy, po prostu się przemieszczamy z punktu A do punktu B. Po drodze słyszę bliżej nieokreślone i nieznane mi słowa, myślę może coś niewyraźnie w radiu gdzieś u kogoś, no po prostu nie przywiązałem do tego wagi. Nagle w koleżankę leci kubek z sokiem, cała twarz oblepiona, włosy, rykoszetem i my dostaliśmy.

Odwracam się, co by nauczyć kultury cwaniaka a to się okazuje wielki jak dąb ciemnoskóry wielbiciel kóz. Stoi, śmieje się i jeszcze się rzuca do nas. Ludzi tłum, nikt nie zareagował, tylko jeden facet powiedział do nas, żebyśmy go nauczyli trochę polskiej gościnności wspólnie.

Stwierdziliśmy zgodnie, że nie ma co gó*na ruszać, bo wtedy któryś mądry zadzwoni na policję, że biednego uchodźcę skatowaliśmy jak sobie po prostu stał. Wiadomo za kim jest prawo... Bezkarne ścierwo chodzi i pluje Polakom w twarz. Niech ci co byli za przyjęciem tego do Europy sami ich we własnych domach trzymają. Lepiej być wyzywanym od ksenofobów i rasistów niż dawać sobą pomiatać...

Chyba pora kupić gaz i pałkę.

zagranica

Skomentuj (1) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -5 (35)

#75786

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Opis z miejsca, gdzie chodziłem "wykuwać" swoje ciało, krótko mówiąc siłownia. Kiedyś na szkoleniu z zakresu obsługi klienta padło ciekawe zdanie; 80% osób korzystających z danej usługi rezygnuje z niej przez złą obsługę klienta. Nie wzięło się to znikąd, a niedawno znalazło potwierdzenie w praktyce. Do rzeczy...

Postanowiłem zmienić siłownię, nowo otwarta, blisko mnie, cena karnetu naprawdę niska. Pierwsze co widzę za ladą, blond dziunia z nosem w telefonie, niezbyt chętna do obsługi, podsunęła mi formularz do wypełnienia, nabiła mi karnet, wręczyła i mówi na koniec "i co? to już, nie masz rzeczy to do domu idź". Okeeeeej.

Później sobie chodzę, nie zwracam uwagi, nie wnikam, cześć cześć. Instruktorzy, którzy byli pomocni tak po prostu, było takich dwóch, nie przepracowali więcej niż 3 tygodnie. Pracują za to bez przerwy tacy, co tylko się snują z kąta w kąt i zajmują miejsce na przyrządach robiąc sobie focie i ucinając pogawędki z ziomkami. A odzywają się tylko do tych, co mają wykupione personalki.

Dwie dziewczyny w recepcji są dziewczynami instruktorów - rzeczonych służbistów. Mogą robić co chcą, siedzieć z telefonami, żuć gumę, wychodzić co 10 minut na papierosa, podjadać batoniki, pełen luz. Jedna dziewczyna bez koneksji, widać że młodziutka, pomyliła się z nabiciem mi karnetu, stres kurde... Poprawiłem ją, jako że na obsłudze akurat takiej fiskalki jak była tam się znam, nabiła właściwie i od tamtej pory się zakumplowaliśmy, nic szczególnego. Spacery po pracy, puszczanie oczek, śmieszki. Szef to zauważył, dziewczyna popracowała kolejne 2 tygodnie i przyznała mi się, że zaczął ją gnębić. Bo jak to tak się zadawać z klientem! W pracy nie ma miejsca na związki. Wróćcie drodzy czytelnicy do pierwszego zdania w tym akapicie :)

Gdy zaczepiłem szefa, o co mu chodziło z Młodą, powiedział że mam się odpier*olić bo mnie na kopach stąd wy*ebie. Po następnym treningu jeden z instruktorów "rozstępów" przypierdzielił mi z bara. Powiedziałem mu, żeby sobie chłopak uważał, na co po prostu się do mnie spruł, jak na podwórku :) jako że chłopak nabity koksem bez jakiejkolwiek koordynacji, z gracją dobrego żuka gnojarza - z tego co dało się zauważyć po 4 latach trenowania sztuk walki - podejrzewam nie byłby wyzwaniem.

Cóż, z usług zrezygnowałem, odradzam miejsce wszystkim znajomym. Opinie na profilu fejsbukowym również mówią same za siebie - wiele osób ma podobne obserwacje do moich. Kuźnię zmieniłem, płacę więcej, ale przynajmniej tam gdzie chodzę obecnie wszyscy instruktorzy są mili, a z dziewczynami w recepcji nawet wskazane jest rozmawiać! Po opłaceniu karnetu obsługująca mnie dziewczyna sama się przedstawiła i przeszła na ty. Zostałem oprowadzony po przybytku, gdzie cardio, gdzie szatnie, gdzie sauna, gabinet. A Młoda znalazła lepszą pracę, z moją niewielką pomocą :)

Niby na siłownię się chodzi ćwiczyć, ale takie rzeczy niesamowicie rażą...

uslugi

Skomentuj (8) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 278 (308)
zarchiwizowany

#74669

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Mały ból tej części ciała, co to plecy tracą swoją szlachetną nazwę.

Jestem sobie ze znajomymi na koncercie - sytuacja z dziś. Jesteśmy kulturalni, raptem 2-3 piwa u każdego z nas, nikt nie jest nachalny, wszyscy bawią się z uśmiechem na twarzy. Widzę grupkę dziewczyn, więc postanowiłem 'zaatakować' pytając czy zatańczymy. O kuźwa co ja się nasłuchałem, a wypie..alaj, naje..ny to do domu. Serio? A wydawały się naprawdę normalne.

Sytuacja inna - jadę rowerem, stoją dwie niewiasty. Kulturalnie spytałem, czy nie potrzeba im pomocy. Głowią się nad zrzuconym z kasety łańcuchem. Te pogardliwe spojrzenia, ta reakcja... odjechałem bez słowa.

Akt desperacji z mojej strony - ogłoszenia na spotted, pogadam z mężczyzną który będzie mieć coś miłego do powiedzenia, oczaruj mnie swoją osobą, a może będzie z tego coś więcej :))))))))) czekam na odpowiedzi :> - o tak parafrazując to mniej więcej wygląda. Dziewczyna sama nie ma do napisania więcej niż 'aha', 'no', 'skończyłeś?'. Zero kultury.

A później płacz że dżentelmeni wyginęli...

Skomentuj (5) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -10 (40)

#74310

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Swoją pierwszą w życiu pracę na etacie dostałem będąc na trzecim roku studiów.

Praca w zawodzie, więc nie narzekałem. Przychodzili nowi pracownicy i dostawali zatrudnienie z marszu. U mnie ciągle było, że umowa będzie za miesiąc i tak przez 8 miesięcy. A bo student, a bo poniżej 24 roku życia, a bo nie chcemy machlojek. A 2000 zł co miesiąc na moją wypłatę bez jawnego rozliczenia to już nie była machlojka. Plus, że moje nazwisko było na dokumentach, fakturach, miałem własną pieczątkę!
A brak umowy- nie figurowałem nigdzie.

Dostałem propozycję przejścia do innego działu. Skorzystałem z niej, jako że nie musiałem już pracować tam z klientami, co mi się bardzo podobało. Osoby pracujące z klientem wiedzą, że jest to niewdzięczna robota i człowiek jest opluwany za niewinność bądź cudzą głupotę.

Popracowałem w nowym dziale kilka dni i usłyszałem, jak szef rozmawiał z moim nowym kierownikiem, że ma mnie zgnębić, upodlić, zeszmacić, żebym sam odszedł. Postanowiłem się nie dać. Robiłem wszystko sumiennie i nawet najbardziej niewdzięczne obowiązki wykonywałem ucieszony. Pogrzebana godność, ale postanowiłem, że nie dam im satysfakcji. Po kilku dniach chcieli mnie obciążać za jakieś przewinienia, których się dopuścili inni! Bo mogłem przecież przypilnować kolegów. Wtedy nie wytrzymałem i odszedłem.

Jak się później dowiedziałem szef miał kochankę w jednym z działów. Nie lubiła mnie, bo często się z nią nie zgadzałem. Była kierowniczką windykacji, przez jej ręce przechodziły wszystkie dokumenty. Czasem ludziom zdarzało się coś pomylić, nie dopisać - ludzka rzecz. Zawsze największy problem miała o to do mnie- można powiedzieć, że ciągle byliśmy w kłótni. Gdy omotała sobie szefa stała się tak naprawdę sama panią prezes, gdyż zaczęła nim sterować. Zdziwiło mnie to, że w pewnym momencie nabrała ogromnej władzy, sterowała innymi kierownikami, jej pracownicy mieli najwyższe stawki i regularne podwyżki, a ludzie którzy z nią nie żyli w najlepszych stosunkach zaczęli odchodzić, lub być przenoszeni.

Po dwóch tygodniach bezrobocia znalazłem nową pracę w nowej firmie, za dużo lepszą stawkę, z umową od dnia pierwszego. Gdy po pracy szedłem sobie wieczorem z koleżanką zobaczyłem, że były szefunio idzie sobie ze swoją bejbe za rączkę. Z ukrycia zrobiłem im kilka zdjęć, które rozesłałem po większości wewnętrznych skrzynek w byłej firmie.

Jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubańczykom...

Skomentuj (10) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 278 (312)
zarchiwizowany

#73576

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Kolega ze swoją dziewczyną postanowili zrobić sobie odjechane prezenty na trzecią rocznicę. On kupił swej lubej perfumy i bransoletkę za łączną kwotę ponad 300zł. Ona jemu kupiła zegarek. Niby wszystko ładnie pięknie, tyle że mam identyczny czasomierz z innym kolorem tarczy. Kupiłem go na "mocno wschodnim portalu" za 8zł z wysyłką.

Skomentuj (3) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -15 (25)