Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#10251

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Swego czasu pracowałam w pewnym sieciowym butiku. Nasz sklep był nieźle zabezpieczony przed kradzieżami (kamery, bramki, no i nasze wprawne oczy). Historia zaczyna się własnie od bramek, które czułość miały ustawioną chyba na maxa, bo reagowały na wszystko: na książki z biblioteki, klipsy z innych sklepów, a także na paski magnetyczne stosowane do zapezpieczania m.in. perfum.
Pewnego dnia do sklepu weszła para, tak pewnie po 40stce. Wchodząc uruchomili owe nieszczęsne bramki. Kierowniczka zajęła się odwoływaniem ochrony i wyłączaniem alarmu, a ja w dobrej wierze, z uśmiechem na ustach podeszłam do speszonej pary. Od razu zauważyłam torebkę z perfumerii obok. (J)a, (P)ani, (M)ężulek
(P) - Ojej, ale my nic nie ukradliśmy, nie wiem, dlaczego ta bramka wyje...
(J) - Wie pani, nasze bramki reagują na paski magnetyczne z perfum. Czy kupowała pani jakiś kosmetyk w drogerii?
(P) - Tak, ojej tak!
(J) - Pewnie nie zdjęli pani zabezpieczenia, proszę wyjąć pudełko i tam znajdzie pani taki mały paseczek, trzeba go odkleić, żeby już nie uruchamiało nigdzie indziej alarmów.
(P) - Ojej, ale ja nie mam okularów, czy mogłaby pani to zrobić za mnie?
I podała mi owe nieszczęsne perfumy. I tu wtrącił się Mężulek, który do tej pory stał obok i tylko wymownie sapał.
(M) - Co pani robi, gdzie z tymi łapami? Pani nie ma prawa grzebać nam w zakupach! Ja panią do sądu podam, na policję! Gdzie jest ochrona?
(P) - Kochanie, ale pani nam tylko zdejmie pasek, żeby bramki się nie włączały!
(M) - Jaki pasek, jaki pasek, ja się pytam? Co za beszczelność, żeby ludziom w zakupach grzebać! Ja tego tak nie zostawię, pani mi odkupi te perfumy!
Szczerze mówiąc w pierwszej chwili mnie zatkało. Całe szczęście całej sytuacji przysłuchiwała się moja kierowniczka. Najspokojniej jak tylko mogłam, ale dobitnie powiedziałam:
(J) - Przepraszam pana bardzo, chciałam tylko pomóc, aby nie mieli państwo nigdzie dalej problemów z bramkami, jeśli jednak chce pan złożyć skargę na mnie, to proszę - tam jest moja kierowniczka.
Tu pan nieco spuścił z tonu, odwrócił się na pięcie, warknął na pożegnanie "co za beszczelność" i wyszedł, a za nim osłupiała żona z perfumami, które w międzyczasie jej oddałam, w ręku.
Gdy wchodzili do sklepu obok, perfumy uruchomiły kolejne bramki. Tym razem tłumaczyli się ochronie :)

Tatuażowy sklep

Skomentuj (5) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 190 (216)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…