Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Rann

Zamieszcza historie od: 29 października 2011 - 14:38
Ostatnio: 25 grudnia 2015 - 18:40
  • Historii na głównej: 2 z 2
  • Punktów za historie: 1866
  • Komentarzy: 217
  • Punktów za komentarze: 1051
 

#61969

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Właśnie zepsułem komuś wieczór.

Dzwoni nieznany numer - 519 900 132. Nieodebrane, szybkie sprawdzenie na Google. Wyniki od razu wskazują na firmę zajmującą się wciskaniem abonentom Orange "nowych lepszych umów". Po chwili numer dzwoni drugi raz. No to jedziemy...

- Tak, słucham?
- Dzień dobry, nazywam się Taka Owaka, dzwonię z biura Orange. Czy rozmawiam z właścicielem tego telefonu?
- Owszem.
- Dobrze, chciałam więc powiedzieć, że rozmowa jest nagrywana dla pana bezpieczeństwa.
- Zgadza się, jest.
- (chwila konsternacji) Dzwonię, gdyż ma pan u nas numer na kartę...
- Nie, proszę pani, nie na kartę.
- Dobrze więc, nie na kartę, dzwonię by panu zaproponować nową umowę...
- Gdyby dzwoniła pani rzeczywiście z firmy Orange, wiedziałaby pani, że nie jest to numer na kartę, lecz na umowę stałą. Również wiedziałaby pani, że umowa została niedawno przedłużona na okres kolejnych dwóch lat. Jak również nie tylko poinformowałaby mnie pani, że rozmowa jest nagrywana, ale również zapytała, czy wyrażam na to zgodę. Cóż, pani poinformowała mnie, a ja poinformowałem panią, gdyż również nagrywam tą rozmowę. Spodziewałem się, że zadzwonią państwo ponownie, numer sprawdziłem i wiem, że dzwoni pani nie z Orange, ale z biura pośrednictwa działającego na własną rękę. Nie wiem skąd mają państwo ten numer, ale uprzejmie proszę o jego usunięcie z państwa bazy...
- Nie możemy usunąć tego numeru!
- No to poproszę mniej uprzejmie i przypomnę, że rozmowa jest nagrywana, z obu stron, a numer nie tylko mogą, ale i muszą państwo w świetle obowiązującego prawa usunąć na moje żądanie, gdyż mam prawo do wglądu, modyfikacji i usunięcia moich danych z każdej niepaństwowej bazy danych. Jako, że rozmowa jest nagrywana tak przez państwa jak i przeze mnie, deklarację tą muszą państwo uznać za wiążącą. Niedostosowanie się i ponowne wykorzystanie tego numeru celem nawiązania połączenia, uznane zostanie za nękanie i zgłoszone na policję oraz do Generalnego Inspektoratu Danych Osobowych, zaś posiadane przeze mnie nagranie zostanie przedstawione jako dowód w sprawie, wraz z rejestrem połączeń przychodzących. Dodam do tego również zarzut próby oszustwa poprzez podawanie się za pracownika firmy Orange. Raz jeszcze więc: żądam usunięcia moich danych z państwa bazy w trybie natychmiastowym. Rozumiem, że może pani potwierdzić przyjęcie takiej dyspozycji?
- Tak... mogę...
- Proszę więc o jasne potwierdzenie przyjęcia dyspozycji.
- Potwierdzam...
- Nie nie, nie tak. "Potwierdzam przyjęcie dyspozycji usunięcia pana danych osobowych z bazy danych naszej firmy w trybie natychmiastowym, nie później niż w ciągu 24 godzin od momentu przyjęcia dyspozycji." Proszę powtórzyć.
- Potwierdzam przyjęcie dyspozycji... usunięcia pana danych osobowych z bazy danych naszej firmy w trybie natychmiastowym... nie później niż w ciągu... 24 godzin od momentu przyjęcia dyspozycji...
- Bardzo dziękuję za telefon i miłą rozmowę. Spokojnego wieczoru.

*BEEP BEEP BEEP*

call_center orange

Skomentuj (76) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 830 (990)

#24553

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Częstą praktyką tak w niedużych sklepach jak i nawet w marketach jest "Płatność kartą od XX złotych". Jest to proceder dość irytujący - zwłaszcza, gdy chcemy kupić jakiś drobiazg, gotówki nie lubimy ze sobą nosić lub zwyczajnie się skończyła, a do najbliższego bankomatu jest dość daleko. Mniej świadomi "dobiją" do kwoty minimalnej kupując jeszcze parę drobiazgów przy kasie. Bardziej świadomi - wykłócą się (zainteresowanych zapraszam po informacje tu: http://forumprawne.org/dyskusja-ogolna/46627-platnosc-karta-od-10zl.html). Należę do bardziej świadomych, ale nie lubię robić ludziom problemów. Rok temu jednak objawiła się we mnie pewna piekielność.

9 stycznia 2011, niedziela. Wypłata na koncie dopiero następnego dnia, a po grudniu - jak to po grudniu - zostało niewiele. Dokładnie: 14,97 PLN. W bankomacie na osiedlu, jak na złość, skończyły się banknoty 10 PLN, więc minimalna wypłata od 20 PLN. A przydałoby się chleb kupić i mleko dla kota.

Wyruszam więc do osiedlowego sklepiku, jedynego otwartego w niedzielę w promieniu pół kilometra. Za ladą relikt PRLu, ale sklepik całkiem dobrze wyposażony. Znaczki VISA i MasterCardu są, żadnej karteczki z informacją "płatność kartą od X" nie ma - więc pełen dobrych myśli kupuję chleb, mleko i paczkę fajek (nałóg to paskudna sprawa...). Razem - jakieś 14,50. Skasowane, nabite na kasę - wyciągam kartę. Na co Relikt PRLu (RP) informuje mnie ze skwaszoną miną:

RP: Płatność kartą od 20 złotych.
Ja: Przykro mi, nie mam tyle na koncie. A gotówki też nie mam przy sobie. Wie pani, dzień przed wypłatą...
RP: To do bankomatu iść.

W tym miejscu grzecznie staram się wytłumaczyć chwilową niepełną wypłacalność osiedlowego bankomatu i delikatnie sugeruję, że zgodnie z ich umową z VISA, z całą pewnością są zobowiązani przyjąć każdą płatność, niezależnie jak małą. A moja aż tak śmiesznie mała nie była.

RP: Ja mówię, że od dwudziestu złotych, jak się nie podoba, to do innego sklepu iść!

We mnie się nieco zagotowało, wyciągam już komórkę by włączyć dyktafon i nagrać dalszy przebieg rozmowy celem przesłania do banku (musieliby się z tego nieźle tłumaczyć), gdy z zaplecza wychodzi kierownik sklepu (KS):

KS: Jadziu, co za problem?

A pani Jadwiga milczy z wyrazem twarzy urażonego mopsa.

Ja: Chciałem zapłacić za zakupy kartą, ale pana pracownik nie chce przyjąć płatności. Terminal jest, paczki zapałek nie kupuję, a zgodnie z umową jaką na pewno macie państwo podpisaną z VISA... (no, już odrobinkę zagotowany byłem)

Nie dokończyłem nawet.

KS: Ile razy pani mówiłem, że ma pani przyjmować KAŻDĄ płatność kartą?! Pół roku terminal w sklepie, a pani do tej pory klientom odmawia jak myśli, że nie usłyszę?! Bo się nie chce cyferek wstukać?! Natychmiast mi od pana przyjąć płatność! A pana bardzo przepraszam, to już się więcej nie powtórzy, a gdyby tak, to tam jest zeszyt skarg i wniosków.

Płatność przyjęta. Dziękuję, do widzenia. Następnego dnia znów odwiedziłem sklepik, tym razem już na większe zakupy. Za ladą kierownik.

KS: Bo widzi pan, to jest ciotka mojej żony. Do emerytury dociągnąć musi, a teściowa się na mnie uwzięła żebym ją zatrudnił. A nie umie nawet babsztyl jeden towaru porozkładać, a już te paluchy chyba do terminala za grube ma. Najchętniej to by na dupie siedziała i mówiła "Nie ma!". Skaranie boskie, mówię panu. Na początku, to powiesiła tu napis, że płatność kartą od 25 złotych... wie pan, ilu klientów straciłem, zanim się zorientowałem?

Chwilę się jeszcze pogadało sympatycznie.

Od tego czasu przez ponad pół roku (do przeprowadzki) byłem stałym klientem tego sklepiku. Jeśli zastawałem za ladą wspomnianą Jadzię, każdorazowo płaciłem kartą. Nieraz lubiłem tam wpaść rano po Snickersa, paczkę chusteczek czy inny drobiazg i z lubością godną lepszej sprawy w praktyce wymuszałem na Jadzi naukę szybkiej i sprawnej obsługi terminala... której ona z uporem się opierała, każdorazowo witając mnie bez słowa miną obrażonego mopsa i siłując się przez dwie minuty z terminalem. Cóż, ja miałem czas.

W połowie marca wymienili terminal na taki obsługujący PayPass.

Nie. Nie uświadomiłem Jadzi, że moja karta obsługuje tę technologię :)

Sklepik osiedlowy

Skomentuj (69) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 898 (1008)

1