Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#10753

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Rzecz dzieje się miesiąc temu w znanej sieci sklepów wielobranżowych na literkę "T".
Kto był, a raczej dużo osób było, ten wie, że od czasu do czasu są tam małe degustacje produktów, np. jakichś serów, słodyczy, płatków śniadaniowych i wielu innych. Jak to wygląda? 1-2 dziewczyny stoją na dziale z owym produktem z tacką, zachęcając klientów do skonsumowania i ewentualnie zachęcenia do zakupu owej rzeczy.

Kiedyś na dziale ze słodyczami stała właśnie taka dziewczyna i tym razem "reklamowała" na korzyść sklepu czekoladki na swojej tacy. Miała je w 3 smakach. Że akurat weszłam w ów dział w celu zakupu żelków (bardzo je lubię), dziewczyna zachęciła mnie do spróbowania. Tak też zrobiłam, czekoladka bardzo mi smakowała, więc i ją zakupiłam, akurat dla siostrzeńca, pomyślałam ;] Jeszcze chwilę byłam na tym dziale, wtem pojawiła się piekielna z mężem.

Kobieta podeszła do dziewczyny, która zachęciła do konsumpcji produktu. Pani zjadła czekoladkę je, pyta się:
P(Pani): A mogę drugą i trzecią? Te, no inne smaki, tak?
Dziewczyna pokiwała głową. I tu nagle zaczął się teatr. Owa pani (czekoladek było na tacy ok. 20) zaczęła zabierać czekoladki z tacy! Zostawiła jedną, a resztę spakowała do reklamówki.
P: Widzisz, Heniu (imię męża tej pani zmienione)! I wcale nie musieliśmy kupować czekolady, jak tamta (tu wzrok na mnie), żeby pojeść takich pysznych czekoladek... Chodź już, muszę jeszcze coś kupić.

Widać, u dziewczyny nastąpiła głęboka konsternacja, jak i u mnie. Potem zaśmiałyśmy się obie widząc, jak pani z mężem odchodzi na chemikalia. No, tam już konsumpcji raczej nie będzie...

Market na T****

Skomentuj (9) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 515 (559)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…