Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

szlufka

Zamieszcza historie od: 30 stycznia 2012 - 19:25
Ostatnio: 15 lipca 2015 - 20:41
  • Historii na głównej: 3 z 4
  • Punktów za historie: 2272
  • Komentarzy: 88
  • Punktów za komentarze: 526
 
zarchiwizowany

#66919

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia sprzed chwili.

Poranne obijanie przerywa telefon. Patrzę,dzwoni jakiś nieznajomy. Z racji faktu,że szukam nowej pracy odbieram.

[K]-konsultantka z nju mobile
[s]-szlufka

[k]-Halo,halo! kto mówi?
[s]-Dzień dobry,jeżeli pani do mnie dzwoni to powinna pani wiedzieć. O co chodzi?
[k]-Pani powinna się przedstawić! Ja nie mam obowiązku.
[s]-To w takim razie kończymy rozmowę. Do widzenia.
[k]-Ale po co zaraz te nerwy? Nazywam się Anna Nowak i dzwonię z nju mobile. Czy rozmawiam z osoba pełnoletnią i decydującą o tym numerze? Chciałabym zapytać o pani adres,ponieważ kurier już czeka z nową umową i telefonem. Obniżymy pani koszty połączeń i smsów. Więc jaki adres?
[s]-Żadnego adresu pani nie podam. Jestem zadowolona z tego jaką mam sieć i nie potrzebuje niczego innego. Mam pakiet smsów i to mi wystarcza. I proszę mnie nie nękać telefonami. Dzwonili państwo do mnie już z kilku innych numerów i wyraźnie zaznaczyłam,że nie chcę by państwo do mnie wydzwaniali. Z tego co się orientuję nju mobile podlega pod orange. Jeszcze jeden taki telefon i przenoszę się do konkurencji.
[k]-Pani nie wie co traci! No właśnie. Pakiet! To jest niewystarczające. Jakie nękanie? Zadzwonili do niej kilka razy i już nękanie. Świat schodzi na psy. Bezczelna gówniara.
[s]-Bezczelna to ty jesteś. Jeszcze jeden taki telefon i pożegnamy się. Do widzenia.
[k]-I jeszcze na ty mi mówi!


Naprawdę ja rozumiem,że praca na słuchawce jest ciężka. Ale każdy konsultant,któremu dziękuje staje się nerwowy i nie miły. Może i płacą wam od klienta ale z takim podejściem to nie zyskacie.

call_center

Skomentuj (1) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -17 (53)

#60127

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pracuję w jednym z supermarketów.

Wczorajszy dzień byłby jak każdy inny. Ale pewna sytuacja zmusiła mnie do tego by ją tutaj opisać.

Stoję na kasie i obsługuję klienta. Już mam wydawać resztę jak słyszę przeraźliwe wycie psa. Szybki rzut oka przez szybę na zewnątrz sklepu i "o ku*wa". I nie tylko mi wyrwało się to przekleństwo.

Na zewnątrz obok wózków jest miejsce dla rowerów. Ludzie przywiązują do stojaka psy. Prawie wszystkie mają kagańce. Prawie.

Otóż przed sklepem stoi sobie dorosły doberman z yorkiem w paszczy. Ofiara już ledwo zipie, bo i jego wycie jakoś zmalało. Za chwilę ze sklepu wybiega staruszka,która porzuciła swoją laskę i torebkę (cudowne uzdrowienie normalnie)i wyrywa yorka z pyska dobermana. Widok przekomiczny. Doberman z sierścią yorka w pysku,staruszka wrzeszcząca na psa,york już jedną łapą na tamtym świecie. I jest! Znalazł się właściciel dobermana.

Staruszka krzyczy,że go do sądu poda, po policję zadzwoni i pyta się gdzie pies ma kaganiec.

A pan właściciel odpowiada: "A po co? Skoro szczepiony? I taki przyjazny jest!"

sklepy

Skomentuj (74) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 790 (950)

#58491

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Ostatnio pojawiło się tutaj dużo historii na temat poszukiwań pracy. To i ja dorzucę coś od siebie.

Z racji ukończonej szkoły (gastronomik) szukałam pracy w swoim zawodzie lub pokrewnym. I jest! Zatrudnią kelnerkę. Osoba ucząca się,na pół etatu. Status ucznia posiadam bo zaocznie robię liceum. CV wysłałam i za kilka dni odezwała się Pani Właścicielka. Zadowolona,że po szkole gastronomicznej jestem, a i na kuchni w razie "W" mogę też pomóc, zaprosiła mnie na rozmowę.

Na rozmowie ustaliłyśmy, że będę przychodziła na razie trzy razy w tygodniu. Niedziela, poniedziałek, wtorek, a w sezonie to cały tydzień prócz piątku i soboty. Stawka - 8zł/h. I co ważne umowa o pracę na pół etatu. Umówiłyśmy się, że w najbliższą niedzielę stawiam się o 12 w restauracji. Okej, nie ma sprawy.

Kilka minut przed 12 stawiam się w restauracji. Zostaję przedstawiona Michałowi. Jak się później okazuje jest to jedyny kelner i zarazem syn właścicielki. Z racji tego, że szybko pojęłam ich kartę, zostaję oddelegowana do obsługi gości. I tak sobie czas płynął, goście zadowoleni bo smacznie, bo zostali dobrze obsłużeni, to i napiwki zostawiali. Co ważne, to Michał zapisywał wszystkie napiwki na kartkę, które ja dostawałam. Przyszedł czas końca mojej pracy i się zaczęło.

Pani Właścicielka dała mi do podpisania umowę z rozkazem "Nie czytaj,tylko podpisz!" No cóż, wzięłam, przeczytałam umowę i zapytałam się czy serio. Okazało się, że zamiast umowy o pracę była umowa o dzieło. Zamiast stawki 8zł/h była 6.50zł/h. I miałabym pracować cały tydzień, bez dnia wolnego. Doskonale wiedziała, że mam szkołę w piątki i sobotę. O ile w sobotę to nie problem, bo wcześniej kończę. Podziękowałam PW za umowę i powiedziałam, że chcę dostać za te kilka godzin co tu przepracowałam i napiwki, które dostałam od gości.

Oczywiście musiałam się z nią wykłócać, że umowa była inna i ja chcę 8zł/h. Pokręciła nosem ale dla świętego spokoju dała. I najlepsza część całego cyrku to napiwki. Okazało się, że dostałam 80zł napiwków, a syn właścicielki 54zł. I to jest niemożliwe, że jak to tak? Pierwszy dzień i tyle?! Miała pecha, bo to on zapisywał ile dostałam. Dowiedziałam się, że i tak jakbym przyjęła tą umowę to nie przyjęłaby mnie. Powód? "Mój synuś nie może tak mało dostawać napiwków!"

gastronomia

Skomentuj (9) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 518 (604)

#41041

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia może nie aż tak piekielna, ale mówiąca o tym jaki burdel jest u urzędników.

Żona szefa mojego brata pracuje w gminie. Tydzień temu podczas przerwy do [B]rata dzwoni [Ż]ona szefa.

[Ż]: No cześć Michał. Słuchaj ty masz rodzeństwo?
[B]: No tak. Bliźniaków, brata i siostrę. Stało się coś?
[Ż]: No w sumie tak. Brat twój to nazywa się Adam, nie? I ma 17 lat?
[B]: No tak. I siostrę, Olkę.
[Ż]: A uczy się ona? Gdzie mieszka?
[B]: Uczy się, przecież ma 17 lat. Fakt faktem szkołę zmieniała, no ale uczy się. Rano jeszcze ją widziałem w domu więc mieszka ze mną. Słuchaj Beata stało się coś? Bo wiesz w robocie jestem.
[Ż]: Michał widzisz, bo twoja siostra to według nas w ogóle nie istnieje. Nie ma jej w rejestrze mieszkańców gminy i żadnych papierach. Nawet w starostwie jej nie ma.

Aha.

papiery urzędników

Skomentuj (29) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 771 (869)

1