Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#11450

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Dzisiaj historia sprzed kilku lat z apteką w tle. Jestem alergikiem i zawsze w podróż do babci zabierałem ze sobą leki (maść i tabletki oraz wziewne na płuca). Tym razem jednak ja jechałem kilka dni wcześniej, a leki (wszystkie oprócz wziewnych) miał mój ojciec w samochodzie i miał mi je dowieźć za 2 dni. Wszystko ok, jednak wysłużona Renault 19-tka odmówiła współpracy i leków nie miałem przez tydzień, a że sezon na pylenie był już w pełni miałem poważny kłopot (swędzenie rąk, łzawiące oczy, ale najgorsze było swędzenie, a rany przez sen już rozdrapywałem). Dzwonię do ojca - wcześniej jak za 5 dni nie będzie bo nie ma jak. No to do przychodni (nie moje miasto). Mówią mi że nie mogą mnie przyjąć, ale na izbie przyjęć się mną zajmą. Zdziwiony, ale ok. Idę na izbę, zgłaszam swoją sprawę, tam się dowiaduję, że powinienem iść do przychodni. Mówię że stamtąd przyszedłem, bo jestem z innego miasta. No ok, po 4 h czekania dostałem upragnioną receptę na leki. I do apteki (swędzenie było już nie do zniesienia). W aptece dowiedziałem się, że recepta jest źle wypisana. Błagam kobietę, mówię że już nie wytrzymam po prostu, a ona dalej swoje, że wielkość opakowania się nie zgadza i nie może mi wydać leku (maść jest chyba po 15 i 45 g, ja na recepcie miałem 30g). Wkurzony, idę do drugiej apteki - tam poinformowano mnie, że jest błąd w recepcie, ale wydadzą mi krem 2 x 15g. Da się?! Bez większych problemów, bijąc pokłony Pani farmaceutce, do domu, prysznic (celem spłukania z siebie alergenów), kremik i po 3 h większość objawów ustąpiła. Dziękuję Pani z drugiej apteki ;)

Apteka bez litości

Skomentuj (7) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 162 (216)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…