zarchiwizowany
Skomentuj
(7)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Kilka lat temu przed udaniem się w coroczną podróż z okazji Wszystkich świętych spotkała mnie ciekawa sytuacja.
Udałem się do sklepu obuwniczego celem zakupienia "eleganckich" butów (znaczy-nie-sportowe).
Przyjemnie zaskoczony znalazłem całkiem fajną parę po przystępnej cenie.
Wszystko ok - tylko że 10 min ponosiłem po powrocie do domu i klops - zdejmując zauważyłem piękny szlaczek na "języku" buta- metalowe okucia otworów na sznurówki zostały niedokładnie zagięte i ostre krawędzie zrobiły wycinanki w skórze buta...
W efekcie na cmentarz pojechałem w obuwiu sportowym.
Dzień później udałem się z reklamacją do sklepu. Wszystko pięknie ładnie, przyjęta - 2 tygodnie na rozpatrzenie.
I tu sie zrobiło wesoło - po 4 O.o tygodniach po wezwaniu do sklepu powiedziano mi że reklamacja nieuwzględniona - bo to nie wada fabryczna (szczęka mi opadła). Jeszcze utrzymując nerwy na wodzy spytałem wpierw sprzedawczyni, a potem kierowniczki sklepu (obie 20-22 lat, tipsy, platinum blond [klony czy co]) czy sobie żartują i niby czyja to wina ma byc ? W odpowiedzi usłyszałem że niezależny i renomowany rzeczoznawca sprawdził i wydał taką opinie.
po 5 minutach kłótni wydębiłem dane osobowe rzeczoznawcy.
Tu już zupełna komedia - mały data-digging wykazał że facet ma wprawdzie własną firmę ale dziwnym trafem był dawniej w zarządzie i nadal jest na garnuszku producentów tegoż obuwia (czyli niezależnośc kontrolowana).
Więc w prosty sposób obeszli większośc niby chroniących klienta przepisó.
Witki mi opadły na takie traktowanie klienta.
Więc kliencie - co byś nie robił - firma zawsze znajdzie sposób by cie wyruchxx
Udałem się do sklepu obuwniczego celem zakupienia "eleganckich" butów (znaczy-nie-sportowe).
Przyjemnie zaskoczony znalazłem całkiem fajną parę po przystępnej cenie.
Wszystko ok - tylko że 10 min ponosiłem po powrocie do domu i klops - zdejmując zauważyłem piękny szlaczek na "języku" buta- metalowe okucia otworów na sznurówki zostały niedokładnie zagięte i ostre krawędzie zrobiły wycinanki w skórze buta...
W efekcie na cmentarz pojechałem w obuwiu sportowym.
Dzień później udałem się z reklamacją do sklepu. Wszystko pięknie ładnie, przyjęta - 2 tygodnie na rozpatrzenie.
I tu sie zrobiło wesoło - po 4 O.o tygodniach po wezwaniu do sklepu powiedziano mi że reklamacja nieuwzględniona - bo to nie wada fabryczna (szczęka mi opadła). Jeszcze utrzymując nerwy na wodzy spytałem wpierw sprzedawczyni, a potem kierowniczki sklepu (obie 20-22 lat, tipsy, platinum blond [klony czy co]) czy sobie żartują i niby czyja to wina ma byc ? W odpowiedzi usłyszałem że niezależny i renomowany rzeczoznawca sprawdził i wydał taką opinie.
po 5 minutach kłótni wydębiłem dane osobowe rzeczoznawcy.
Tu już zupełna komedia - mały data-digging wykazał że facet ma wprawdzie własną firmę ale dziwnym trafem był dawniej w zarządzie i nadal jest na garnuszku producentów tegoż obuwia (czyli niezależnośc kontrolowana).
Więc w prosty sposób obeszli większośc niby chroniących klienta przepisó.
Witki mi opadły na takie traktowanie klienta.
Więc kliencie - co byś nie robił - firma zawsze znajdzie sposób by cie wyruchxx
Ocena:
112
(164)
Komentarze