Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#10321

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Po drugim porodzie, dokładnie po 6 tyg. i dwóch dniach (ważne są te dwa dni) dostałam krwotoku. Takiego dość konkretnego. Przez 2 godziny nie wychodziłam z WC, bo wciąż leciało a dodatkowo wypadały skrzepy wielkości śliwek. Stworzyłam sobie pieluchę z ligniny i ceratki i jedziemy do szpitala. No i zonk. Gdyby to było 6 tyg. przyjęli by mnie bez problemu, bo jeszcze byłabym w połogu, ale te 2 dni... Weszłam do prowizorycznego gabinetu, pani rejestratorka(taka co zza biurka nie wstaje) wysłuchawszy mnie stwierdziła, że dostałam okres. Spytałam czy po oczach poznała. Czekam na lekarza. Przyszedł jakiś profesor z lekareczką, która nagla malutka przy nim się zrobiła, choć na położnictwie sama nosiła się niczym profesor. Zaczęłam się rozbierać, wszystko chlupnęło, jakaś młoda dziewczyna(jedyna nie piekielna w tej historii), chyba przyszła pielęgniarka wszystko ładnie sprzątnęła, i dała mi zapas ligniny. Zaczęli mnie badać. Musieli w ciągu 10 minut 3 "nerki" opróżnić. Nic nie mówili, lekarz coś pomrukiwał i pokazywał na monitorze USG. Łaskawie przyjęli mnie na oddział. 1,5 godziny czekałam na stojąco pod pokojem pielęgniarek (słuchając śmiechów, chichów, czując zapach kawy) aż mnie gdzieś położą, bo nie było mniejsc. Gdyby nie te dwa dni od razu by mnie położyli na położnictwo, z którego odsyłali na ginekologię a z ginekologii na położnictwo... Myślałam, że im tam zejdę, byłam coraz słabsza, coraz bardziej leciała krew, nikt nie zwracał na mnie uwagi. W końcu wylądowałam na położnictwie, ale musiałam sama chodzić na ginekologię dopytywać się o lekarza/leczenie, bo o mnie zapomnieli. Nie dostawałam śniadania, bo o tej porze byłam na innym oddziale na badaniach,przy wypisie zaginęła historia choroby i recepta:)

Szpital Miejski

Skomentuj (15) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 112 (192)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…