Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#11387

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Byłam sobie w restauracji w Olsztynie. Głód mi dawał popalić, także zamówiłam sycącą, tradycyjną polską zupkę - rosół. Czekałam krótko, jakieś 5 minut. Dostałam rosołek, ale od początku zupa wydawała mi się jakaś dziwna.
Co prawda była w niej marchewka i natka pietruszki, makaron, ale jej zapach wydawał mi się jakiś dziwny. Gdy tylko spróbowałam, normalnie mnie odrzuciło. To nie był rosół, na pewno to wiedziałam.

Zawołałam kelnerkę i zapytałam, czy nie pomylono mi zamówień. Mi ta zupa zalatywała kukurydzą. Ta jednak, że to na pewno rosół. Ja lekko poddenerwowana mówię, że to nie jest rosół, bo tak nie smakuje. Ona tłumaczy, że tu jest przecież marchewka, makaron, zioła i to normalny rosół.
Mówię:
[J] W takim razie proszę spróbować.
Ona przyniosła sobie łyżkę z kuchni i skosztowała.
[K] Faktycznie, coś jest nie tak. Już odnoszę do kuchni, zobaczę, o co chodzi.

Z kuchni słyszałam, jak zadarła się:
[K] Te, Hanka! Chodź no tu! Spróbuj rosolicha, bo taka pani mówi, że to nie rosół.
[jakaś Hanka] Józia! Józia! (chyba do innej kucharki) Gdzie jest woda po gotowaniu kukurydzy?

I tak się wyjaśniło, że zamiast rosołu zostałam uraczona wodą po gotowaniu kukurydzy... Ale bardzo wykwintnie podaną!
W ramach przeprosin dostałam swój rosół, tym razem bardzo pyszny i jeszcze drugie danie gratis. Również pyszne. W sumie pomyłka mi się opłaciła. :)

Restauracja w Olsztynie

Skomentuj (12) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 798 (852)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…