Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#10511

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Nadszedł w końcu taki dzień, i znalazł się taki człowiek, który mnie naprawdę zirytował. Nie jest to wcale proste, więc tym bardziej jestem w szoku. Znowu historia z psem w tle. I chwilowo bez zakończenia.

Korzystając z kilku dni w miarę wolnych i w miarę ciepłych, postanowiłem się zrelaksować i przejść na plażę. A więc książka w łapę i dalej - obcować z naturą.
Przybyłem, znalazłem miejsce, siadłem i czytam. Fale szumiały, wiało trójką, mewy darły dzioby, słowem - piękne okoliczności przyrody i tego... niepowtarzalne.

Kilkadziesiąt metrów dalej okolicznościami napawała się jakaś para. Baraszkował przy nich pies, razy nieustalonej. Już nie szczeniak ale jeszcze niezbyt dorosły. W każdym razie rozbrykany.
Psiak, jak to młodzież, hasał po całej plaży, i w pewnym momencie, przybiegł do mnie w celach zapoznawczych. Szczeknął, poprzymilał się, dał się pogłaskać i pobiegł. Po dłuższej chwili przybiegł znowu. Z patykiem. Chwila ustalania reguł i zaczęło się rzucanie. W sumie fajnie. W międzyczasie podszedł właściciel i – co było bardzo w porządku z jego strony – zapytał czy pies nie przeszkadza i czy ma go zabrać. Odpowiedziałem, że nie trzeba i że się fajnie bawimy. Uśmiechnął się i poszedł napawać się dalej. Psina co chwilę biegała zaczepiać innych spacerowiczów, potem wracała, przynosiła patyk, przerywając mi czytanie, i tak to trwało. Sielanka, jednym słowem.

Nawet nie zauważyłem, jak nade mną zmaterializowała się para strażników miejskich. Bez przydługich wstępów stwierdzili:
- Proszę pana, jest zakaz wchodzenia na plażę z psami, w sezonie. Są tablice przed wejściami. Musimy wypisać mandat.
- Ja wiem, że jest zakaz, ale to nie mój pies.
Teraz to mi się zrobiło głupio, bo powinienem wcześniej ostrzec właściciela, ale po prostu o tym nie pomyślałem.
- Jasne. Każdy tak mówi w takich przypadkach, proszę o dokument.
Tu już mi trochę podniósł ciśnienie. Jak na złość pies, zaczął przymilać się do strażników i ani myślał się tłumaczyć. Na szczęście właściciel znowu okazał się w porządku – podszedł i zapytał o co chodzi. Wyjaśniłem, a ten zaczął tłumaczyć, że to jego zwierzę i może tego dowieść.
Co prawda nie miał żadnych dowodów na miejscu, oprócz smyczy i kagańca, ale w domu ma książeczkę. I chce mandat na siebie. Strażnik na to, że nie będzie czekał ani tym bardziej jeździł, a mandat, tak czy owak wypisze. Na mnie, bo pies był przy mnie. Koniec, kropka!

Zagotowałem się ale kilka głębokich oddechów wystarczyło. Machnąłem na właściciela, żeby już dał spokój, dałem strażnikowi dokument. Nie mogłem się tylko powstrzymać od lekceważącego „pisz pan i przygotuj się na kłopoty”. Nie zrobiło to na nim wrażenia, mandat wypisał, ja go (po głębokim przemyśleniu) przyjąłem. Wziąłem jeszcze tylko dane i telefon do właściciela psa, mruknąłem coś w rodzaju „it means War”, wsiadłem do samochodu i pojechałem do biura Straży.

Jak się można domyśleć niewiele zwojowałem, ale też na wiele nie liczyłem. Pracownica oznajmiła mi, że widocznie strażnik miał podstawy i mogę się odwołać. Ja na to, że nie omieszkam, potrzebuję jeszcze tylko od niej adres biura zwierzchnika Straży Miejskiej. Ta machnęła ręką:
- Adres biura Komendanta jest na tablicy.
- Nie łaskawa pani, proszę o adres do biura waszego zwierzchnika!
Z nieukrywanym zdziwieniem:
- To znaczy?
Tu nie mogłem sobie odmówić:
- No Prezydenta Miasta przecież. To pani nie wie dla kogo pracuje?
Trochę ją zatkało.
- Eeee.., nie znam adresu.
- No nic znajdę sobie. Póki co, do widzenia pani.
Nie usłyszałem odpowiedzi, więc pozostało mi tylko trzasnąć drzwiami.

Siedziałem wczoraj i pisałem odwołanie. Do wiadomości dostaną: Komendant i Prezydent. I dla większej motywacji urzędników – dodatkowo kancelaria zaprzyjaźnionego prawnika. Czekam 2 tygodnie (plus czas potrzebny na przesyłkę). Jestem bardzo ciekaw jak to się skończy. Jeśli są zainteresowani – poinformuję.

PS: Może i wyjdę na pieniacza ale od wszystkich, tak samo jak od siebie, wymagam dokładnego wypełniania swoich obowiązków i dodatkowo – używania mózgu. Zwłaszcza jeśli ja za to płacę.

.

Skomentuj (43) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 835 (917)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…