Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#10557

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Akcja pt "Kupujemy samochód", trochę długa, ale wydaje mi się, że warto "ku przestrodze".
W zeszłym roku z moją jeszcze-żoną postanowiliśmy kupić auto, którym mogłaby śmigać do pracy. Ponieważ podobały jej się Meganki (mi szczególnie ten śmieszny tył), wkrótce znaleźliśmy takową w Wołominie.

Pojechaliśmy w tygodniu na oględziny. Auto miało 5 lat, wizualnie wszystko w porządku, kolor zielonkawy (WAŻNE!)taki renówkowy, lekko sraczkowaty, ale kurzu przynajmniej nie widać :) Facet - posiadający własny warsztat samochodowy - był drugim właścicielem, sprowadził tą Renówkę z Francji, też dla żony, 3 lata temu. Ona pojeździła, chce zmienić na nowy, więc ten sprzedają.

Myślimy: "Facet mechanik, to samochód zadbany, w dodatku mówił, że w serwisie Renault w Wołominie ma znajomych, więc nawet jak sam nie potrafi - bo np nie ma komputera - to jeździ do nich. Cena w miarę przystępna, chyba weźmiemy.". Umówiliśmy się na sobotę i wróciliśmy do domu.

Nadeszła sobota, pojechaliśmy, zdecydowani na kupno. Gadamy, oglądamy, ustaliliśmy cenę, więc pytam, czy nie mają nic przeciwko, żeby podjechać do jakiegoś warsztatu, tak dla pewności. Facet, że oczywiście, nie ma problemu, ale jego żona jakby się trochę zmieszała. Zapaliło mi się w głowie ostrzegawcze światełko i czekam na rozwój wypadków. Koleś mówi:
- Od razu możemy wsiadać i jedziemy do serwisu Renault, to panu wszystko sprawdzą.
Ale ja, pamiętając, że chwalił się wcześniej znajomościami w tym serwisie, odpowiadam:
- OK, ale jedziemy do "mojego" warsztatu.
Na co on:
- A gdzie panu lepiej sprawdzą, niż w Renault?
- W stacji diagnostycznej. - Odpowiadam.

Facet z kamienną twarzą, że moja sprawa, możemy jechać, ale ja płacę za przegląd. Odpowiedziałem, ze jeśli wszystko będzie OK, to nie ma sprawy.
Mam w Zielonce znajomego prowadzącego taki przybytek, więc pojechaliśmy. Pytam, ile przegląd, kumpel mówi, że 300 zł. Jak mam wydać 100 razy tyle na auto, to odżałuję.

Wjechałem na kanał, znajomy wszedł pod spód, po 30 sekundach wychodzi i mówi:
- Mam dwie wiadomości. Po pierwsze, ten samochód był kiedyś czerwony.
Myślę - to jeszcze nie taka tragedia, może po gradobiciu albo żonie do sukienki nie pasował? Chociaż brzydko, że właściciel nie powiedział.
- A druga? - Pytam.
- Albo przód, albo tył jest od innego egzemplarza :)
Nawet nie wsiadłem, żeby zjechać z kanału. Podziękowałem kumplowi, wyszedłem przed stację i mówię do kolesia, co usłyszałem i że nie chcę tego szrotu. Nawet się nie zdziwił. Mówi:
- No dobra, to pan wyjeżdża.
Na co ja:
- Sam pan wyjedź, bo ja się boję, że się rozsypie.
I poszedłem z żoną do naszego samochodu. Facio wszedł do środka, ale za chwilę wybiega i drze się:
- Panie, a zapłacić za przegląd!?
Przypomniałem mu, że zgodziłem się płacić, JEŚLI WSZYSTKO BĘDZIE OK, a jeszcze kumpel do niego:
- Płać pan, bo jak nie, to wzywam policję. Ja bym temu złomowi dowodu nie podbił, więc pewnie gdzieś na lewo pan załatwiał.
Facet zapłacił i w tempie ekspresowym zniknął na horyzoncie.
A my kupiliśmy Fabię, taniej, młodszą i w 100% sprawną. Tylko brzydką jak noc... :)

Zakup samochodu

Skomentuj (22) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 574 (626)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…