Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#10952

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historyjka sprzed kilku lat i daję sobie prawą dłoń obciąć, że prawdziwa. Piszę tak, albowiem gdyby ktoś mi ją opowiedział - nie uwierzyłbym.

Nadzorowałem w pewnej firmie wewnętrzną pocztę elektroniczną. Logując się należało podać swoje imię i nazwisko oraz w hasło. Z reguły to ja obsługiwałem skrzynki swoich najwyższych przełożonych w województwie - kto by tam chciał się przecież na ich stanowisku zajmować takimi duperelami - notabene, jak przychodziła poczta, to miałem polecenie drukować i zanosić naczialstwu a oni podejmowali decyzje co zrobić dalej (takie usprawnienie :D a o tanim państwie jeszcze wtedy nikt nie mówił ;) ).

Jednemu z zastępcy, albo ambicja zagrała i postanowił sam sobie pocztę swoją przeczytać, albo chciał sprawdzić jak-to-działa (miał ksywę inspektor gadget, bo lubił nowe, ciekawe telefony i laptopy (na koszt firmy ;). Niestety, miał problem i został zmuszony do osobistego wykonania telefonu do mnie, szaraczka, jako administratora. Na potrzeby tej historii mojego ówczesnego szefa nazwiemy np Boćkowski - to ważne.

B(oćkowski): Co się dzieje, że poczta nie działa?
J(a) - (pierwsze tłumaczenie rasowego informatyka): Dziwne, u mnie działa.
B: Przyjdź do mnie.
Przyszedłem, siadam do stanowiska, wpisuję swoje imię, nazwisko, autoryzuje hasłem - śmiga jak rzadko kiedy w tej firmie. Prezentuje.
B: Ale ja nie mogę się zalogować.
Wchodzę na jego konto, używając jego imienia, nazwiska i hasła. Zero problemów. Próbuje i on - z założenia nie patrzę na ręce userów podczas logowań, bo nie chcę znać haseł, choć w tym przypadku i tak miałem najwyższy zestaw uprawnień w firmie i wgląd w hasła kierownictwa z urzędu. Próbuje, z mozołem stuka jednym palcem swoje dane I efektem jest "mission failed". Pokazuję mu, że działa i proszę, aby zrobił to jeszcze raz - przy mnie - tym razem patrzę mu bezczelnie na ręce. Ha!, wiem w czym problem. Ze stoickim spokojem proszę, aby w nazwisku nie wpisywał polskich znaków - nie "Boćkowski" a "Bockowski" - on na to:
B: Ale pan wpisywał.
J: Nieee...
B: Jak to nie, przecież nad "i" była kropka...

Bez słowa napisałem na kartce jak ma pisać swoje nazwisko, kazałem przyjąć mu to za dogmat i wyszedłem do swojego pokoju wyśmiać się.

pewna wieeeelka firma

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 573 (645)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…