Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#11553

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia z lat 80-tych opowiedziana mi przez ojca (żołnierz zawodowy)
Miejsce akcji: poligon wojskowy.
Pierwsze ćwiczenia z posługiwania się granatem z użyciem prawdziwych granatów (wcześniej zaliczyli sporo sesji z atrapami).
Za stanowiskami gdzie stoją ćwiczący, przechadzają się podoficerowie by ich pilnować.
I tu się zaczyna ciekawostka - ojciec zauważa że jeden z ćwiczących zamiast rzucić granat, stoi dalej w pozycji "do rzutu".
Podchodzi żeby go opierd.... a tu patrzy - gość biały na twarzy i się chwieje.
W ostatniej chwili chwycił w obie dłonie rękę żołnierza z granatem.
I krzyczy o moc.
Dopiero z pomocą innego podoficera udało im się bezpiecznie wyłuskać odbezpieczony granat z ręki już zemdlonego żołnierza i wyrzucić go na przeznaczony do tego teren ćwiczebny.

Ale to co najbardziej ich rozśmieszyło, a ćwiczącego posłało na dodatkowe badania psychiatryczne (co do podatności na stres) to hasło gościa, który po paru minutach się ocknął. Otwiera oczy i mówi:
- Ja to się troszeczkę zdenerwowałem, przepraszam, mogę jeszcze raz spróbować?

WP

Skomentuj (4) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 562 (648)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…