Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Paulanerrr

Zamieszcza historie od: 26 lutego 2011 - 15:23
Ostatnio: 11 grudnia 2013 - 0:55
  • Historii na głównej: 7 z 7
  • Punktów za historie: 2645
  • Komentarzy: 341
  • Punktów za komentarze: 1302
 

#43482

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Dawno temu, w rządowej "korporacji", pracował sobie 2 piętra nade mną człowieczek w średnim wieku. Dzwoni raniutko do mnie, prostego informatyka, iż nie działa mu modem (w użyciu były terminale znakowe, na nich stały monitory monochromatyczne, które miały potencjometry od regulacji obrazu umieszczone pod ekranem, a nad terminalem i regulowało się od dołu monitora - ważne dla dalszej części historii).
"Sprawa pilna, sprawozdanie, ktoś tam czeka, ułanie przybywaj."

Szabla w dłoń, konia między nogi i wio na 2 piętro, zastanawiając się skąd w tym pokoju modem... Przychodzę, pokazuje mi terminal. Na terminalu i na monitorze diody "power" się świecą. Pochrząkałem, to terminal, nie modem, że dziwne, bo u mnie działa po czym ...rozjaśniłem monitor, wytłumaczyłem nietechnicznej jednostce, że tym kółeczkiem w tę stronę, bo mu sprzątaczka najprawdopodobniej szmatą przejechała. Zadziałało. Wracam.

Następnego dnia, ten sam człowiek: "terminator" mi nie działa.
Więc ponownie: dwa piętra,l, diagnostyka, rozjaśnienie, pokazałem za paluszek gdzie podotykać żeby monitor był zadowolony i skory do współpracy. Ok, będzie pamiętał.

Trzeciego dnia, znów ten sam człowiek, ten sam problem.
Wpadam jak wiatr do jego pokoju, rozjaśniam i ostentacyjnie milcząc wychodzę.

Czwarty dzień. Nie do wiary, ten sam człowiek, ten sam problem. Chłopaki już się ze mnie nabijają, że może mężczyzna, ale nie fanatyk; może czuje do mnie miętę a jest nieśmiały. Wrrr. Odpowiadam panu z problemem, że niestety, nie mam czasu, że szef mnie zawalił robotą, że mogę za kilka godzin przyjść. "Ale panie, raporty! Sprawozdania! Druczki!" Odpowiadam, że jak takie pilne, to proszę przynieść monitor do mnie. Odpiął, przytargał, spocony postawił na biurku przy wejściu. "To co, za 30 minut pan przyniesie naprawiony?"
"Proszę poczekać" - odpowiedziałem. Wstałem od swojego biurka, podszedłem do jego monitora, rozjaśniłem, poprawiłem kontrast "na oko" (przy niepodłączonym), popatrzyłem w oczy i wróciłem do biurka, rzucając krótko "teraz działa - proszę zabrać".

Zadzwonił na skargę :). Mój szef, bawił się lepiej ode mnie udzielając mi ustnej nagany i zarządził szkolenie w zakresie podstawowej obsługi terminala AVT-200. Zgadnijcie, kto prowadził szkolenie ;)

Skomentuj (20) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 864 (912)

#26478

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Kilka m-cy temu byłem świadkiem takiej sytuacji:
Do okienka podchodzi człek i rzecze:
"Proszę Pani, brat z Anglii wysłał mi listem poleconym dokumenty, w tym dowód rejestracyjny samochodu. Otrzymałem listem zwykłym, sam dowód rejestracyjny, a list nadano w tym urzędzie pocztowym, który "obsługuje i mnie". Jak mogę dowiedzieć się, gdzie jest reszta dokumentów?"

Poproszono kierowniczkę: kobieta uprawia spychologię stosowaną, a to że musi nadawca w Anglii reklamacje złożyć, potem będą wyjaśniać, bo ona nic nie może/nie ma technicznej możliwości/nie chce/nie umie/nie lubi/gorąco jej i już i nie, bo tak.

Po 15 minutach takiego uprzyjemniania mi stania w kolejce, włączyłem się w dyskusje, iż dziwię się jego obecności tutaj, bowiem to sprawa dla policji lub prokuratury, bo właśnie w ręku ma dowody, że złamano prawo w Polsce tj: naruszenie tajemnicy korespondencji - do 2 lat odsiadki, plus być może przestępstwo przeciw dokumentom - również zagrożone do 2 lat urlopu wypoczynkowego na koszt podatników)i, że sugeruję spacer na niedaleki komisariat.

Kobieta z okienka okazała się nagle bardziej skora do współpracy i jej możliwości działania wzrosły, zakres uprawnień się powiększył - spisała sobie dane pokrzywdzonego i obiecała "czegoś się dowiedzieć" i zadzwonić. Nie wiem jak problem został rozwiązany, ale mam nadzieję, że facet jednak na komisariat poszedł.


Dla wiadomości potencjalnych dociekliwych:

Kodeks karny stanowi:

Art. 267. § 1. Kto bez uprawnienia uzyskuje informację dla niego nie przeznaczoną, otwierając zamknięte pismo,
(...)
§ 3. Tej samej karze podlega, kto informację uzyskaną w sposób określony w § 1 lub 2 ujawnia innej osobie.

A także naruszenie dóbr osobistych z Art. 23 i 24 Kc i Prawa autorskie Art. 82.

Art. 275. § 1. Kto posługuje się dokumentem stwierdzającym tożsamość innej osoby albo jej prawa majątkowe lub dokument taki kradnie lub go przywłaszcza, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.

poczta

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 462 (518)

#26476

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Zapukał do mnie listonosz:
"Przyniosłem Panu awizo - przesyłka jest do Pana, byłem wczoraj i zapomniałem, a dziś nie mam miejsca na nią".
Pomyślałem, dobre i to, choć przesyłka o wymiarach ok 30 dkg, o wymiarach 5x2x10 cm.
Wypatrzyłem przypadkiem jak wsiadał do samochodu. Nissan Navara - niestety, szybszy ode mnie, bo bym gościowi parę szybkich, męskich słów powiedział.

Poczta Polska Olsztyn

Skomentuj (7) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 428 (516)

#10952

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historyjka sprzed kilku lat i daję sobie prawą dłoń obciąć, że prawdziwa. Piszę tak, albowiem gdyby ktoś mi ją opowiedział - nie uwierzyłbym.

Nadzorowałem w pewnej firmie wewnętrzną pocztę elektroniczną. Logując się należało podać swoje imię i nazwisko oraz w hasło. Z reguły to ja obsługiwałem skrzynki swoich najwyższych przełożonych w województwie - kto by tam chciał się przecież na ich stanowisku zajmować takimi duperelami - notabene, jak przychodziła poczta, to miałem polecenie drukować i zanosić naczialstwu a oni podejmowali decyzje co zrobić dalej (takie usprawnienie :D a o tanim państwie jeszcze wtedy nikt nie mówił ;) ).

Jednemu z zastępcy, albo ambicja zagrała i postanowił sam sobie pocztę swoją przeczytać, albo chciał sprawdzić jak-to-działa (miał ksywę inspektor gadget, bo lubił nowe, ciekawe telefony i laptopy (na koszt firmy ;). Niestety, miał problem i został zmuszony do osobistego wykonania telefonu do mnie, szaraczka, jako administratora. Na potrzeby tej historii mojego ówczesnego szefa nazwiemy np Boćkowski - to ważne.

B(oćkowski): Co się dzieje, że poczta nie działa?
J(a) - (pierwsze tłumaczenie rasowego informatyka): Dziwne, u mnie działa.
B: Przyjdź do mnie.
Przyszedłem, siadam do stanowiska, wpisuję swoje imię, nazwisko, autoryzuje hasłem - śmiga jak rzadko kiedy w tej firmie. Prezentuje.
B: Ale ja nie mogę się zalogować.
Wchodzę na jego konto, używając jego imienia, nazwiska i hasła. Zero problemów. Próbuje i on - z założenia nie patrzę na ręce userów podczas logowań, bo nie chcę znać haseł, choć w tym przypadku i tak miałem najwyższy zestaw uprawnień w firmie i wgląd w hasła kierownictwa z urzędu. Próbuje, z mozołem stuka jednym palcem swoje dane I efektem jest "mission failed". Pokazuję mu, że działa i proszę, aby zrobił to jeszcze raz - przy mnie - tym razem patrzę mu bezczelnie na ręce. Ha!, wiem w czym problem. Ze stoickim spokojem proszę, aby w nazwisku nie wpisywał polskich znaków - nie "Boćkowski" a "Bockowski" - on na to:
B: Ale pan wpisywał.
J: Nieee...
B: Jak to nie, przecież nad "i" była kropka...

Bez słowa napisałem na kartce jak ma pisać swoje nazwisko, kazałem przyjąć mu to za dogmat i wyszedłem do swojego pokoju wyśmiać się.

pewna wieeeelka firma

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 573 (645)

#10950

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Potrzebowałem zaświadczenie z Urzędu Skarbowego o dochodach. Ponieważ mam silną alergię na urzędy różnej maści - opracowałem chytry plan. Dzwonię na numer telefonu ze strony internetowej - wybieram odpowiednie działy i ...nikt nie odbiera. Po 40 minutach prób dodzwonienia i na numer wewnętrzny dla osób prywatnych i na inny wewnętrzny dla firm, wkurzony łączę się z konsultantem. Z przekąsem pytam, czy urząd to dziś pracuje bo nikt nie odbiera i wyłuszczam problem. Pani, zresztą sympatyczna, podała mi numer bezpośredni i poradziła aby na przyszłość ten numer wykorzystać i połączyła mnie z odpowiednim działem. Odebrano po 2 sygnale (hurra!). Rozmowa toczyła się mniej więcej tak:
J(a): Dzień dobry, potrzebuje zaświadczenie (...), czy możemy załatwić to korespondencyjnie?
P(ani): Nie. Musi pan przyjść z dowodem, napisać wniosek i dostanie pan od ręki.
J: A nie mogę wniosku pocztą wysłać i państwo mi odeślecie tą samą drogą?
P: ...A tak to można.
J (upewniając się): ...Ale korespondencyjnie nie mogę?
P: Nie. Osobiście lub pocztą.

Bez komentarza.

US Olsztyn

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 806 (862)

#7618

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Prowadzę karaoke. Podchodzi klient i rzuca:
K - Agnieszka.
Ja - Jaka piosenka?
K - Mówię przecież: "Agnieszka".
Myślę sobie: pełnymi zdaniami to już się dziś zapewne nie mówi, nie wspominając o "cześć", "poproszę" albo "chciałbym...".
Ja - Kto będzie śpiewał?
K - Łzy.
Ja - Wiem kto wykonuje w oryginale, pytam kto będzie śpiewał tutaj.
K - Aaaaaaaaa, ja z koleżanką.
Ja - Kogo mam zawołać?
K (patrzy na mnie jak na idiotę) - No, nas!

Karaoke

Skomentuj (5) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 539 (691)

#7381

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Dawno temu robiłem zakupy w osiedlowym sklepiku i zawsze, przy zakupie towarów na wagę krojonych przez panią, zawsze pani "się ukroiło" więcej. Gdy raz zamiast 30 deko sera na wadze wylądował prawie półkilogramowy kawałek sera a pani, jak zwykle, słodkim głosikiem i trzepocząc rzęskami spytała: - Oj, jak się ukroiło. Może być?
...Nie zdzierżyłem i odpowiedziałem:
- Tak, może być, ale zapłacę za 30 bo o tyle prosiłem.
Następnym razem tolerancja nie przekraczała kilku deko.

sklep spożywczy na obrzeżach Olsztyna.

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 541 (731)

1