zarchiwizowany
Skomentuj
(39)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Pracuję w drukarni. Jeden z "działów" którym się zajmuję to reprinty książek. Dla niewtajemniczonych: klient dostarcza mi stuletnią książkę, a moim zadaniem jest takiego trupa przygotować do druku tak, aby wyglądał na pierwsze wydanie.
Dla historii ważna jest jeszcze jedna rzecz: drukarki biurowe. Te małe dranie ustawione są najczęściej na drukowanie z dopasowaniem do rozmiaru arkusza, żeby oszczędzać papier - czyli nawet wielkie pliki drukują się na standardowej A4.
Historia właściwa:
Przygotowuję reprinty dla specyficznego klienta; takiego z poczuciem "misji" (jego wydawnictwo opycha głównie księgi krzyżowców i patriotów) i jednoczesnym przeświadczeniu o własnej wszechnieomylności. Książki przygotowuję wedle specyficznych wytycznych, np. klient mając na uwadze że odbiorcami książek będą raczej czytelnicy w wieku zaawansowanym życzy sobie aby marginesy w książkach były możliwie jak najmniejsze, coby tekst był jak największy. Cóż, mimo iż przeczy to normalnemu poczuciu estetyki i praktyczności, technologicznie przy robieniu jest strasznie upierdliwe - to w koncu klient nasz pan, czyż nie? Robię więc w ksiązkach malutkie marginesy, staram się nie przekraczać 8 milimetrów. Zgodnie z ustaleniami, przesyłam jedną stronę do akceptu. [K]lient po chwili dzwoni, [J]a zdziwiony tak szybką reakcją nastawiam się na ciężką przeprawę...
[K] Niby w porządku, ale tu strasznie wielkie marginesy są.
[J] Jak to wielkie marginesy, proszę pana, są marginesy 8 mm, bardziej z nimi zejść nie mogę, bo kolega przy cięciu może tekst zajechać jak jeszcze zmniejszę.
[K] Jak tekst zajechać skoro tu jest 2 CENTYMETRY?
W tym momencie mnie autentycznie zdziwił.
[J] Proszę pana, nie jest możliwe żeby tam było 2 cm marginesu...
[K] Ale ja to mam przed sobą i TAK JEST!
[J] Jestem pewien że jest 8 mm, no, może 9 na niektórych stronach. Przed chwilą kończyłem przygotowywać, jestem przekonany że wszystko jest OK.
[K] Są 2 centymetry.
Naszła mnie jakaś taka niepewność od tego jego uporu... Czyżbym coś tak totalnie spieprzył i faktycznie zły plik wysłał? Nie powiem, zasiał we mnie ziarenko niepewności...
[J] To wie pan, mogę pomierzyć dla pewności...
[K] Ja też!
[J] No dobrze, to ja przechodzę do komputera...
[K] no dobrze, to ja biorę linijkę!
Siadam do kompa. Sprawdzam. 8 milimetrów, nie więcej!
[J] Proszę pana, własnie sprawdziłem, jest wszystko w porządku, 8 mm, tak jak było ustalone...
[K] A ja tu mierzę i mam 2 centymetry!
Zaczynam się gotowac, no bo mam przed oczami dowód.
[J] Proszę pana, właśnie siedzę przed programem z tą książką otwartą, mam tu narzędzie "linijka" i nijak nie chce wyjśc inaczej niz 8 milimetrów!
[K] A ja tu mierzę linijką i jest 2 centymetry!
...i dopiero w tym momencie mnie tkneło... że przecież z kontaktów z tym panem w ostatnich dniach wynikało że on nie za bardzo się tak na komputerach zna... więc sprawdzenie tego marginesu musiał przeprowadzić w jakiś inny, na bank zwariowany sposób!
[J] A przepraszam, jak pan "mierzy" ten margines?...
[K] No normalnie, wydrukowałem sobie tą stronę co od pana dostałem, przykladam do książki i linijką mierzę ile jest od tekstu do krawędzi!!!
[J] ...
Debili ci u nas dostatek.
Przepraszam że w historyjce nie ma ani słowa o przepychankach w poczekalni do lekarza, babć walczących o miejsca w autobusach, ani moich smutnych przeżyć po gwałcie - mam nadzieję że nadaje się na Piekielnych mimo braku tych jakże niezbędnych tutaj ostatnio elementów.
Dla historii ważna jest jeszcze jedna rzecz: drukarki biurowe. Te małe dranie ustawione są najczęściej na drukowanie z dopasowaniem do rozmiaru arkusza, żeby oszczędzać papier - czyli nawet wielkie pliki drukują się na standardowej A4.
Historia właściwa:
Przygotowuję reprinty dla specyficznego klienta; takiego z poczuciem "misji" (jego wydawnictwo opycha głównie księgi krzyżowców i patriotów) i jednoczesnym przeświadczeniu o własnej wszechnieomylności. Książki przygotowuję wedle specyficznych wytycznych, np. klient mając na uwadze że odbiorcami książek będą raczej czytelnicy w wieku zaawansowanym życzy sobie aby marginesy w książkach były możliwie jak najmniejsze, coby tekst był jak największy. Cóż, mimo iż przeczy to normalnemu poczuciu estetyki i praktyczności, technologicznie przy robieniu jest strasznie upierdliwe - to w koncu klient nasz pan, czyż nie? Robię więc w ksiązkach malutkie marginesy, staram się nie przekraczać 8 milimetrów. Zgodnie z ustaleniami, przesyłam jedną stronę do akceptu. [K]lient po chwili dzwoni, [J]a zdziwiony tak szybką reakcją nastawiam się na ciężką przeprawę...
[K] Niby w porządku, ale tu strasznie wielkie marginesy są.
[J] Jak to wielkie marginesy, proszę pana, są marginesy 8 mm, bardziej z nimi zejść nie mogę, bo kolega przy cięciu może tekst zajechać jak jeszcze zmniejszę.
[K] Jak tekst zajechać skoro tu jest 2 CENTYMETRY?
W tym momencie mnie autentycznie zdziwił.
[J] Proszę pana, nie jest możliwe żeby tam było 2 cm marginesu...
[K] Ale ja to mam przed sobą i TAK JEST!
[J] Jestem pewien że jest 8 mm, no, może 9 na niektórych stronach. Przed chwilą kończyłem przygotowywać, jestem przekonany że wszystko jest OK.
[K] Są 2 centymetry.
Naszła mnie jakaś taka niepewność od tego jego uporu... Czyżbym coś tak totalnie spieprzył i faktycznie zły plik wysłał? Nie powiem, zasiał we mnie ziarenko niepewności...
[J] To wie pan, mogę pomierzyć dla pewności...
[K] Ja też!
[J] No dobrze, to ja przechodzę do komputera...
[K] no dobrze, to ja biorę linijkę!
Siadam do kompa. Sprawdzam. 8 milimetrów, nie więcej!
[J] Proszę pana, własnie sprawdziłem, jest wszystko w porządku, 8 mm, tak jak było ustalone...
[K] A ja tu mierzę i mam 2 centymetry!
Zaczynam się gotowac, no bo mam przed oczami dowód.
[J] Proszę pana, właśnie siedzę przed programem z tą książką otwartą, mam tu narzędzie "linijka" i nijak nie chce wyjśc inaczej niz 8 milimetrów!
[K] A ja tu mierzę linijką i jest 2 centymetry!
...i dopiero w tym momencie mnie tkneło... że przecież z kontaktów z tym panem w ostatnich dniach wynikało że on nie za bardzo się tak na komputerach zna... więc sprawdzenie tego marginesu musiał przeprowadzić w jakiś inny, na bank zwariowany sposób!
[J] A przepraszam, jak pan "mierzy" ten margines?...
[K] No normalnie, wydrukowałem sobie tą stronę co od pana dostałem, przykladam do książki i linijką mierzę ile jest od tekstu do krawędzi!!!
[J] ...
Debili ci u nas dostatek.
Przepraszam że w historyjce nie ma ani słowa o przepychankach w poczekalni do lekarza, babć walczących o miejsca w autobusach, ani moich smutnych przeżyć po gwałcie - mam nadzieję że nadaje się na Piekielnych mimo braku tych jakże niezbędnych tutaj ostatnio elementów.
Ocena:
54
(274)
Komentarze