Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

ccheerriee

Zamieszcza historie od: 1 czerwca 2014 - 15:21
Ostatnio: 5 sierpnia 2014 - 23:18
  • Historii na głównej: 3 z 4
  • Punktów za historie: 1955
  • Komentarzy: 29
  • Punktów za komentarze: 289
 
zarchiwizowany

#61373

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Długo mnie tu nie było, a parę spraw się wyjaśniło.

Pocztą pantoflową, dobry znajomy i policjant w jednym dowiedział się, cóż to za przekręt na moją mamę próbowano sprowadzić. A wystarczyło nadstawić uszu, i na spokojnie wszystko przeanalizować.

A no, w niedziele okoliczne plotkary* spotkały się na wychwalanie Pana Boga, po kościele oczywiście. Wiedzą one wszystko! Dawno temu miałam wypadek, nie mogłam chodzić przez rok i trochu mi się przybrało, nie ważne, ale kiedy poszłam do liceum wzięłam się za siebie, ot, no, kobieta chce ładnie wyglądać, więc zgubiłam dobre 25 kilo.. Oczywiście, w ciąży byłam i usunęłam, a jak mnie zobaczyły już przy wadze 56kg to im pięknie powiedziałam, że wyskrobałam, a co sobie będę życie niszczyć.. Do rzeczy.

Pan Marek usłyszał czekając na swoją córę, jak jedna żali się, że od trzech lat próbuje spłacić kredyt bo mąż miał wylew i pracować nie może, a jej syneczek ukochany i jedyny znalazł sposób na spłatę! Mamusia kocha, to mamusia się nie dopytuje skąd, ale w momencie kiedy moja mama poszła na policję to się chłopiec, a raczej dorosły mężczyzna, lekko mówiąc, wystraszył i aż za granicę jechać chce. NA STAŁE! A jej tak niewiele pozostało do spłaty kredytu na dom. Jak mniemam, pewnie opiewał na sumę przynajmniej 500.000, bo dom mają piękny.

Nie wiem co i jak dokładnie, jakim cudem pan Marek udowodnił winę syneczkowi, którego ogólnie zna od pieluchy, ale idzie on za kratki - przyznał się do wszystkiego, w piwnicach znaleźli pieczątki, gotowe listy, i wydrukowane potwierdzenia przelewów. Naciągał ludzi nie tylko z okolic, ale z całej Polski. W sumie uzbierało mu się około 250tys złotych.

" Sąsiadka " ze wsi obok wpisała moją mamę na czarną listę, a kiedy się widują, to zamiast normalnego powitania słyszy k^rwy, ch^je, i groźby, które są karalne..

Mama z dniem dzisiejszym machnęła ręką, jak to pan Marek powiedział, bo teraz to już z górki i spokój na duchu ma mieć, bo zrobiła dużo dobrego.

Strachu się najadła jak nigdy dotąd, bo i skąd wziąć takie pieniądze? A syneczek na karę zasługuje!




*codziennie latają do kościoła, a plotkują i klną za wszystkich łobuzów jakich znają. Zawsze po kościele, iście chrześcijańsko, kurka wodna, tylko brać przykład.
** tak, brzydko jest podsłuchiwać, ale pan Marek powiedział, że ma taki odruch już wyrobiony i zawsze na tym wychodzi na dobre :D

polska wieś

Skomentuj (2) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -5 (31)

#61017

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jak nie urok to sraczka, cholera jasna.

Dzwoni do mnie matula, zapłakana, że przyszło pismo windykacyjne opiewające na sumę ponad 15 tys złotych..

Myślę, no poszalała kobieta z telefonami do wnuków. No ale nie, z nimi na skype rozmawia! No to pozamawiała pełno dupereli z Mango i tych innych super firm? A może dowód zgubiła i ktoś jej psikusa zrobił z kredytem? Już raz w podróży zgubiła, ale ktoś o złotym sercu odesłał z liścikiem, żeby lepiej się pilnowała.

Pytam więc, o co się rozbiega, bo tak jakoś nie mogę szczęki z podłogi pozbierać, więc jakieś wyjaśnienia może? Ano, przyszło pismo, że do zapłacenia jest ponad 15 tysięcy złotych za kablówkę. Tu mi się zapaliła czerwona lampka, bo z ręką na sercu - wychowałam się bez kablówki, z podstawowymi sześcioma kanałami, a teraz przez zmiany odbiorników mama ma ich dwadzieścia, w porywach do 24, bo i rosyjskie się czasem załapią..

Drugi raz zbierałam szczękę z podłogi, kiedy mama mi powiedziała, że pismo jest na nieżyjącego już mojego Tatę. Nieżyjącego od... CZTERNASTU LAT. Mama płacze, że najpierw ją zostawił z piątką dzieci, to i chorobą, która go pokonała niestety, a teraz takie cuda! A może jakieś przekręty miał no? Na boku? Fe mamo, nie wolno tak, myślimy trzeźwo.

Z listu wynika, że mój tata od 10 lat* nie płaci abonamentu na jakąś super hiper kablówkę, więc narosły odsetki i dług został przejęty przez firmę i oni oczekują spłacenia w trybie natychmiastowym. Czemu wcześniej nie poinformowali?

Poszperałam po internecie, firma fikcja prawdopodobnie. Zadzwoniłam na podany numer, przemiła pani poinformowała, że mama ma 30 roboczych dni na spłatę, inaczej zostaną wyciągnięte konsekwencje prawne. A propos konsekwencji prawnych, poinformowałam przemiłą panią, że sprawa trafiła dzisiaj na policję i jest w trakcie postępowania. Pani już taka miła nie była, bo syknęła mi tylko tyle, że jeżeli udostępnię dane kogokolwiek podpisanego pod listem, zostanę pozwana o naruszenie prywatności.

Cóż, nie wiem czy ma do tego jakiekolwiek możliwości i prawa, dmucham na zimne póki sprawa się nie rozwiąże.

Piekielni, co mogę jeszcze zrobić w tej sprawie? Prócz zgłoszenia na policję przez moją rodzicielkę? Witki mi opadają... Ktoś albo "wyczaił", że moja mama już pod 60-tkę i sama jest, albo, że ma dzieci za granicą, to na pewno jej kokosy przysyłają w prezentach...

* tak, na pewno, ojciec cztery lata po śmierci wstał z grobu i wykupił super ofertę, żeby sobie kablówkę pooglądać, a, że zapomniał przy okazji zapukać do drzwi rodzinnego domu i poinformować to inna sprawa.

fikcyjna firma

Skomentuj (36) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 473 (509)

#60630

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Ciąg dalszy, ta daaam! (http://piekielni.pl/60486)

Skajpajuję dzisiaj z moją rodzicielką, więc pytam czy Pani Młoda do niej dzwoniła z pretensjami.
A i owszem, ciocia dzwoniła, mówi, że dziewczę płacze w poduszkę, bo pamiątki mieć nie będzie, ale płacić też nie chce. Desperacja totalna, bo do wesela dwa tygodnie zostały. Ciotka dzwoniła do poprzedniego fotografa, że zapłaci tyle ile miała zapłacić, niech ino tylko nie mówi dziecinie, że wziął 3, a nie półtora kafla.. Fotograf w śmiech, że on idzie w ślubny weekend na chrzciny robić zdjęcia, bo terminy gonią, a ludzi ma wiele. Cóż, nic innego się nie spodziewałam. Ludzie pracujący szanują swój czas, a dla niego - czas to pieniądz tak naprawdę.

No i pada pytanie, pojadę? No pojadę. Porobię zdjęcia? No porobię. Ile chcę? Półtora, już nie będę taka koza uparta, chociaż mi się bagaż i bilety zwrócą.

Tylko, no, Panna Młoda nie chce. Bo ja jestem rodzina i mam za darmo robić. Szczwana lisica jakoś pokątnie się dowiedziała, że ciocia jednak zapłacić mi chce te półtora tysiąca złotych za dwa dni fotografowania.. i ona się mnie wyrzeka! BO PRAWDZIWA RODZINA TO BY JEJ JESZCZE DZIĘKOWAŁA ZA MOŻLIWOŚĆ DOŚWIADCZENIA I WZBOGACENIA PORTFOLIO.

Mama moja zaniemówiła.

I hej, chyba jędzą pozostanę już na zawsze, i jakoś dalej mi tego wesela nie szkoda.

Skomentuj (28) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 651 (699)

#60486

przez (PW) ·
| Do ulubionych
"Z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciu" Niestety!

Jestem fotografem, kompletnym amatorem. Nie mam papierka, certyfikatu, który by jakoś określał moje możliwości. W dziedzinie "siedzę" od dobrych 7-8 lat, więc jednak coś tam umieć muszę, i zaznaczam, że zainwestowałam w ostatnim roku dużo pieniędzy w to co mam, logiczne więc, że zdjęć za przysłowiowy uśmiech nie robię już, chociaż w moim mieście biorę i tak najmniej. Tak, żeby mi się powoli wszystko zwróciło.

W rodzinie ostatnio posypało się wesel, aczkolwiek mieszkając na wyspach, nie śpieszno mi było jechać na każde z nich, jeszcze jakby były w dość bliskich terminach... ale tak naprawdę podzielone były o kilka miesięcy od siebie. Kasa na bilety, kasa na prezent, ciuszek jakiś, wynajęcie samochodu w Polsce... No cóż, koszty, bardzo duże koszty. Jedną wizytę odwołałam, ze względu na mój wypadek ze schodami. Bilety przebukowane, bo drugie wesele mogę przecież zaliczyć. Urlop tygodniowy akurat mi wypadał na te dni, to i telefon wykonałam z potwierdzeniem zaproszenia do młodej pary, gadka szmatka, nie ma problemu, mają rezerwę w miejscach (bo jakby nie patrzeć, najpierw powiedziałam, że nie przylecę) a tu taki kwiatek:

- Słuchaj, bo mi się fotograf wykruszył kilka tygodni temu, a wiesz jak to jest znaleźć kogoś dobrego na już..
- No, wiem, ciężko. Ludzie ze smykałką mają terminy zajęte na rok w przód.
- To może Ty byś mogła? Wiem, że sprzęcik masz i widziałam twoje portfolio!

Chwilka na kalkulacje, ile kosztowałoby dokupienie bagażu na "sprzęcik" i inne aspekty... No, nie, chyba jednak nie mogłabym.

- Słuchaj, z całym szacunkiem, ale nie wiem, czy dam radę dokupić bagaż. Ostatnio mnie szarpnęło, chrześniak urodziny miał i w ogóle. Poza tym, musiałybyśmy się dogadać co do ceny za zdjęcia.
- Jak to ceny?!
- No, zatrudniasz mnie tak? Z wesela będę miała marne ochłapy w postaci zdjęć, na których mnie w dodatku nie będzie, nie pobawię się, zapewne zdjęcia z poprawin też chcesz mieć + sesja ślubna?
- ALE PRZECIEŻ JESTEŚ MOJĄ RODZINĄ? To jak to tak, hehe, kasę ode mnie weźmiesz? Powiedzmy, że to taki prezent ślubny!
- Słuchaj, B. ja pieniędzy zainwestowałam kupę w to co mam, jeżeli szukasz jelenia, to szukaj go dalej, bo rodzina rodziną, upust co najwyżej Ci mogę jakiś strzelić, w ramach pokrewieństwa. Nie jadę do pracy, a po to, żeby odpocząć. Ile miałaś płacić poprzedniemu fotografowi?
- No... koło 3000zł... termin bukowałam już rok temu, tylko, że dzwoniłam do niego, że jednak mogę mu dać co najwyżej 1,5 kafla, bo te jego zdjęcia nie są tyle warte.. No i on powiedział, że w takim razie na weselu będzie do "oczypin" i sesja ślubna zawierać będzie tylko kilka zdjęć bez albumu i tak dalej. To mu kazałam się w d*pę pocałować no bo jak to tak, oszust jeden!

Szlag mnie trafił, policzki aż piekły od złości, bo to totalny brak szacunku do człowieka pracującego, inwestującego w swoją pracę. Z tego co wiem od babci mojej, miał być renomowany fotograf, a i tak po znajomości mniej wziął za dwa dni fotografowania.

- To co, przyjedziesz? Jakoś się dogadamy hehe?
- Na wesele przyjadę, fotografa musisz poszukać, bo ja będę na minusie z kasą, to chociaż chciałabym żeby bilety mi się zwróciły i bagaż w dwie strony.
- TO WIESZ CO? ODWOŁUJE ZAPROSZENIE! TAKA Z CIEBIE RODZINA?! JA POGADAM Z TWOJĄ MAMĄ, ONA CI DO ROZUMU PRZEGADA, TY GŁUPIA *IPO TY! JESZCZE SIĘ BĘDZIESZ PROSIĆ O BYCIE NA MOIM WESELU!

Bezczelna rozpieszczona smarkula, która organizuje wesele za pieniążki rodziców i myśli, że wszyscy będą koło niej skakać, za darmo najlepiej! Drugi dzień mnie trzęsie jak przypomnę sobie rozmowę.

Do Polski lecę, bo odpocząć nie zaszkodzi, szczególnie, że i bilety są kupione, a i rodzina w jednym miejscu będzie. Co do wesela... jakoś mi, kurde, nie szkoda!

Skomentuj (34) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 742 (808)

1