Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#10310

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Czytam sobie zamieszczone tu opowieści, zastanawiając się często dlaczego mi się nigdy takie prozaiczne historie nie zdarzają. Jak już się coś pojawi (niezmiernie rzadko) to zalicza się do kategorii absurdów. No i właśnie nastąpiło...
Dramatis personae:
Ja – typowy Kowalski aczkolwiek ciut leniwy;
Kasjerka – posiadaczka donośnego głosu, obrończyni moralności i gorąca orędowniczka Ustawy o Wychowaniu w Trzeźwości;
Pracownik Ochrony Sklepu – młody i zapewne niedoświadczony, a na pewno mało stanowczy;
Patrol Policji – bez znaków szczególnych ale z dużą dozą rozsądku;
Kierowniczka – nie wiadomo dokładnie czego była kierowniczką ale posiadała, jak przystało na swoje stanowisko, TEN ton; (przepraszam wszystkich miłośników Pratchetta za nieudolną kopię – ale tak mi się od razu skojarzyło)
Napój Energetyczny – śmierdzące świństwo, podejrzewa się, że jest przyczyną całego nieporozumienia;
Do rzeczy.

Wstałem wyjątkowo wcześnie i jak co dzień zebrałem się, aby odbębnić codzienne 5 km truchtem. Do plecaka zapakowałem batona i – zamiast porannej kawy - napój, bohatera historii (jak ktoś ma zamiar uświadamiać mnie, że niezdrowo, niech lepiej ugryzie się w język ;)). Niedaleko mnie jest duży hipermarket, postanowiłem więc, że wracając wstąpię i nabędę załącznik wysokoprocentowy na spotkanie firmowe. Wiadomo, koledzy z różnych stron kraju – niektórych długo nie widziałem – to trzeba zmoczyć pysk przy rozmowie... Przed wejściem jeszcze skonsumowałem batona i popiłem napojem. Domyślacie się, że po tym nie pachniałem fiołkami.
Wszedłem. Sklep prawie pusty no to szybko wybrałem jakiegoś „Dżonego W.” i do kasy. Tej alkoholowej. Zapłaciłem, dostałem paragon i... no właśnie. Zamiast wyjść przy ochronie – tam gdzie się wchodzi – wymyśliłem sobie, z lenistwa, że wyjdę przez kasę, o tej porze bez klientów. Nie musiałbym iść przez cały sklep.

Podszedłem do kasy, postawiłem na taśmie zakup, na szczęście nie zdążyłem dać paragonu. Kasjerka spojrzała na mnie badawczo i oznajmiła, że będę musiał zwrócić zakup bo... czuć ode mnie alkohol, a nie wolno takowego sprzedawać osobom nietrzeźwym. A koleżanka z kasy alkoholowej jest „młoda i mało bystra” (!) to pewnie nie zauważyła. Po czym złapała butelkę i z donośnym „idziemy do obsługi klienta” poczłapała na drugi koniec linii kas. Jak już złapałem oddech poszedłem za nią, próbując tłumaczyć, że nie jestem pijany i że w zasadzie to ona mi tę flaszkę ukradła bo przecież za nią zapłaciłem. Nie skutkowało. W obsłudze było pusto. Jednocześnie zaalarmowany donośnym głosem kasjerki podszedł do nas Ochroniarz. Nie zdążył nawet zapytać co się stało, tylko usłyszał kategoryczne „leć po kogoś!”
- Ale co...
- Nie gadaj tylko leć, gamoniu!
No to „poleciał”. W międzyczasie próbowałem jednak tłumaczyć, ale nie przynosiło to żadnego skutku. Prosiłem o kontakt z kierownictwem. To samo. Co mi pozostało – telefon na Policję z zawiadomieniem o próbie kradzieży (nic innego nie przyszło mi do głowy).

Znalazła się dziewczyna z obsługi. Kasjerka wykrzyczała tylko, że ma odebrać towar i zwrócić pieniądze. Tu próbował się wtrącić ochroniarz, że „w zasadzie to nie powinni...” ale został zakrzyczany i wyzwany od nieuków. Tak się trochę przepychaliśmy – nie chciałem dać paragonu – aż do przyjazdu (szybkiego) Policji.
Zaczęliśmy opowiadać swoje wersje, ale przyniosło to mały skutek, bo cały czas zagłuszała nas kasjerka. Policjanci próbowali ją uspokajać ale nic to nie pomagało.
Wreszcie cud. Znalazła się Kierowniczka. Oczywiście „co się stało?”. Ja próbuję znowu opowiadać, znowu zagłuszanie. Kierowniczka nie wytrzymała i do Kasjerki:
- CICHO BĄDŹ!
Zapadła cisza. Kierowniczka do mnie.
- PAN MÓWI.
Opowiedziałem. Do Kasjerki:
- TY MÓW!
Kasjerka opowiedziała swoją historię, o dziwo już spokojnie. Potem o swoją wersję został „poproszony” ochroniarz. Policjanci stali i nic nie mówili, uśmiechali się tylko pod nosem.
Kierowniczka długo nie myślała. Zapytała Policjantów.
- CO Z TYM... znaczy, co z tym robimy?
- W zasadzie to zgłoszenie powinniśmy przyjąć. Pan nie jest pijany – możemy sprawdzić ale wg. nas nie jest – a wykroczenie jest. Kradzież to chyba nie przejdzie ale może odmowa sprzedaży. No to jak pan chce. (z powagą) Bardziej nam się chce śmiać niż pisać.
- Ja raczej też nie mam ochoty na tę całą zabawę, chciałbym tylko (do Kierowniczki), żeby pouczyła pani personel o tym co zrobił źle.
- Oj ja już ich pouczę! Pan poczeka.

Powiedziała coś cicho Ochroniarzowi, ten poszedł na halę i po chwili przyniósł drugiego „Dżonego”. Kierowniczka mi go wręczyła i tonem nie znoszącym sprzeciwu oznajmiła „od firmy”. A do Kasjerki:
- ALE TO TY ZA TO ZAPŁACISZ!
Wychodząc, widziałem jeszcze Policjantów zwijających się ze śmiechu w radiowozie.

Hipermarket

Skomentuj (24) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 973 (1043)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…