Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#10480

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Czytałam tu wiele historii z mechanikami w rolach głównych. Ja też miałam wątpliwą przyjemność użerania się z warsztatem samochodowym.

Kilka lat temu mój mąż miał wypadek samochodowy. Dodam, że nie z jego winy. Samochód dość mocno uszkodzony. Mojemu lubemu cudem nic poważnego się nie stało (standard: ból kręgosłupa i tyle). Pomijam fakt, że zanim przyjechała policja, na miejsce dotarła laweta z nieodległego dużego warsztatu. Mój mąż w szoku będąc, zgodził się, by samochód zabrali. Obiecali auto zastępcze i szybką naprawę. W kosztorysie uwzględniono same nowe części (w tym zderzak, maska, błotnik, nadkole).

No i zaczęły się schody. Po pierwsze: opóźnienie. Po umówionych dwóch tygodniach podjechaliśmy pod warsztat, a tam nasze autko przykryte plandeką stało nieruszone "pod chmurką". Jako że potrafię walczyć o swoje, naprostowałam kogo trzeba i samochód od razu trafił na warsztat.

Po paru dniach przyjechałam już sama po odbiór. Oglądam samochód, a tam... szpary między elementami takie, że dwa palce by włożył. (J)a, (M)echanik.
(J) - A ten samochód to skończony jest?
(M) - No tak, trzeba tylko tu podpisać i może pani jechać.
(J) - Ale ja tego nie podpiszę, bo auto nie jest zrobione.
Tu zostałam obdarzona spojrzeniem morderczym.
(M) - No ale o co pani chodzi? Zrobione jest przecież.
(J) - Pan albo ma mnie za głupią, albo ślepą. Przecież te elementy nawet spasowane nie są dobrze!
Tu we wzroku mechanika pojawiła się mieszanina zaskoczenia (Jak to, że blondyna się zna!?) i wściekłości.
(J) - Proszę to poprawić, za dwa dni przyjadę po samochód.

Po tym czasie znowu podjechałam zastępczakiem pod warsztat, ale tym razem ze znajomym lakiernikiem, który obiecał sprawdzić grubość lakieru na wymienianych elementach.
Okazało się, że elementy nie były nowe, a stare i wyklepane, szpachli na nich było mnóstwo! Okazało się, że mimo wyceny, wstawili nam do auta stare części.

Po kolejnej awanturze z pewnością zostałam ochrzczona mianem piekielnej, ale za czwartym razem samochód udało się odebrać w o wiele lepszym stanie.

PS. Próbowali mnie skasować za auto zastępcze, nie muszę chyba nadmieniać, że im się nie udało :)

Warsztat, który chyba już nawet nie istnieje

Skomentuj (10) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 563 (601)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…