Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

minionek

Zamieszcza historie od: 12 grudnia 2015 - 16:53
Ostatnio: 29 grudnia 2015 - 23:22
  • Historii na głównej: 3 z 3
  • Punktów za historie: 1431
  • Komentarzy: 1
  • Punktów za komentarze: 16
 

#70102

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pracuję na Stacji Paliw. Historia z dzisiejszej nocy.

W sieci stacji na której pracuję, klienci mogą płacić w walucie Euro. Są tylko dwa warunki takiej płatności: przyjmujemy tylko "papierkowe", a resztę wydajemy w złotówkach. Nigdzie nie ma informacji że możliwa jest płatność w Euro, ale gdy klient zapyta czy można płacić w Euro, udzielamy mu powyższych informacji.

Godzina 2 w nocy, klient (narodowości chyba rosyjskiej) tankuje samochód, kwota około 150 zł. Przy kasie pyta o możliwość podzielenia rachunku tak aby część mógł zapłacić w złotówkach, a resztę w euro, informuję go że istnieje taka możliwość i Pan daje mi dwadzieścia kilka złotych, odliczam tą kwotę od rachunku, wydaję paragon, do zapłacenia zostaje około 120zł plus kawa 5 zł. No i tu zaczyna się komedia.

Scena 1.
Żeby uregulować powyższy rachunek, Pan musi zapłacić minimum 35E (może też większym nominałem , wtedy zostanie mu wydana większa reszta w złotówkach). Pan podaje mi 20E w "papierkach" i pozostałe 15E drobnymi, tłumaczę że bilonu przyjąć nie mogę. Pan zrozumiał że bilonem zapłacić nie może, ale nie mógł zrozumieć dlaczego (bariera językowa), wyraził swoje niezadowolenie w swoim ojczystym języku krzycząc na mnie dobre 10 minut i wrócił do samochodu.

Scena 2.
Pan wraca i kładzie 50E, zanim zdążyłam je wziąć Pan mówi, że chce aby wydać mu resztę w euro. Tłumaczę więc, że reszta zostanie mu wydana w złotówkach, na co Pan szybko zabiera swoje 50E i krzyczy w swoim języku, z którego ja rozumiem co 5 słowo. Wywiązał się między nami mniej więcej (przytaczam tylko sens) taki dialog:
K-klient J-ja

K- Ja nie potrzebuję waszych złotych, ja chcę euro.
J- Niestety nie ma takiej możliwości abym wydała resztę w euro, ponieważ nie mam w kasie takiej waluty, mogę wydać tylko w złotówkach.
K- (krzyczy) Jak nie masz, skoro można płacić u was w euro to Ty masz euro i ja chcę resztę w euro.
J- Powtarzam jeszcze raz to co wcześniej.
K- (wrzeszczy) To ja nie zapłacę jak mi nie wydasz w euro, ja płacę euro i chcę resztę w euro, ja jadę do domu i nie potrzebne mi wasze złotówki.

Proponuję Panu dwa inne w tej sytuacji rozwiązania: - płatność kartą - dostaję odpowiedź że Pan nie ma karty.
- dotankowanie samochodu do kwoty takiej aby miał do zapłacenia w sumie 50E - Pan nie chce.
Sytuacja trwa już prawie godzinę, a rozwiązania jak nie było tak nie ma. Wzywam ochronę.

Scena 3.
Przyjeżdża ochrona.
Streszczam sytuację, Pan dalej nie zapłaci jeżeli nie wydam mu reszty w euro, ja nadal nie mogę tego zrobić. Ochrona Pana nie przekonała, więc wzywają policję.

Scena 4.
Przyjeżdża Policja.
Pan nagle "nie ponimaju" nic a nic, a wcześniej rozumiał sporo z tego co do niego się mówiło. Po 10 minutach powtarzania "nie ponimaju" Pan nagle dostał oświecenia i już rozumiał, zmienił taktykę. Próbował wmówić policjantom, że ja mu ukradłam jego 20 zł, nawet gdy pokazałam paragon na tą kwotę którą wcześniej dał. Potem stwierdził, że on nie zapłaci bo za drogo i my chcemy go oszukać, a na koniec wrócił do pierwszej wersji, że nie zapłaci, bo nie chce reszty w złotówkach i Policja ma nas zmusić albo do przyjęcia bilonu albo do wydania mu reszty w euro.

Policja "walczyła" z nim kolejne 30 minut. W końcu Pan chyba zrozumiał że nic nie ugra i zapłacił tymi swoimi 50E, wydałam mu 185 zł i co? Koniec? Nie... Pan wszczyna awanturę dlaczego ja mu wydałam bilon skoro przyjąć nie chciałam i on bilonu też nie chce. Tłumaczymy więc kolejne 10 minut że w Pl nie ma 5zł w banknocie. Pan nie rozumie.. Policja załamała ręce , ale skoro Pan zapłacił to oni już jadą, a klient jeszcze 10 minut stał nade mną, krzycząc że on chce tylko banknoty, w końcu odjechał...

Cała sytuacja trwała ponad 2 godziny, zmarnowany czas owego Pana, mój, ochrony i Policji. A co się nerwów najadłam to moje.

stacja paliw

Skomentuj (14) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 325 (395)

#70189

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Supermarket na literę ,,K" , nazwa pochodzi od niemieckiego czasownika "kupować". Godziny wieczorne , krótko przed zamknięciem. Wpadłam szybko tylko po podstawowe zakupy.

W tym supermarkecie jak i w większości innych są obsługiwane przez pracowników stoiska z mięsem i wędlinami. Podchodzę do takiego stoiska, ludzi w kolejce garstka, z drugiej strony lady 3-4 pracownice. Jedna obsługuje klientów pozostałe trzy sprzątają. Przede mną klientka, która aktualnie jest obsługiwana za mną jeden Pan.

Jedna z Pań sprzątających zerka na kolejkę i wpada na cudowny pomysł "rozładowania" jej. Następna byłam ja więc podchodzi do lady i patrząc na mnie zadaje pytanie "co dla Pani?"

Odpowiadam i widzę jak owa Pani bez cienia skrępowania bierze w łapkę kilka plasterków wędliny którą wskazałam. Na dłoniach ma rękawiczki, przed sekundą tymi rękami w tych rękawiczkach wyciskała mopa którym myła podłogi.
Zrobiło mi się niedobrze.

Zwróciłam jej uwagę, że przed chwilą w tych rękawiczkach wyciskała brudnego mopa, a teraz dotyka w nich wędliny którą ja potem będę jadła. A w odpowiedzi usłyszałam:
"W wytycznych mamy używać rękawiczek, i ja je na dłoniach miałam, wszystko według zasad, może iść Pani do punktu obsługi klienta i zgłosić skargę na to, że pracownica podała Pani wędlinę w rękawiczkach" i sarkastyczne "ha ha ha"
I poszłam. I zgłosiłam. I co?
"Ale Pani miała rękawiczki to w czym problem?".
A no w tym że to były rękawiczki, w których wyciskała brudnego mopa i strach myśleć co wcześniej w nich robiła.
Nikt nie widzi problemu, tylko ja je stwarzam.

Nigdy więcej tam nie pójdę..

supermarket

Skomentuj (32) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 560 (650)

#70103

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pracuję na Stacji Paliw.
Na wszystkich stacjach czynnych całodobowo o północy robi się rozliczenie dobowe, lecz nie w każdej sieci wygląda ono tak samo. W "mojej" firmie wygląda to tak, że o 23:50 blokowane są dystrybutory i nikt nie może już zatankować, ale jeszcze do 23:55 maksymalnie do 23:58 obsługujemy klientów w sklepie, którzy chcą coś kupić. Od 23:58 do około 00:05 jest przerwa na rozliczenie kas i zrobienie raportu dobowego. Podczas tej przerwy stacja jest otwarta, można wejść skorzystać z toalety, ewentualnie poczekać te kilka minut w środku na otwarcie kas.

Do raportu spisujemy liczniki między innymi z ekspresów do kawy, potem wklepujemy je w system i system sprawdza stan licznika ze stanem sprzedaży, jeżeli coś się nie zgadza wychodzą braki.
Ekspresy są u nas samoobsługowe, stoją na tyle blisko kas że mamy je "na oku", ale na tyle daleko, że gdy pojawia się sytuacja że trzeba podejść do ekspresów, musimy obejść naokoło lady kasowej i zrobić kilkanaście kroków.

Godzina 23:58, wchodzi klient i drepcze prosto do ekspresu, koleżanka grzecznie informuje, że mamy przerwę i niestety nie może teraz nic kupić ani zrobić sobie kawy. Panu się to bardzo nie spodobało i podniesionym głosem próbuje namówić koleżankę, że zostawi jej 5 zł za kawę, a ona sobie potem to "nabije na kasę". Koleżanka odpowiada że ona nie decyduje o tym i żeby rozmawiał na ten temat z kierowniczką i wskazuje na mnie. Pan podchodzi do mnie i nawiązuje się taki dialog:
K-Klient J-Ja

K- Masz tu 5 zł za kawę.
J- Niestety mamy teraz 5 minut przerwy technicznej i z tego powodu nie może Pan teraz zrobić sobie kawy.
K- Głucha jesteś? Ja płacę, robię i wychodzę.
J- Przepraszam, ale nie może Pan teraz zrobić sobie kawy ponieważ robię rozliczenie dobowe, licznik jest już spisany i właśnie wpisuję go do systemu, maksymalnie za 2 minuty będzie Pan mógł zrobić kawę.
K- A co Ty sobie ku..a myślisz?! Płacę przecież, ..uj mnie obchodzi Twoje jakieś rozliczenie. (Mówiąc to już podkłada papierowy kubeczek pod ekspres)
J- Proszę Pana, ale ja powiedziałam Panu...
K- (Przerywa mi w połowie zdania) To ja też ci ku.wa mówię.

Do serwerowni gdzie jest bezpiecznik od ekspresów, miałam bliżej niż do samych ekspresów, więc zrobiłam cztery kroki w tył i wyłączyłam bezpiecznik w związku z czym kawiarki też się wyłączyły.
Wróciłam z kamienną twarzą do kasy kończąc raport. Jak skomentował to ów klient?

K- Gdyby głupota miała skrzydła, to pani umiałaby latać.
Odwrócił się i wyszedł.

I to już nie chodzi o ten licznik, i o ewentualny brak jaki by wyszedł, bo na stacji na której ja pracuję tych braków dziennie i tak jest sporo (duża stacja przy autostradzie, dziennie ponad 1500 klientów), więc jeden więcej nie zrobiłby wielkiej różnicy. Poza tym mogłam sobie dodać tę jedną kawę do tego co już zdążyłam spisać z liczników. Chodzi przede wszystkim o chamstwo. Jeżeli by kulturalnie podszedł i zapytał czy byłaby taka możliwość, bo mu się bardzo śpieszy czy coś, wtedy mogłabym zrobić wyjątek.

stacja paliw

Skomentuj (18) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 433 (499)

1